Bartosz Zmarzlik | fot. Róża Koźlikowska
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Rok 2019 obfitował w wielkie żużlowe emocje, przetasowania na najwyższym szczeblu i stracone nadzieje. Zebraliśmy to wszystko w formie alfabetu! Zapraszamy!

A – jak Apator. Legendarna nazwa wróciła do klubu z Torunia, w towarzystwie bukmachera eWinner. Kibicom z grodu Kopernika przynajmniej częściowo osłodziło to spadek Aniołów do pierwszej ligi – po 44 latach.

B – jak Bartosz Zmarzlik. Czy tu coś trzeba pisać? Trzeci Polak, który został indywidualnym mistrzem świata. Jego znakomita forma uratowała Stal Gorzów przed najgorszym.

C – jak Curzytek. Niespodziewanie jedno z najbardziej gorących nazwisk okresu transferowego pod koniec 2019 roku. Bracia Michał i Bartosz mieli trafić do Torunia, ale władze klubu nie dogadały się z ich rodzicami. Starszy z braci notował już niezłe występy na trzecim poziomie ligowym w Polsce, ale szum wokół niego i tak nieco dziwi. Gdzie pojadą bracia? Otóż nie wiadomo.

D – jak Drabik, a konkretnie Maksym. Wiek juniora zakończył zdobyciem tytułu indywidualnego mistrza świata juniorów. W PGE Ekstralidze, w barwach Sparty Wrocław uzyskał średnią 2,136. Największych emocji dostarcza jednak w 2020 roku, za sprawą swojej dopingowej wpadki…

E – jak Emil Sajfutdinow. Może to mało oryginalne, ale Rosjanin zachwycił fanów na całym świecie podczas meczu w Częstochowie. Przeżyjmy bieg numer dwanaście jeszcze raz. Wyścig dekady? No a tak przy okazji – został trzecim zawodnikiem globu. Aha – no i wygrał SoN z Rosją. Nieźle, prawda?

F – jak Fogo Unia Leszno. Kiedy znów niektórzy mieli nadzieję, że tym razem uda się złamać mistrzów, oni ponownie sięgnęli po Drużynowe
Mistrzostwo Polski. Jak są wyniki – to oczywiście jest również atmosfera. Kapitalna praca Piotra Barona i ekipy poskutkowała kolejnym trofeum

G – jak Gollob. Jednym z piękniejszych obrazków tego sezonu był komentarz Tomasza Golloba po sukcesie Bartosza Zmarzlika. Widzowie platformy nc+ posłuchali wzruszonego mistrza, który obserwuje złotego medalistę z 2019 roku od początku jego kariery.

H – jak Hallstavik. Symbol zjazdu atrakcyjności cyklu Grand Prix w roku 2019. Turniej w Szwecji był nudny, zły i zaliczył gigantyczny regres względem tego z roku 2018. Philu Morrisie i ekipo – zawróćcie z tej drogi.

I – jak impreza roku. Wahać się można między polskimi rundami cyklu SGP, ale ostatecznie złoty medal przyznajemy tej ze Stadionu Olimpijskiego. Bo przecież chodzi o dużo żużla w żużlu. 79 mijanek (za gurustats.pl) mówi samo za siebie. Miejmy nadzieję, że kary za tor w PGE Ekstralidze nie sprawią, że ludzie odpowiedzialni za nawierzchnię w stolicy woj. dolnośląskiego obiorą inny kierunek.

J – jak Jonsson Andreas. Legenda szwedzkiego i nie tylko żużla powiedziała sobie dość. „AJ” dał się poznać jako niezwykle sympatyczny człowiek oraz tytan pracy. Był jednym z bohaterów Speed Car Motoru Lublin na Motoarenie. „Koziołki” wygrały mecz 53:37, co znacznie przybliżyło ich do późniejszego utrzymania w lidze.

K – jak Kołodziej Janusz. Po raz czwarty w karierze najlepszy indywidualnie w Polsce. Wygrał turniej Grand Prix w Pradze i wydawało się, że również na arenie międzynarodowej dojdzie do swego rodzaju przełamania. Ostatecznie jednak szału nie było.

L – jak Leon Madsen. Do końca naciskał Bartosza Zmarzlika, notując kosmiczny wynik – 21 punktów w Toruniu. Do tego lider forBET Włókniarza
Częstochowa i brązowy medalista cyklu Tauron SEC, w którym opuścił jedną rundę. Znakomity sezon Duńczyka, ale na nasze szczęście – srebrny w GP.

Ł – jak Łogaczow Siergiej. Jedno z objawień sezonu 2019 Nice 1. LŻ. Rosjanin zaliczył dziewiątą średnią biegopunktową zaplecza PGE Ekstraligi (2,044). Teraz będzie chciał udowodnić, że stać go na wejście „z buta” do elity.

M – jak Mrozek Krzysztof. Jeden z najbardziej charakterystycznych prezesów w polskim żużlu dopiął swego. ROW Rybnik awansował do PGE Ekstraligi, gdzie już niektórzy eksperci zdążyli skreślić ekipę „Rekinów”. Czy Mrozek będzie się śmiał ostatni?

N – jak Niels Kristian Iversen. Symbol upadku Get Well Toruń. Duńczyk bardzo dobrze zaczął sezon, ale później notował systematyczny zjazd
i w decydujących momentach był cieniem samego siebie. Czy odbuduje się w Stali Gorzów?

O – jak One Sport. Dla firmy organizującej m.in. cykl Tauron SEC końcówka roku była bardzo emocjonująca. Wielu wierzy, że gdy Discovery
przejmie cykl SGP, to właśnie Karol Lejman i spółka będą odpowiadać za organizację turniejów.

P – jak Phil Morris. Jeden z antybohaterów sezonu, który zabił swoimi wariacjami torowymi większość rund tegorocznego cyklu Grand Prix.
Zazwyczaj jest go pełno, ale zwykle nie przekłada się to na nic dobrego. Z miesiąca na miesiąc ma coraz mniej zwolenników.

R – jak Ryszard Kowalski. Kolejny z autorów sukcesu Bartosza Zmarzlika. Jeden z najważniejszych tunerów żużlowego świata może sobie zapisać bardzo udany sezon. Współpracuje również m.in. z fenomenalnym na torze Maksymem Drabikiem.

S – jak SGP, a konkretnie zmiana promotora. Pod koniec 2019 roku dowiedzieliśmy się, że od 2022 roku promotorem będzie Discovery.
Ekspansja na kontynencie azjatyckim? Zwiększenie atrakcyjności poszczególnych rund? A może więcej zagrożeń niż szans? Pytań jest wiele.

T – jak Tai Woffinden. Prawdopodobnie jeden z największych przegranych tego roku. Przed sezonem wielu typowało go na mistrza świata, jednak słabsza forma i problemy zdrowotne pokrzyżowały mu plany. Ostatecznie dopiero 13. lokata w cyklu SGP i zawalony kompletnie finał PGE Ekstraligi muszą boleć Brytyjczyka.

U – jak Unia Tarnów. Obiecywanego przez władzę miasta remontu stadionu nadal nie widać, klub ma problemy finansowe, a i wyniku sportowego brak.
Prezes Łukasz Sady na półfinale Nice 1. LŻ się nie pojawił, bo przecież urlop to jego prywatna sprawa. Rok do zapomnienia.

W – jak Ward Darcy. 1 lutego – zdarzenie poza stadionem, torem itd.. Darcy Ward bierze ślub ze swoją wybranką – Lizzie Turner. Dzięki specjalnej ortezie stanął na własnych nogach. Wzruszający moment był tematem wielu pozytywnych dyskusji wśród kibiców.

Z – jak zwolnienie lekarskie. Maciej Janowski, bacia Pawliccy i Maksym Drabik przekazali je i wymiksowali się m.in. od sparingu kadry. Cóż, opinie na ten temat są różne, nam się raczej nie spodobało. Nie ułatwiacie promotorom reklamy takich widowisk.

KONRAD MARZEC