fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Leigh Adams, legenda Unii Leszno, należy według wielu kibiców do tych zawodników, którym za całokształt kariery choć raz należał się tytuł indywidualnego mistrza świata seniorów. Australijczyk nigdy na najwyższym stopniu podium jednak nie stanął. W przeciwieństwie do wielu pytanych, nie ma jednak jakichkolwiek wątpliwości czy w historii żużla lepszy był Tony Rickardsson czy może Ivan Mauger. Obaj zawodnicy zapisali na swoim koncie po sześć tytułów mistrzowskich. 

 

Kibice żużla często dyskutują nad tym, kto jest tym najlepszym w historii. Dziś wielu mówi, że kwestią czasu jest, kiedy to miano przypadnie Bartoszowi Zmarzlikowi. Na razie wybór jest między dwoma zawodnikami ze Szwecji oraz Nowej Zelandii.

Żużel. Co za słowa Thomsena o Stali! Mówi o problemach klubu i drugim domu! (WIDEO) – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Orzeł jeszcze się wzmocni? Chcą wyrwać juniora! – PoBandzie – Portal Sportowy

– Dla mnie nie ma żadnych wątpliwości, że królem żużla był tylko Tony Rickardsson. On swoje tytuły wywalczył w czasach, kiedy musiał rywalizować z takimi zawodnikami jak Jason Crump czy Tomasz Gollob. Lista tych, którzy byli dla niego realnym zagrożeniem może być jeszcze dłuższa. Za czasów Ivana Maugera trzeba było zakwalifikować się do finału, a tam było sporo zawodników ze wschodniej Europy, którzy najzwyczajniej nie dysponowali takim sprzętem, aby skutecznie rywalizować i być zagrożeniem dla Ivana. Ivan i inni zawodnicy z zachodu mieli przewagę nad swoimi kolegami ze wschodu. Nie zrozum mnie źle, ale według mnie taka była prawda. Powiem więcej, Polacy po upadku komunizmu mieli taki boom na żużel i takie zaczęły pojawiać się w nim pieniądze, że Gollob czy Protasiewicz mogli już mieć dostęp do naprawdę najlepszych silników, a to Tony w tamtej erze sześć razy był najlepszy. On był dla mnie kimś, kto podniósł żużel na zupełnie inny poziom, nie tylko dzięki swoim umiejętnościom, ale dzięki temu jaką miał jako jedyny wówczas niebywałą prezencję zewnętrzną – mówi Leigh Adams w rozmowie z Davidem Tappem na łamach Speedway Star.

Adams nie ukrywa, iż starty w Masarnie Avesta wybrał dzięki temu, że w zespole startował Tony Rickardsson. To tam miał okazję podglądać – swoim zdaniem – największego z największych.

Żużel. Lebiediew już działa w Stali! Gorzowianie z ważnym ruchem – PoBandzie – Portal Sportowy

– Swego czasu z nim rozmawiałem i nie ukrywam, że miał wpływ na mój angaż w Masarnie. To były świetne czasy. Gdziekolwiek jechaliśmy na mecz, to było sporo kibiców, bo każdy chciał go zobaczyć w akcji. Jego kampera czy inne „bajery”. Tony, można powiedzieć, był w pewnym momencie jak gwiazda rocka. Taki żużlowy Michael Jackson. Zresztą, po dziś dzień jest w Szwecji powszechnie znany. Pamiętam, że po Grand Prix w Szwecji w 1995 roku wracałem z nim do Avesty jego camperem. Po drodze mijaliśmy miasteczka, a ludzie wybiegali, machali i go pozdrawiali. Czułem się tak, jakbym jechał z Michaelem Jacksonem. Uwielbiał imprezować, uwielbiał drinki, obaj mieliśmy kampery i lubiliśmy po prostu sobie po  piwie i pogadać. To były świetne czasy – dodaje Australijczyk.

Australijczyk na początku swojej żużlowej drogi miał innego idola. Chciał być jak Hans Nielsen. „Profesor z Oxfordu” bardzo mu imponował.

– Phil Crump był legendą, a Hans mistrzem świata, kiedy tak naprawdę zaczynałem. Patrzyłem na niego i powtarzałem sobie, że muszę być kiedyś taki, jak on. Potrafił startować, jeździć na przyczepnych torach i ze swoją płynnością jazdy na motorze wyglądał dla mnie majestatycznie. Gundersena widziałem chyba tylko raz, ale on nie był tak dobry na starcie, jak Hans. Nielsen dla mnie był na żużlu maszyną. Startował i wygrywał mistrzostwa świata – podsumowuje były zawodnik Byków.