fot. Falubaz Zielona Góra
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Piotr Żyto miniony sezon zaliczy do… no właśnie. Z jednej strony skazywana na walkę o przedłużenie ligowego bytu ekipa otarła się o medal. Z drugiej, do szczęścia (medalu) niewiele, ale jednak zabrakło. Opiekun zielonogórskich Myszy podzielił się z nami swymi przemyśleniami tuż przed ogłoszeniem nowego, dwuletniego kontraktu z Falubazem, takoż oficjalnym potwierdzeniem składu na nowy sezon.

Czy to siedziba nastrojowego, sentymentalnego i nieco filozoficznie nastawionego Piotra Żyto?

(śmiech). Przepraszam. Długo rozmawiałem z mamą. Wiesz jak to działa, ale staram się dbać o nasze relacje. 

Chciałbym Cię namówić na podsumowanie sezonu i przymiarki do kolejnego w konkretnych okolicznościach, szczególnie personalnych. Z jednej strony sukces, bo awans do play off, z drugiej zabrakło wisienki na torcie – medalu?

Nie ma co ukrywać. Odczucia są ambiwaletne. Medal był w zasięgu. Najbardziej żal dwumeczu o brąz. We Wrocławiu odnalazł się Bewley, ponad normę pojechał Holder, który przesądził sprawę i stało się tak a nie inaczej. Było blisko. Medal byłby ukoronowaniem całego, udanego sezonu. Na pewno w tej chwili górę bierze niedosyt, bo wszystko świeżo kotłuje się w pamięci. W Lublinie bardzo cieszyliśmy się z awansu. Dawno tak nie było, nie wiem czy kiedykolwiek, żeby ostatni bieg, ostatniego meczu decydował, która z drużyn wjedzie do pierwszej czwórki. Wtedy doskonale zebrał się Patryk. Każdy pamięta co było tu i teraz, a nie pamięta co działo się chwilę wcześniej, podczas SGP. Dudek uratował nam ten wyścig i wprowadził drużynę do walki o medale. Był bohaterem. W finałach już tak dobrze nie poszło.

Sezon się skończył. Odszedł lider – Martin Vaculik. W formacji zagranicznej wietrzenie. Skończyli wiek trzej podstawowi juniorzy. Jeden wystąpi jako U24, drugi powalczy o numer 8. I znowu rodzaj deja vu. Fachowcy widzą Falubaz w gronie walczących o utrzymanie. Będzie powtórka z tego roku, czy nic się dwa razy nie zdarza?

Do formacji U24 mamy jeszcze Jana Kvecha, który ma ważny kontrakt. Tu będzie rywalizacja. Co by jednak nie mówić, będzie ciężej. Wyrwę po Vaculiku trudno będzie nam załatać. Słowak zdobywał sporo punktów, ciągnął też innych. Mam nadzieję, że ciężar liderowania podźwignie Patryk Dudek, a robimy ku temu wszystko, by odpowiednio mu pomóc i wyposażyć. Liczę też na doświadczenie i skuteczność Piotra. Taki jest jednak układ. Wprowadzono zapis o zawodniku do lat 24 i trzeba się temu podporządkować. 

Piotr Żyto i Andrzej Huszcza. FOT. falubaz.com

Dobrze, ale przy okazji tego wymogu nie zadbano o minimalną ilość wyścigów dla tych z założenia promowanych żużlowców?

Jeśli przeczytasz regulamin, to za zawodnika do lat 24 możesz tylko jedną taktyczną wprowadzić pośród seniorów spod 1 do 5. Chyba, że ktoś ma silnych juniorów i mocnego grajka pod numerem 8. To zmienia postać rzeczy. U nas jednak i chyba w większości klubów, ci zawodnicy nie będą jeszcze na tyle mocni żeby równorzędnie rywalizować o starty, więc u nas przynajmniej, zawodnik do lat 24 powinien czuć się bezpiecznie. U mnie kevlarów nie będzie i żużlowiec U24 będzie musiał jechać i punktować. 

Masz u siebie superatę na tej pozycji. Zwykle zawodnicy narzekają kiedy nie są pewni wystawienia do składu, a potem startu w zawodach?

Nie uważam żeby to był problem. W tym roku mieliśmy podobnie z formacją młodzieżową. Miałem trzech równorzędnych juniorów i też byłem zmuszony żonglować składem. Zasada była prosta. Jedzie ten, który jest w podstawowym składzie. Rezerwowy pojawia się tylko wobec wyższej konieczności. To kwestia taktyki, podejścia i omówienia tego z zawodnikami. Ja się nie obawiam.

Wprowadzenie zawodnika U24 spowodowało sporo ruchu na rynku transferowym?

To prawda. Sporo zawodników, którzy mogli jeszcze z powodzeniem jeździć na poziomie ekstraligi zasiliło kluby pierwszo i drugoligowe. Według mnie pierwsza dywizja będzie silniejsza i jeszcze ciekawsza, a w Ekstralidze, siłą rzeczy, poziom nieco się obniży. Tak miało być, taki jest przepis i nie ma co dyskutować. Należy się przystosować, najlepiej skutecznie dla zespołu i tyle. Tu nie ma co dywagować, stwarzać jakiejś filozofii, bo zapis już jest i funkcjonuje. Ja mogę mieć swoje zdanie, ale to akurat nikogo interesować nie musi. 

Ktoś objawił się dream teamem i zapowiada wicemistrzostwa ekstraligi, czy każdy ma szansę?

Śledzę co się dzieje, mówi i pisze. Fachowcy widzą piątkę walczącą o medale i trójkę o przetrwanie. My mamy być w tym dolnym zestawieniu. Mnie to akurat odpowiada. Rola Kopciuszka – dlaczego nie. Możemy spokojnie się przygotowywać, bez presji. Nie widzą nas jako kandydatów do play offów i dobrze. Spokój, cisza, praca.

Zatem spokojnej, skutecznej pracy i oby ta przyniosła efekty jak w zakończonych rozgrywkach.

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie kibiców.

Rozmawiał PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI