Koniec ubiegłego roku przyniósł niepomyślnie wieści dla fanów turnieju Grand Prix w Cardiff. Zaplanowany turniej został przeniesiony z Walii do Manchesteru, gdzie odbędą się ostatecznie dwie imprezy. Swojego smutku nie ukrywa ten, który stał za organizacją zawodów, Ole Olsen. Duńczyk zdradził też, że częściowo poprzez turniej na Principality Stadium doszło do rozważań nad zawodami w… Monako!
Choć władze cyklu ogłosiły kolejną rundę w Cardiff w oficjalnym kalendarzu, to wiadomo już, że nie dojdzie ona do skutku. – Przyznam, że jestem z tego powodu mocno smutny. Przez lata Cardiff było największym wydarzeniem w całym kalendarzu Grand Prix i stałym elementem cyklu. Grand Prix, można powiedzieć, rosło razem z Cardiff. Owszem były wyzwania i błędy, ale pierwszym staraliśmy się podołań a drugie niwelować – wspomina Olsen, który był inicjatorem przekształcania obiektów przystosowanych do innych dyscyplin na areny zmagań żużlowych.
Wracając wspomnieniami do walijskich zawodów, Olsen przyznaje, że najtrudniejsze w organizacji było Grand Prix w 2022 roku. Turniej rozegrany po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią przyniósł spore problemy.
– To był jedyny raz z wszystkich turniejów w Cardiff, kiedy mieliśmy problemy z torem. Ziemia była źle przechowywana. Przebudowaliśmy tor trzy razy i skończyliśmy o dziewiątej rano w dniu zawodów. Pracowaliśmy tam przez 48 godzin bez przerwy – opowiada Duńczyk.
W swoim założeniu, impreza w Cardiff miała być nawiązaniem do wielkich turniejów żużlowych sprzed lat, rozgrywanych na legendarnym Wembley.
Żużel. Brzytwa Sieraka: W co gra Jason Doyle? (FELIETON) – PoBandzie – Portal Sportowy
– Nie kto inny, jak Terry Russell był tym, który był zafascynowany Cardiff. Próbował znaleźć dla żużla miejsce takie samo, jak Wembley. Z pewnością widział, jak w Cardiff rozgrywany jest międzynarodowy mecz rugby i był zachwycony widowiskiem – wspomina trzykrotny mistrz świata.
Grand Prix w Cardiff, póki co, nie zobaczymy, ale jak mówi Duńczyk miasto i turniej wiele wniosły do żużla. Co ciekawe, turnieje w Walii stały za początkiem dyskusji o zorganizowaniu zawodów w… Monako!
– Przeczytałem kiedyś książkę promotora boksu Dona Kinga, który stwierdził, że promocja to tworzenie rzeczy, posuwanie się do przodu na każdym polu i budowanie czegoś nowego. Zawsze o tym myślałem, a Cardiff nam w tym pomogło. Mieliśmy w Cardiff widzów z Australii, Nowej Zelandii, a nawet księcia Alberta z Monako. Ludzie z Kopenhagi przyjechali do Cardiff i powiedzieli: „Wow! Musimy to mieć w Kopenhadze”. Książę Albert zapytał, czy możemy zbudować tor w Monako i jestem pewien, że chciał to naprawdę zrobić. Były jednak obawy dotyczące wjeżdżania i wyjeżdżania koparek oraz ciężaru, ponieważ pod stadionem znajdował się tam podziemny parking, który wymagałby poważnego podparcia. To było wówczas niewykonalne – podsumowuje Olsen.
Żużel. U24 do lamusa, czyli spróbujemy, a potem się okaże
Żużel. Oto zadanie Michelsena w Toruniu! Na taki wynik liczą w Apatorze!
Żużel. Ślączka mówi o powrocie do Łodzi. Taki ma cel z Orłem!
Żużel. Klindt zdradza kulisy nietypowego transferu. Liczy na ponowny angaż
Żużel. „Sodówka”, Zmarzlik i pas! Młoda gwiazda Motoru na „osiemnastkę” (WIDEO)
Żużel. Ostrovia jak Betard Sparta Wrocław czy Unia Leszno. Ważne ogniwo dołącza do sztabu