Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kevin Doolan w 1999 roku przyleciał z Australii do Europy, aby zrobić żużlową karierę. W kieszeni miał 50 dolarów. Jak sam mówi, choć wielkich sukcesów nie było, niczego nie żałuje. Po 20 latach wraca do Australii, gdzie zamierza kontynuować swoją przygodę ze strażą pożarną. 

– Nadszedł czas aby pożegnać się z Anglią. Przez dwadzieścia lat trochę na żużlu pojeździłem i w paru klubach startowałem. W sumie wystąpiłem w ponad siedmiuset oficjalnych spotkaniach. Mimo, że oficjalnie nigdzie nie startowałem, w minionym roku jeździłem sobie dla zabawy. Mam chyba więcej treningów, niż niejeden zawodnik klubowy. Dwa razy trenowałem w Berwick i dwa w Duns. W Australii zamierzam kontynuować jazdę na motocyklu, ale tylko dla przyjemności. Nie zamierzam startować w mistrzostwach Australii czy innych zawodach. Chcę odpocząć. Przez dwadzieścia lat nie miałem tak naprawdę jakiegokolwiek urlopu – mówi Doolan na łamach Speedway Star. 

O byłym finaliście mistrzostw świata juniorów pisaliśmy już na naszych łamach jako o strażaku. Rok temu Doolan rozpoczął służbę w straży pożarnej. Jak się okazuje, w tym zawodzie ma zamiar pracować również w Australii.

– To była dobra przygoda. Myślę, że podołałem wyzwaniu. Praca w straży dała mi wiele satysfakcji. Najważniejsze że niesie się pomoc innym. Brałem udział w różnych zdarzeniach. Od pożarów przez wypadki wypadki samochodowe po jeżdżenie i podawanie tlenu pijakom. To było zupełnie nowe doświadczenie ale pożyteczne. Lubię pomagać innym. W Australii właśnie jako strażak będę szukał zajęcia – podsumowuje Australijczyk.