Żużel. Zoltan Adorjan odznaczony. Gdyby mógł, do Budapesztu dojechałby… na jednym kole

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Doskonale znany na polskich torach żużlowych Węgier, Zoltan Adorjan, został odznaczony za swoje zasługi dla sportu żużlowego. Były zawodnik m.in. Stali Rzeszów otrzymał z rąk ministra Laszlo Palkovicsa węgierski Krzyż Kawalerski. Kończący w tym roku 60 lat Adorjan to dwukrotny mistrz Europy oraz trzynastokrotny mistrz Węgier na żużlu. 

 

Jeszcze niedawno Zoltan Adorjan prowadził akademię żużlową, obecnie jednak wyłącznie przypatruje się z boku temu, co dzieje się w żużlowym świecie.

– Przez epidemię ucierpiał również żużel. Obecnie nie czuję się niezbędny na torze w Debreczynie. Właścicielem toru jest brat mojego byłego mechanika, Norberta Baratha, działa tam razem z  Sandorem Tihanyim, a ja – jak trzeba – to z chęcią pełnię rolę żużlowego „celebryty”. Moja akademia nie przetrwała z powodu braku pieniędzy i może małego braku cierpliwości z mojej strony – mówi na łamach węgierskiej prasy jeden z pierwszych straniero polskiej ligi.

W tym roku Zoltan Adorjan kończy 60 lat i – jak sam mówi – na brak zdrowia narzekać nie może. – Żartobliwie mówiąc, gdybym mógł to pojechałbym do Budapesztu nawet na jednym kole, ale nie mam motocykla żużlowego, poruszam się skuterem. Czuję się, pomimo 60 lat na karku, doskonale pod względem fizycznym. Jestem szczęśliwym dziadkiem, mam wspaniałą rodzinę, można zatem powiedzieć, że życie jest piękne – kontynuuje Węgier.

Były reprezentant Węgier nie ma problemów z odpowiedzią na pytanie, jaki swój sukces uważa za najważniejszy i kto był jego idolem kiedy zaczynał swoją przygodę z żużlem.

– Może to zabrzmi dziwnie. W swojej karierze zająłem wiele pierwszych miejsc, ale najmilej wspominam swoje trzecie miejsce w Mistrzostwach Europy na torze w Pocking w 1985 roku. To dało mi najwięcej satysfakcji. Dużą wagę przywiązuję do brązowego medalu mistrzostw świata wywalczonego z Sandorem Tihanyim w 1985 roku. Przez wiele lat z Sandorem mocno ze sobą rywalizowaliśmy i to naprawdę często była walka o to, który z nas będzie najlepszy. Jeśli chodzi o idola to tym pierwszym był doskonały zawodnik Istvan Sziraczki. Chciałem być taki jak on i pamiętam, że po pierwszym mistrzostwie Węgier powiedział mi, że „pogadamy” jak zdobędę pięć. Od momentu piątego tytułu już mi nie dokuczał i zawsze mnie wspierał. Z zagranicznych zawodników niekwestowanym idolem był najlepszy zawodnik Ivan Mauger – podsumowuje Zoltan  Adorjan.