Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W polskiej lidze pojawił się w 1991 roku. Jako jeden z pierwszych obcokrajowców szybko stał się idolem kibiców, nie tylko na stadionie przy ulicy Hetmańskiej. Zoltan Adorjan, jak przyznaje w szczerej rozmowie, nigdy nie chciał wygrywać. Pragnął tylko nie przegrywać. Zapraszamy na pierwszą część rozmowy z byłym węgierskim zawodnikiem 

 

Zoltan, rozmowę zacznę od pytania o to, czy nadal zajmujesz się swoją żużlową akademią, w której szkolili się młodzi adepci żużla…

Nie. Akademia, w którą byłem zaangażowany dosyć mocno od ponad roku nie działa. Niestety zamknięcie naszej działalności związane było z problemami z jej skutecznym finansowaniem. Mam nadzieję, że kiedyś nadejdą jeszcze lepsze czasy dla węgierskiego żużla. Z tego co mi wiadomo, coś ma ponownie ruszyć. Przynajmniej są takie zamiary. 

Rozumiem, że Twoja przygoda z żużlem zaczęła się tradycyjnie. Po prostu ktoś starszy zabrał Cię na żużel i od razu pokochałeś tę dyscyplinę. 

Coś w tym jest. Mój ojciec uwielbiał żużel. Tato, wyobraź sobie, składał silniki. Był w tym totalnym samoukiem, ponieważ pracował jako kolejarz. Pamiętam, że nawet mama pomagała mu z tymi silnikami w pokoju. Siłą rzeczy już jako młody chłopak fajnie jeździłem na motocyklu. Dostawałem dobre oceny w szkole, wracałem do domu i mogłem do woli jeździć po polu. Gorzej jak oceny były słabe. Wtedy o fajnym popołudniu mogłem zapomnieć. Mieszkaliśmy też w pobliżu toru, więc ciągle tam zaglądałem aż w wieku piętnastu lat zacząłem się zajmować żużlem poważnie. Później to już chyba wiesz jak to się potoczyło. Wiele, wiele lat jazdy na żużlu, myślę, że z nienajgorszym skutkiem. Można powiedzieć, że genetycznie byłem skazany na żużel (śmiech).

Kto był Twoim idolem gdy zaczynałeś żużlową karierę?

Tak naprawdę idol był jeden. No, może nie do końca jeden. Tym najważniejszym był dla mnie oczywiście Ivan Mauger. Jego zawsze podziwiałem i chciałem być taki jak on. Drugim zawodnikiem był doskonale znany u nas Istvan Sziraczki. 

Które sukcesy uważasz dzisiaj za najważniejsze w swojej karierze?

Na pewno miło wspominam awans i udział w finale światowym w 1985 roku. Dwukrotnie byłem mistrzem Europy i raz wraz z Sandorem Tihanyi na torze w Landshut zdobyliśmy bodajże brązowy medal w Mistrzostwach Świata Par, ulegając Danii i Australii. Bardzo miło wspominam również silnie obsadzony turniej w Pocking w 1985 roku, gdzie pojechałem naprawdę bardzo dobrze. To są wydarzenia, które w wieku lat 60 najszybciej przychodzą mi do głowy. 

Trzykrotnie jechałeś w jednodniowym finale światowym. Najlepsza Twoja pozycja to jednak dopiero czternasta…

Dokładnie tak. To były zupełnie inne czasy, aniżeli teraz. Gdy przychodziło do starcia z zawodnikami zachodnimi na poziomie finałów mistrzostw świata, to nie wychodziło tak, jak się chciało. Zawsze byłem dobrze przygotowany, ale za każdym razem z tych trzech, o których wspomniałeś, brakowało wiele, chyba najwięcej sprzętowo, aby występ uznać choć odrobinę za udany. 

Wielokrotnie byłeś indywidualnym mistrzem Węgier. Przez wiele lat nie miałeś sobie równych w swoim kraju. Co się stało w sezonach 1992 oraz 1993? Wtedy nastąpiła przerwa w Twojej węgierskiej dominacji.

Naprawdę chcesz wiedzieć? (śmiech). W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że jestem sportowcem i palić mi nie przystoi. Jak to zazwyczaj bywa, bardzo szybko przybrałem dwa, trzy kilo na wadze i na motocyklu już taki sprawny tym samym nie byłem. Musiałem wrócić w 1993 roku do palenia, aby odzyskać swoją dyspozycję i znów być najlepszym zawodnikiem na Węgrzech (śmiech). Wiele osób twierdzi. że dwa, trzy kilogramy to niewiele, ale nie dla żużlowca. Wiele osób mówiło, że jak przestałem palić, to moja sylwetka zrobiła się zupełnie inna na motocyklu i tak faktycznie było. Wróciłem do palenia i do wcześniejszych tytułów dołożyłem jeszcze cztery. 

W swojej kolekcji masz – o czym mało kto wie – również tytuł mistrza Argentyny.

Tak. To były lata dziewięćdziesiąte. Mój przyjaciel, nie kto inny jak Armando Castagna, miał kontakty w Argentynie i namówił mnie z moją rodziną, abym pojechał się tam pościgać. Tam wtedy ścigali się naprawdę nieźli zawodnicy. Był Armando, był Gerhard i jeszcze paru niezłych „grajków”. Pamiętam, że była nawet taka sytuacja, że pożyczałem sprzęt od Armando i na jego sprzęcie z nim wygrywałem. To była, jakby na to nie patrzeć, fajna przygoda na drugiej półkuli. 

Zoltan, do dziś pamięta Cię wielu polskich kibiców. Szczególnie tych z Rzeszowa. Pamiętasz jak trafiłeś do naszej ligi?

Polska w pewnym momencie totalnie otworzyła się na zagranicznych zawodników. O ile pamiętam, to zadzwonił ktoś z Rzeszowa i mnie zaprosił, abym przyjechał. Pojechałem i… zostałem chyba na pięć sezonów. Rzeszów wspominam bardzo, ale to bardzo miło. Powiem więcej, w tamtym czasie nie mogłem trafić do lepszego klubu. Okres w Rzeszowie wspominam naprawdę niezwykle miło.

Plotki mówią, że byłeś w Rzeszowie niczym gwiazda z Hollywood. 

Oj tak. Wiesz, ja najgorzej chyba nie jeździłem (śmiech). Kibice mnie szanowali. Na każdym kroku czułem popularność w Rzeszowie. Podczas biegów tysiące kibiców skandowało „Zoltan”. Na dosłownie każdym kroku byłem proszony o autograf. Naprawdę to były znakomite lata. Zresztą powiem Ci, że do dziś bardzo Polskę lubię i szanuję. Jako naród jesteście wspaniali i niesamowicie kochacie żużel. Po kilku latach odszedłem do Krakowa, później były Grudziądz i Lublin, ale nigdzie nie było tak, jak wtedy w Rzeszowie. Bardzo serdecznie z tego miejsca pozdrawiam wszystkich polskich fanów żużla. 

Z którymi z zawodników Rzeszowa byłeś zaprzyjaźniony? Byli zawodnicy w polskiej lidze, którzy szczególnie napsuli Ci „krwi”?

W Rzeszowie ze wszystkimi żyłem w zgodzie i wszystkich chłopaków tak samo miło wspominam. Gdybym kogoś wyróżnił, to byłbym nie fair w stosunku do pozostałych. Co do rywalizacji, to wcale tak łatwo nie było. Wielu kibiców oczekiwało wtedy, że jak przyjeżdża na stadion stranieri, to „ogoli” wszystkich po kolei. Byli zawodnicy polscy, którzy radzili sobie doskonale i trzeba było się „napocić”, aby ich pokonać. Przecież w 1991 już rozwijał się młody Gollob, który był doskonałym zawodnikiem. Oprócz Golloba było jeszcze paru „kozaków”. 

W sezonie 1995 oraz 1996 niespodziewanie wystartowałeś w lidze angielskiej, gdzie broniłeś barw Sheffield. Jak doszło do tego, że Węgier wylądował w Anglii?

Od lat miałem zaproszenia do Anglii, ale zawsze coś stało na przeszkodzie. Pamiętam, że wtedy po zawodach w Lonigo pojawili się promotorzy Sheffield i jakoś skutecznie mnie przekonali do tego, abym się dla nich ścigał. Powiem ci tyle, że po sezonie spędzonym w Anglii zadałem sobie pytaniem czy czasem nie zrobiłem błędu, że dopiero tak późno z oferty skorzystałem. Czułem się tam doskonale i mimo „żużlowego” wieku na tamtejszych torach wiele się nauczyłem. Nie wiem, co by było gdybym zdecydował się na Anglię wcześniej. Wydaje mi się, że byłbym zdecydowanie lepszym zawodnikiem.

Miałeś jakieś swoje motto, które przyświecało Twojej rywalizacji na żużlowych torach?

Dobre pytanie. Bardzo dobre. Miałem. Był taki okres w mojej karierze, że wielu zawodników – mówiąc nieskromnie – chciało mnie pokonać. Ja wtedy nie chciałem wygrywać. Pragnąłem tylko uniknąć porażki z tymi, którzy chcieli mnie pokonać.  Chciałem, aby widzieli we mnie dobrego zawodnika i z zazdrością patrzyli na mnie w parkingu. To mnie „nakręcało” i motywowało. 

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA

ZAPRASZAMY NA DRUGĄ CZĘŚĆ WYWIADU POD TYM LINKIEM

2 komentarze on Żużel. Zoltan Adorjan: Nie chciałem wygrywać. Unikałem porażek (WYWIAD)
    Żużel. Zoltan Adorjan: Błędem było odejście z Rzeszowa (WYWIAD) - PoBandzie - Portal Sportowy
    21 Nov 2021
     11:55am

    […] PIERWSZĄ CZĘŚĆ WYWIADU Z ZOLTANEM ADORJANEM PRZECZYTACIE TUTAJ […]

    Żużel. Rasmus Jensen: Zastąpienie Maxa? Lubię wyzwania. Z PGE Ekstraligi były dwie oferty (WYWIAD) - PoBandzie - Portal Sportowy
    15 Nov 2022
     10:27am

    […] PrevPoprzedniŻużel. Zoltan Adorjan: Nie chciałem wygrywać. Unikałem porażek (WYWIAD) […]

Skomentuj

2 komentarze on Żużel. Zoltan Adorjan: Nie chciałem wygrywać. Unikałem porażek (WYWIAD)
    Żużel. Zoltan Adorjan: Błędem było odejście z Rzeszowa (WYWIAD) - PoBandzie - Portal Sportowy
    21 Nov 2021
     11:55am

    […] PIERWSZĄ CZĘŚĆ WYWIADU Z ZOLTANEM ADORJANEM PRZECZYTACIE TUTAJ […]

    Żużel. Rasmus Jensen: Zastąpienie Maxa? Lubię wyzwania. Z PGE Ekstraligi były dwie oferty (WYWIAD) - PoBandzie - Portal Sportowy
    15 Nov 2022
     10:27am

    […] PrevPoprzedniŻużel. Zoltan Adorjan: Nie chciałem wygrywać. Unikałem porażek (WYWIAD) […]

Skomentuj