Bartosz Zmarzlik. fot. Anna Dymek
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po wysokim zwycięstwie w Toruniu, KS Apator z dużymi nadziejami mógł podchodzić do rewanżu w Lublinie. Koziołki jednak od samego początku zdominowały spotkanie, a awans do finału przyklepały już przed wyścigami nominowanymi. Radości z udanej „remontady” nie krył Bartosz Zmarzlik, który odczuwał wielką ulgę.

 

Zmarzlik podczas pierwszego meczu półfinałowego był cieniem samego siebie. Na domowym torze jego jazda, jak i zresztą całej drużyny Motoru, wyglądała już o niebo lepiej.

– Kamień z serca, bo to nie było łatwe zadanie. Mało ludzi dawało nam szansę, ale na obchodzie toru powiedziałem: chłopaki zobaczycie, dzisiaj będzie lekko – takie miałem przeczucie. Sami się tak naprawdę napędzaliśmy. Ja mocno kibicowałem chłopakom, którzy robili świetną robotę. Sam też robiłem to co mogłem z ciężkich pól, czyli drugiego i trzeciego. W tych dwóch ostatnich mogłem się już pościgać (śmiech) – powiedział na antenie Eleven Sports.

Żużel. Wiara Apatora zgasła błyskawicznie! Motor miażdży Anioły! (RELACJA)

Żużel. Rok temu wygrał w Vojens, teraz nie pojedzie! Jest decyzja

Żużel. Kolejarz zbuduje drużynę na awans? „Chcemy walczyć o najwyższy cel”

Od samego początku widać było, że lublinianie tworzą monolit. Żużlowcy Motoru często patrzyli wzajemnie na siebie podczas wyścigów, a w parku maszyn widać było wielką motywację i zaangażowanie. Tak też było podczas treningów poprzedzających rewanżowy mecz.

– Fajnie widzieć, że każdy z drużyny rzetelnie przygotowywał się do tego meczu. Na wczorajszym treningu miałem wrażenie, że każdy chciał sobie pomagać np. poprzez udostępnianie swoich motocykli i tak też bywało. Na moim akurat nikt wczoraj nie jeździł, ale wcześniej się tak zdarzało – podsumował Zmarzlik.

Lublinianie tym samym zostali pierwszym finalistą PGE Ekstraligi. W spokoju mogą więc czekać na rozstrzygnięcie dwumeczu Betard Sparta Wrocław – ebut.pl Stal Gorzów. Bliżej finału są wrocławianie i jeżeli tak by się stało, to mielibyśmy powtórkę sprzed roku.

REKLAMA, +18