Liga U24 przemyka niepostrzeżenie, niemal bez emocji. Niewielu się nad nią pochyla. W teorii miała stanowić poligon dla jednych, a sposób na przetrwanie dla drugich. Wszystko naturalnie względem rodzimego narybku. Pod katem dodatkowych startów i szlifowania tym sposobem, siermiężnych jeszcze umiejętności – pewnie się sprawdziła. Czy jednak wyprodukowała młode, polskie przyszłe gwiazdy?
Swego czasu usiłowano nas przekonać, a to realizując mocarstwowe plany i sny o potędze, przy okazji podziału rozgrywek na trzy aż szczeble, że ów najniższy poziom ma być w zamyśle taka właśnie kuźnią młodych, krajowych talentów. Życie zweryfikowało te zapowiedzi i przepowiednie tyleż brutalnie, co w krótkich obcugach. Nie trzeba było czekać dziesięcioleci, by się przekonać o praktycznym wymiarze tej szczytnej idei.
Żużel. Liga wróci do Świętochłowic! Klub zdradza plany i budżet – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Łaguta pokazał zniszczony motocykl! Menadżer zabrał głos – PoBandzie – Portal Sportowy
Ze zmaganiami U24 może być podobnie. Jakoś trudno mi wymienić choćby jedno nazwisko, które tym sposobem zdołało się wybić, osłuchać i opatrzeć – zyskując dobry kontrakt, bądź wypożyczenie do nowego klubu, by tam w pełni rozkwitnąć. Mam naturalnie na myśli wyłącznie polskie nazwiska. Dla obcego narybku rzeczywiście liga U24 stała się trampoliną. Może nie na masową skalę, ale wybitnym jednostkom posłużyła i przysłużyła promocją, dając tlen w pakiecie z pozytywnym kopem w górę. Tylko czy do końca taki był zamysł? Pamiętam, że kiedy kilka lat temu zaczęło brakować solidnych, rodzimych juniorów, silne lobby klubowe, ze szczególnym uwzględnieniem wpływowego lobby – przeforsowało przyzwolenie regulaminowe dla startów obcokrajowców z pozycji młodzieżowych, dotąd zarezerwowanych wyłącznie dla swojaków. Jak szybko ów zapis wprowadzono, tak szybko przyszło się zeń w panice – wycofać. Okazało się bowiem, że po chwili już nie tylko młodych-zdolnych mieliśmy debet, ale jeszcze praktycznie zarzucono w klubach szkolenie, przez co nie pojawiał się zupełnie nikt z polskim paszportem. Za to na arenie międzynarodowej wyszkoleni i wychowani na naszej krwawicy rajderzy tłukli Orlęta aż furczało. Taki to był „efekt długofalowy” owej spisanej na kolanie, bez niezbędnego przemyślenia – rewolucji.
Nie uważam przy tym bynajmniej, aby sama koncepcja ligi U24 godna była wyłącznie potępienia w czambuł. Otóż nie. Zaryzykuję nawet, że zdecydowanie nie. To pożyteczne, dodatkowe ściganie. A że najsłabsze nawet zawody wartościowszymi są od najlepszego treningu – to stara, znana i powszechnie akceptowana prawda. Należy więc kontynuować dzieło, acz obserwując i korygując niedostatki urody. Przez zapisy i regulacje, sztucznie promujące Polaków? Absolutnie – nie. Może wartym rozważenia byłoby połączenie rozgrywek w tej kategorii, ze stworzeniem i uruchomieniem profesjonalnego systemu szkoleniowego?
Przede wszystkim jednak, odpuściłbym istniejącym i prosperującym ośrodkom, przenosząc akcenty w inne rejony. Dosłownie i w przenośni. Trudno wymagać, czy oczekiwać, by nagle, bez uzasadnionej przyczyny, w takim Lesznie, Gorzowie, czy gdziekolwiek, przybyło chętnych do kariery żużlowca. Na trybunach także nie liczyłbym na tłumy. Nie mamy niestety Zmarzlikomanii na taką choćby skalę, jak to miało miejsce z Adamem Małyszem. Zatem? Startowała Sparta Wrocław w Opolu – znaczy że można. Są zapomniane, nieużywane tory jak ten w Nowej Hucie. Są pasjonaci, jak ci z Przemyśla. Były przymiarki do żużla w Szczecinie. Podlasie i Mazury to wciąż tereny żużlowo dziewicze.
Odkurzmy więc i pomóżmy. Kompleksowo. Najpierw tory. Nowe i zrewitalizowane, bo gdzieś trenować i ścigać się trzeba. Dalej zaplecze techniczno-instruktorskie. Wreszcie – klasy sportowe o profilu żużlowym w tamtejszych szkołach. Coś jak rozwinięta, rozbudowana wersja piłkarskich Orlików. Wyławiajmy tam perełki, a później – wzorem wioślarzy, przekazując najzdolniejszych do systemu centralnego szkolenia, by nie musiały rezygnować zderzając się z dorosłością. Finanse? Na początek naturalnie inwestycja ze strony PZM. Moim zdaniem niezbędna i konieczna. W końcu położyli łapsko na niemałą część telewizyjnego tortu, to wypada się sensownie podzielić. Z czasem (równolegle?) pozyskanie możnego sponsora projektu (nie mylić z honorowym patronem). Coś na kształt Lotos Cup w skokach. Wreszcie, skuteczne lobbowanie o wsparcie ministerialne. Mamy przeca odpowiednich rangą ambasadorów speedway`a. Może więc pora, na realne przysłużenie się całej, podupadającej dyscyplinie? I mediom zasięgi by poszybowały, wzmocnione o nowe tereny głodne widowiska.
Do odważnych świat należy. „Samosię” to tylko w pokoju mojej córki mieszkało lat temu parę, siejąc tamże spustoszenie i zawsze będąc synonimem armagedonu. Zdaję sobie sprawę, iż sukces pomysłu wymaga mozolnej, tytanicznej, konsekwentnej – przynajmniej kilkuletniej pracy. Także niemałych nakładów. By jednak domagać się efektów, należy stworzyć podwaliny. Nie upieram się, że sprawdzona w boju koncepcja klas sportowych, z jednoczesnym ożywieniem zamarłych i pobudzeniem zupełnie nowych ośrodków jest jedyna, genialna i niepodważalna.
Pomysł „Żużlowych Orlików” ma wywołać rzeczową dyskusję, sprawiając, iż cokolwiek w tej materii, daj Boże w pożądanym kierunku, wreszcie się ruszy. Czas na rzeczywiste zasługi dla żużla, bo „zasłużonych” to mamy na pęczki i wciąż się hurtowo objawiają. Tylko speedway coraz bardziej niszowy i globalnie zamierający. Potrzeba impulsu, przemyślanych inwestycji i konsekwentnej realizacji dobrego planu. Od przedszkola do Opola. Od pit bike do profesjonalnych pięćsetek. Na rozruch potrzebna jest, tak się wydaje, strategiczna decyzja – działamy! Warto! Nie zaś uzasadnienie dlaczego „się nie da”. Moim zdaniem larum grają i tylko ślepy, bądź głuchy tego nie chce dostrzec i usłyszeć. Większość z nas ma tendencje do myślenia przez pryzmat swojego podwórka, kategoriami własnych, doraźnych potrzeb. Wizjonerów zaś, zwykle traktuje się jak rodzaj fantastów, niegroźnych wariatów – przynajmniej tak długo, dopóki nie zrealizują z sukcesem swych projektów. Tylko… kto chętny do zakasania rękawów?
Przemysław Sierakowski
Żużel. Orzeł bezsilny w Lesznie! Świetny powrót Cooka (RELACJA)
Żużel. Transfer Rasmusa Jensena? Możliwy jest wielki powrót
Żużel. Konflikt interesów w Metalkas 2. Ekstralidze. Został bez „mentora”
Żużel. Sprawdził się najgorszy scenariusz dla Czugunowa. Twarde lądowanie (ANALIZA)
Żużel. Luke Becker zabrał głos po wypadku. Napisał o… rdzeniu kręgowym
Żużel. Przedpełski szczerze po derbach: Wszystko mnie tutaj zaskoczyło