Gdańsk, eliminacje IMP, memoriał Henryka Żyto

Grzegorz Zengota zapewnia, że drużyna jest gotowa na wszelkie poświęcenie, aby wrócić do PGE Ekstraligi. Polski żużlowiec zbiera obecnie żniwa długiej współpracy z Peterem Johnsem, za co jest naprawdę wdzięczny. Sam jednak podkreśla, że przed nim długa praca nad znalezieniem spokoju w jeździe na motocyklu.

 

Fogo Unia Leszno zdecydowanie pokazała, że jest w dobrej formie. Tydzień po niespodziewanej porażce w Krośnie, leszczynianie pokonali potencjalnego rywala do walki o PGE Ekstraligę – Abramczyk Polonię Bydgoszcz. Po samych zawodach, Grzegorz Zengota długo odbierał gratulacje od licznej publiczności. W niedzielę na Stadionie im. Alfreda Smoczyka zjawiło się aż 14 500 kibiców.

– Mamy naprawdę super kibiców. Tomek Dryła przyszedł i mówi „co wy robicie, że macie więcej kibiców na zapleczu Ekstraligi?”. Cieszymy się bardzo i (kibice) zasługują na to, żebyśmy ten czas im poświęcali – przyznał Zengota w pomeczowej rozmowie. – Dużo czarnych chmur się nad nami zebrało w Krośnie, dlatego też do tego meczu przystępowaliśmy tacy poddenerwowani. Egzamin zdaliśmy, myślę że bardzo dobrze, na tle bydgoszczan, gdzie mają naprawdę dobrych grajków. Dzisiaj, w pewnym sensie, dobrze ich zaskoczyliśmy. Widać, że byli gdzieś tam pogubieni tacy i tych punktów zabrakło. Cieszymy się, ale też nie uniknęliśmy błędów. W tym trzynastym biegu z Januszem (Kołodziejem) daliśmy się nieco wymanewrować, ale suma summarum możemy być zadowoleni z wyniku.  To jest też trzecia kolejka, więc nie ma co popada w hura optymizm. Pracujemy i robimy swoje.

Żużel. Nieomylny Pawlicki po meczu ze Stalą! Zdradził, co poprawił! (WYWIAD)

Żużel. Komarnicki rozczarowany po laniu od Włókniarza! On martwi Stal najbardziej!

Popularny „Zengi” przez pierwsze cztery biegi mógł pochwalić się czystym kompletem punktów. Ostatecznie znaleźli się pogromcy wychowanka zielonogórskiego Falubazu, ale on sam dopisał do konta zespołu piętnaście punktów z bonusem. Po samych zawodach przyznał, że cieszy się z dobrej jazdy, ale musi jeszcze nieco popracować nad spokojem na trasie.

– Gdzieś na motocyklu czuję się momentami szybki. Czasami błędy się zdarzają, chciałbym trochę uspokoić tą jazdę. Na tym chce jeszcze popracować, bo jest potencjał do tego, żeby ze spokojem wygrywać. Rezerwy są, więc jak uspokoję jazdę to będzie jeszcze fajniej – zapewnia. – Pracuje nad wieloma detalami i ostatnio się zastanawiałem, że może też oczekiwania rosną. Głowa nasza, szczególnie w sporcie, jest wyjątkowo istotna. Jak widać takie detale mogą odegrać kluczową rolę. Przez to człowiek chcę więcej, a jak czasami chce to los odwraca się przeciwko. Tak to jest, że trzeba cały czas pracować nad głową. Mam nadzieję, że przyjedzie taki moment, że i ja się z tym uporam. Myślę o Grand Prix, tam bym kiedyś chciał pojechać.

Grzegorz Zengota zdecydował się powrócić na zaplecze PGE Ekstraligi z leszczyńską Unią. Czasami takie ruchy mogą się odbić czkawką, a nawet sprawić, że żużlowiec ugrzęźnie w niższej lidze na dłuższy czas. 36-latek liczy na powrót do Ekstraligi, ale właśnie z obecnym pracodawcą. Los klubu nie jest mu obojętny.

Żużel. Fatalne wieści nt. zdrowia Kaczmarka! Doznał urazu kręgosłupa

– Unia nie jest mi obojętna. Dobro klubu jest dla mnie ważne, kiedy podejmowałem decyzję o pozostaniu. Myślę, że Janusz (Kołodziej) jest podobnej konstrukcji do mnie. W jakiś sposób te ostatnie sezony nam się nie poukładały i spadliśmy. Czasami, po prostu, trzeba wziąć za to odpowiedzialność, że tu jesteśmy. (…) Zżyliśmy się w pełnym sensie z tym środowiskiem. Nie jest nam łatwo rzucić kombinezon i założyć inny. Wierzę w to, że ten rozbrat z Ekstraligą będzie krótki i wrócimy razem. Kariera sportowca nie trwa wiecznie. Takie zejście, czasem, do niższej ligi rzadko kiedy kończy się powrotami. Niektórzy zawodnicy urządzają się na dłużej. Podjęliśmy pewne ryzyko, ale wierzymy, że wrócimy tam, gdzie jest miejsce Unii.

Dzień po meczu, z samego rana, lider Fogo Unii wyruszył do Anglii na serwis jednostek napędowych. Współpraca z Peterem Johnsem zdecydowanie pomaga polskiemu żużlowcowi, który notuje naprawdę dobre wyniki. Jak sam jednak opowiada, nie korzysta konkretnie z jednego silnika. Po wielu latach, Zengota zbiera żniwa owocnej współpracy z brytyjskim tunerem.

– Nie używam jednego silnika. Jutro pakuje dwa silniki, lecę do Anglii. Tak to wygląda. Życie żużlowca to nie jest tak, że nam się tylko należy. Wszyscy naprawdę ciężko pracują na swój wynik i nie mają czasu, aby żyć i pławić się w tych luksusach, poza niektórymi zawodnikami. Niektóre posty na Instagramie mogą świadczyć, że tak jest, ale nie można wszystkich wrzucać do jednego worka, bo to krzywdzące. Rano lecę z dwoma silnikami, wracam z czterema. Przyjadę ze świeżymi jednostkami, świeżo serwisowanymi. Cieszę się, że mam dobrą duszę w postaci Petera Johnsa. Od lat ja ufałem jemu, a on ufał mi, mimo tego, że nie byłem na szczycie. Dopiero teraz, po paru latach, naszedł czas żeby zbierać żniwa – kończy.