Niedawno informowaliśmy o zawiązaniu się grupy osób, która chce ratować żużel w angielskim Eastbourne. Rozmowy z potencjalnymi sponsorami do łatwych z pewnością nie należą, tym bardziej, że jeden z zawodników publicznie mówi o zachowaniu byłego promotora. I klubowych długach.
Lewis Kerr nie otrzymał z klubu 4000 funtów, ale to nie jest najwyższa zaległość. Na koncie Richarda Lawsona brakuje ponad 8000 funtów które powinny zostać mu zapłacone za wykonaną pracę na torze w Eastbourne.
– Ian Jordan jest mi winny osiem tysięcy funtów i mówię o tym otwarcie. Mam nadzieję że władze BSPL nie zaufają więcej temu człowiekowi. Tu nie chodzi tylko o pieniądze, ale o styl, w jakim wszystkich traktuje. Mnie każdy mecz kosztował 500 funtów i dla klubu ryzykowałem na torze swoje życie. Ja to w ogóle mam jakiegoś pecha, bo w ostatnich czterech sezonach zaległości klubów Lakeside oraz Eastbourne wynosiły wobec mojej osoby ponad 20 tysięcy funtów – mówi na łamach angielskiej prasy zawodnik.
Lawson odsłania również kulisy „działalności” klubu oraz BSPA wobec jego osoby.
– To jest wszystko niedorzeczne. Tak naprawdę BSPA zmusiło mnie do jeżdżenia dalej. Stwierdzili, że mogę nie startować jedynie w momencie, jak dostanę 28-dniowy zakaz od klubu lub zostanę zwolniony. Odmówiłem w pewnym momencie startu jako zastępstwo zawodnika w jakimś meczu i nie ukrywam, że liczyłem na zwolnienie czy zawieszenie, abym nie musiał startować i płacić za jazdę z własnej kieszeni. Moje prośby spełzły na niczym. Nie pomogło tłumaczenie, że jak się mnie pozbędą, to stracą najlepiej opłacanego teoretycznie zawodnika i nie będą generowali większych zobowiązań. Nie pomogło – podsumowuje Lawson.
Żużel. Świetne wieści dla ostrowian! Czugunow błyskawicznie wraca na tor
Żużel. Co szósty chce jechać na „haju”. Sucha statystyka szokuje
Żużel. Sobotniego ścigania w Metalkas 2. Ekstralidze nie będzie! Pogoda już płata figle!
Żużel. Całą karierę spędził w Stali, jeździł w złotej drużynie i zdobył 21 punktów w meczu. 68. urodziny legendy gorzowian
Żużel. Jest dzika karta na niemieckie GP! Odszedł z Landshut, wróci na wielki turniej
Żużel. Manchester dla bogaczy. Ceny powaliły nawet Anglików