fot. Wybrzeże Gdańsk
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Keynan Rew jako jeden z nielicznych Australijczyków zdecydował się na rozpoczęcie międzynarodowej kariery w innym miejscu, niż Wielka Brytania. Podążył zatem śladem swojego rodaka, Jaimona Lidseya, który przeszedł podobną drogę. Swoje „trzy grosze” do tej decyzji dołożył Leigh Adams, który sam zasugerował Keynanowi takie rozwiązanie.

 

Po zebraniu szlifów na polskich torach, w końcu przyszedł czas na Anglię. Przed sezonem 19-latek postanowił dołączyć do drużyny Ipswich Witches. – Myślę, że jestem gotów na kolejny krok w przód i starty na Wyspach. Zobaczymy, jak mi pójdzie – mówi Rew w rozmowie z magazynem Speedway Star. – W tym sezonie chciałbym być trochę bardziej zapracowany, stąd też pomysł na kontrakt w lidze angielskiej – dodaje.

Wpływ na taką decyzję miał Leigh Adams, który od początku „pilotuje” karierę Keynana Rew. – Od zawsze spoglądałem na Leigh Adamsa z podziwem. Zawsze bardzo mi pomagał, gdy byłem jeszcze juniorem. Mieć kogoś takiego u swojego boku to prawdziwy przywilej i świetne doświadczenie – tłumaczy 19-latek. – Ogromnie dziękuję mu za to, że zasugerował mi rozpoczęcie kariery w Polsce. Za drugim razem z pewnością postąpiłbym tak samo. Mam nadzieję, że będę jeszcze podążał tą drogą przez jakiś czas – przyznaje.

Wypożyczony z Unii Leszno zawodnik zauważa, że poziom w polskiej lidze stoi aktualnie na bardzo wysokim poziomie. – Wszystkie trzy ligi z roku na rok stają się coraz mocniejsze. Pierwsza oraz druga liga systematycznie powiększa się o duże nazwiska. Polska aktualnie dominuje żużlowy świat pod względem fanów czy sponsorów. To zupełnie inaczej, niż w innych krajach – zaznacza Australijczyk. – Mój start w Rawiczu wspominam bardzo udanie. Miałem obok siebie Brady’ego Kurtza i Jaimona Lidseya, więc zawsze mogłem liczyć na ich pomoc, gdy takowa była potrzebna – wspomina Rew.

Australijczyk nie nakłada na siebie zbędnej presji i wobec sezonu na Wyspach nie ma większych oczekiwań. – To będzie dobry czas na naukę, z tego względu nie stawiam sobie żadnych oczekiwań. Na większości obiektów będzie to mój pierwszy raz, więc najpierw muszę się z tymi owalami obyć – tłumaczy. – Oczywiście chciałbym jeździć jak najlepiej, ale nie zamierzam mówić, że będę wykręcał tam najlepsze wyniki z całej stawki. Fajnie by było, gdybym jeździł na swoim optymalnym poziomie, bądź odrobinę lepszym. To mój jedyny cel, jaki mam i nie zamierzam tego zmieniać. Po prostu będę zbierał szlify – wyjaśnia zawodnik Wybrzeża Gdańsk.