fot. GKM Grudziądz
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

ZOOleszcz GKM Grudziądz uległ na stadionie im. Edwarda Jancarza Moje Bermudy Stali Gorzów 36:54. W ekipie Gołębi najskuteczniejszymi zawodnikami byli Krzysztof Kasprzak, Przemysław Pawlicki oraz Frederik Jakobsen. W rywalizacji gorzowsko-grudziądzkiej podopiecznym Janusza Ślączki nie udało się zdobyć żadnego punktu, pełną pulę pięciu „oczek” zainkasowali „żółto-niebiescy”.

 

Początek meczu zapowiadał wyrównane spotkanie, bo po pięciu gonitwach goście przegrywali zaledwie różnicą dwóch „oczek”.  Jednak gorzowianie, którzy przed pojedynkiem nie mieli okazji do treningu na „Jancarzu” z uwagi na status meczu zagrożonego, szybko odnaleźli odpowiednie ustawienia i sukcesywnie z biegu na bieg powiększali przewagę nad rywalem. – Nie mamy lidera, jesteśmy osłabieni, ale walczymy do ostatniego biegu. Zawodnicy starają się, chcą dobrze pojechać, bo przecież to jest ich praca. Każdy z nich ma ambicje i chce pojechać jak najlepiej – powiedział po zawodach Janusz Ślączka.

W gonitwie jedenastej bardzo groźnie wyglądający upadek zaliczył Przemysław Pawlicki. Żużlowiec wstał, o własnych siłach opuścił tor i kontynuował zawody, ale odczuwał skutki wypadku – Przemek jest poobijany, nie do końca ma wyleczony bark i go boli. Czy da radę jechać w finale indywidualnych mistrzostw Polski? Nie wiem, zobaczymy – dodał trener.

Grudziądzanie cały czas walczą o awans do fazy play-off. Przed nimi dwa mecze u siebie z Lublinem oraz Ostrowem i wyjazd do Wrocławia. Pojedynek ze Spartą może okazać się kluczowym, bo to właśnie z tą drużyną GKM rywalizuje o miejsce szóste gwarantujące udział w fazie finałowej. – Każdy mecz jedziemy o coś i chcemy wygrywać. Do każdego meczu zawodnicy przygotowują się jak najlepiej, by dobrze się zaprezentować i osiągać dobre wyniki – zakończył Ślączka.