fot. Wybrzeże Gdańsk
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Z pięciodniowym opóźnieniem ekipa Zdunek Wybrzeże Gdańsk rozpoczęła treningi na torze w sezonie 2021. Inauguracyjne wyjazdy na obiekt przy ul. Zawodników ma już za sobą dziewięciu podopiecznych Eryka Jóźwiaka. Żużlowcy trójmiejskiej drużyny są zadowoleni z pierwszych przejechanych okrążeń, choć dla jednego z nich zapoznanie z gdańskim torem było bolesne.

Wtorkowy trening z pewnością najdłużej będzie wspominał Aleksandr Kajbuszew. Rosjanin dwukrotnie upadł podczas próbnych jazd. – Nic mu się nie stało. Miał w pamięci, że w Gdańsku zawsze było twardo, a dzisiaj tor go zaskoczył. To był jego pierwszy trening, bardzo chciał się pokazać. Taki jest żużel – mówi Eryk Jóźwiak, menedżer gdańszczan, w rozmowie z mediami klubowymi.

Pierwsze jazdy w roli gospodarza na stadionie Wybrzeża ma już za sobą Jakub Jamróg. Tarnowianin do spółki z Krystianem Pieszczkiem ma stanowić w zespole z Gdańska niezwykle silny duet polskich seniorów.

– Już od paru lat przyjąłem sobie taką taktykę, że w okolicach 15 marca wyjeżdżam na tor. To dla mnie taki „deadline”, choć gdybyśmy musieli poczekać jeszcze tydzień ze względu na pogodę, to nic by się nie stało. Optymalny termin. Pogoda będzie sprzyjać i potrenujemy, żeby pewniej poczuć się na motocyklach – komentuje Jamróg.

Po wtorkowej decyzji Głównej Komisji Sportu Żużlowego, wiemy już, że gdańszczanom, podobnie jak pozostałym ekipom eWinner 1. Ligi, pozostały już tylko nieco ponad dwa tygodnie na przygotowania do sezonu. W pierwszym meczu nadchodzących rozgrywek Zdunek Wybrzeże uda się na wyjazdowe spotkanie do Tarnowa.

– Fajny trening za nami. Na trasie porobiły się koleiny, trzeba było się ich trzymać i jechać swoim torem. Nie można było za dużo kombinować, bo był dosyć przyczepny. Wprowadziłem małe zmiany w motocyklach, później jechałem cały czas na tych samych przełożeniach. Po dosypaniu nawierzchni dostrzegam zmianę na drugim łuku – w porównaniu z poprzednim sezonem nie ma koleiny, zawsze był taki dół. Troszeczkę inaczej trzeba wjechać – podsumował z kolei Piotr Gryszpiński.