Stanisław Chomski FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jednym z najbardziej pamiętnych meczów tego sezonu będzie starcie, które w ogóle się nie odbyło, czyli rywalizacja ebut.pl Stali Gorzów z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Spotkanie zakończyło się jedynie próbą toru, obustronnym walkowerem i wielkim skandalem. Już po rozgrywkach nieco kulis tych wydarzeń postanowili odsłonić gospodarze tej niechlubnej rywalizacji. Najmocniej zszokowany przebiegiem wydarzeń jest były już trener Stalowców – Stanisław Chomski.

 

Do scen z Gorzowa powrócono w czwartym odcinku serialu Canal Plus „Prawo Derbów”. Widzimy w nim sporo kluczowych momentów z parkingu, a także mamy wypowiedzi uczestników całego zdarzenia. Na nagraniach od początku widać, że więcej chęci do jazdy mieli gorzowianie. Goście byli zapewniani przez sztab, że nie muszą wyjeżdżać i ze strony klubu nie grożą im za to konsekwencje.

– Facet lata z Grudziądza, że nie jedziemy. Fermentu narobił… Oni nie chcą jechać. Sędzia nakazuje próbę toru, moi zawodnicy wyjeżdżają – zaczyna opowieść Stanisław Chomski.

Przypomnijmy, że tego dnia warunki w Gorzowie nie były najlepsze. Tor był pod plandeką, ale nie sprawiło to, że nawierzchnia pozostała nienaruszona. Po pracach zarządzono próbę toru, na którą wyjechali tylko przedstawiciele gospodarzy. Szymon Woźniak oraz Jakub Miśkowiak przejeżdżali kolejne okrążenia i zgodnie przyznali, że tor jest trudny, ale w rzeczywistości zachowuje się lepiej niż może się wydawać z parkingu.

– Stwierdziłem, że chcę uszanować kibiców, którzy siedzieli na trybunach cztery czy pięć godzin. Chciałem tym, którzy siedzieli w zimnie i deszczu, pokazać, że na tym torze albo da, albo nie da się jechać. Wziąłem udział w tej próbie toru, ale po czasie mogę tylko powiedzieć, że bardzo  tego żałuję. Uważam, że w tej sytuacji jest to nie w porządku, ale zostałem z tym sam z moimi dwoma kolegami z drużyny. Nie pozostaje nam nic innego, jak po prostu próbować udowodnić swoją niewinność, bo ktoś w sposób taki, a nie inny udowodnił moją winę – komentował Szymon Woźniak.

Żużel. Wybrzeże buduje skład na dwie ligi! Trener chce być w klubie… do końca życia – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Nowa moda w Krakowie. Coraz mniej niewiadomych – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Będzie wielki powrót Słoweńca? Taki skład planuje Orzeł – PoBandzie – Portal Sportowy

Wielu kibiców i osób ze środowiska uważa, że był sposób na załatwienie sprawy, który pokazałby „czarno na białym”, którzy zawodnicy chcieli wyjechać. Mowa o zapaleniu zielonego światła do pierwszego wyścigu. Na nagraniach parku maszyn widać, że zwolennikiem takiego rozwiązania był chociażby Oskar Fajfer.

– Myślę, że osobą, która powinna podjąć decyzję jest sędzia. Jeżeli w telewizji mówił, że tor jest okay, to powinien wejść na wieżyczkę i puścić zielone światło. Wyczekiwałem na to i czekałem czy tak będzie – komentował z kolei Jakub Miśkowiak.

Ostatecznie sędzia Michał Sasień zarządził naradę. W pomieszczeniu klubowym dyskutowali m.in. arbiter, kierownicy drużyn oraz Max Fricke, Anders Thomsen, Szymon Woźniak i Martin Vaculik. Sędzia zebrał oświadczenia od przedstawicieli obu ekip i poszedł przed kamery ogłosić decyzję. Wtedy zapanował wielki szok, bo zarządzono obustronny walkower.

– Byłem pewny, że zaraz będzie telefon, że za 10 czy ileś minut jedziemy. A tu sędzia schodzi z wieżyczki i robi jakieś konsylium. Woła Szymona Woźniaka, który jechał na próbie toru, proponuję Kubę Miśkowiaka, który też jechał, to mówi, że nie trzeba. Potem woła kapitanów, idzie gdzieś Thomsen, to pana też poproszę. I zaczyna się targowica, ja to tak odbieram. Zawodnicy wiadomo, nikt nie chce jechać w niekomfortowych warunkach. Stwierdzają, że tor jest trudny – dodaje Stanisław Chomski.

Decyzja arbitra była nieodwołalna i po wielu godzinach wyczekiwania kibice zgromadzeni na stadionie nie obejrzeli choćby jednego wyścigu. Przypomnijmy, że kolejnym etapem były kary dla zawodników. Po odwołaniach seniorzy mieli zapłacić po 30 tysięcy złotych na rzecz Fundacji PZM. Młodsi zawodnicy natomiast otrzymali karę 10 tysięcy złotych w zawieszeniu na 9 miesięcy.

REKLAMA, +18