Prawdziwy thriller przeżyli wczoraj kibice NovyHotel Falubazu Zielona Góra. Choć żółto-biało-zieloni ścigali się z mocno osłabionym KS Apatorem Toruń, to długo przegrywali i dopiero w końcówce zapewnili sobie ekstraligowy byt oraz awans do fazy play-off. Bezsprzecznym bohaterem Motomyszy był Piotr Pawlicki, który nie dość, że zdobył 12 punktów z bonusem, to jeszcze wygrał decydujący wyścig. O wielkiej wadze ostatniej gonitwy, dużej radości w Zielonej Górze i walce z Orlen Oil Motorem Lublin rozmawiamy w poniższym wywiadzie.
Utrzymaliście PGE Ekstraligę w Zielonej Górze po Twoim kapitalnym występie. Teraz jest poczucie zrealizowanego zadania czy wielka radość?
Jest wielka radość. Całą drużyną spotkaliśmy się zimą i ciężko pracowaliśmy, aby co najmniej się utrzymać. Mówiłem już jednak wcześniej, że chcemy wejść play-offów i tam powalczyć o coś więcej. Cieszymy się z tego, jak to się poukładało. Mecz z Toruniem był bardzo ciężki. Musieliśmy tą wygraną wyszarpać.
Przed spotkaniem wielu mówiło, że będzie to łatwa przeprawa…
Bez Emila Sajfutidnowa w zespole rywali wyobrażaliśmy sobie to spotkanie nieco inaczej. W PGE Ekstralidze jednak niczego nie można być pewnym. Każdy trzyma formę od zimowych przygotowań i może odpalić. Wczoraj wszystko zagrało Pawłowi Przedpełskiemu, który w tym sezonie nie był jednym z liderów, a jechał naprawdę świetnie. Zrobił różnicę. Szczęście uśmiechnęło się do nas, bo mogło to naprawdę różnie wyglądać.
Po kluczowym biegu zsiadłeś z motocykla, wziąłeś od kibiców szalik i flagę Falubazu. Zdobyłeś już dużo w swojej karierze, ale czy to będzie jeden z tych momentów, które zawsze będziesz bardzo dobrze pamiętał?
Waga tego biegu była tak wielka, jak tych, w których zdobywałem mistrzostwo Polski dla Unii Leszno. To był bieg jak o złoto. Wiedzieliśmy, że punkty są potrzebne. Mieliśmy świadomość, że Unia się zmobilizuje i pojedzie z Gorzowem na maksa. Oni potrafią jechać u siebie, więc presja była ogromna. Trzeba było sobie z tym poradzić, przeprowadzić parę rozmów i zastosować sprawdzone metody na uspokojenie. Wyjechaliśmy, walczyliśmy i wygraliśmy ten 15. bieg.
Ja się z tego bardzo cieszę, bo ostatnio czułem się trochę winny. Z Lublinem u nas i w Częstochowie mogłem dowieźć więcej punktów. Mój wynik był taki, że gorzej być nie mogło. Myślę, że to teraz zrekompensowałem. Przedłużyliśmy sezon w ostatnim biegu, więc jest ta radość.
W play-offach trafiacie na Orlen Oil Motor Lublin. Ciśnienie będzie mniejsze, bo to oni muszą, a Wy możecie?
Tak wygląda sytuacja. Wszyscy jesteśmy jednak sportowcami i chcemy wygrywać. Zamierzamy powalczyć z Motorem. Każdy ma świadomość, jak mocna jest ta drużyna. W sporcie nie można jednak niczego być pewnym. Mamy czas by się trochę zregenerować. Ja tym bardziej, bo tak naprawdę dopiero dziś odczuwam skutki uderzenia głową, ręką i kręgosłupem w Lublinie. Mam moment na rehabilitację, aby przystąpić do tej najważniejszej części rozgrywek w pełni sił. Motor ma kompletną drużynę, ale my się nie położymy. Tak, jak pokazywaliśmy to w tym sezonie. W Lublinie ostatnio Przemek i Jarek pojechali na dobrym poziomie, ja znalazłem się w finale. Będziemy walczyć.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.
Rozmawiał BARTOSZ RABENDA
Żużel. Postrach Apatora z nowym klubem! Wystartuje w Krakowie!
Żużel. Więcej jazdy dla młodzieżowców. Przełomowa reforma!
Żużel. Rodzinka Janowskich w Dubaju, Hansen na strzelnicy i Tungate z Mikołajem
Żużel. Wielki talent uchronił się przed katastrofą! Był o krok od Stali!
Żużel. To nie Rosjanie pojadą z chorwacką licencją?! Mamy zmianę barw!
Żużel. Jak Woffinden trafił do Stali? Negocjacje ruszyły… w Lizbonie! Kulisy transferu