fot. Facebook Wilbura Hancocka
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Wilbur Hancock ostro pracuje, aby pójść śladami swojego taty Grega, legendy światowego żużla. Niedawno zaliczył swój debiut na motocyklu o pojemności 500 ccm. Wcześniej odnosił sukcesy w klasie 250 ccm. W jakim klubie w przyszłości zobaczymy go w Polsce? Jakie cele stawia przed sobą Wilbur?

Pytanie o to, skąd wzięła się u Ciebie pasja do żużla wydaje się w zasadzie bezcelowe. Czy jednak ojciec wpoił Ci to na etapie wychowywania czy może Ty sam poczułeś, że chcesz iść w jego ślady?

Szczerze mówiąc nie wiem. Żużel od maleńkości był obecny w moim życiu. Gdy tylko samodzielnie zacząłem rozumować, myśleć, wiedziałem, że muszę iść tym torem. Mam to we krwi, taka jest prawda.

W Stanach Zjednoczonych bardziej popularną dyscypliną sportu jest motocross. Dlaczego w Waszej rodzinie postawiono zatem na speedway?

Wiesz co, ja uważam, że żużel jest taką dyscypliną, której nie można porównać do żadnej innej. Jest absolutnie wyjątkowy, a przez to piękny i dla mnie… najlepszy. Jestem młody, a już kocham to, co robię. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie mógłbym się tym zajmować. Nie zamieniłbym tej pasji na żadną inną.

Dorastałeś, gdy Twój tata święcił sukcesy w Europie. Brakowało Ci jego obecności w domu?

Nieszczególnie. Brakowało mi go podczas ważniejszych uroczystości takich jak urodziny czy święta. Czasami bywało mi przykro, że jego nie ma razem z nami. Rozumiałem jednak, że to jego praca, robi to, co kocha i odnosi sukcesy w swoim fachu. Tata zawsze starał się, aby niczego nam nie brakowało w życiu, nie zaniedbywał rodziny. Każdy z nas ma swoje sprawy, swoje życie i pewne priorytety.

Twój ojciec jest prawdziwą legendą tego sportu. Czy z tego tytułu Ty, jako jego syn, odczuwasz większą presję?

Nie odczuwam żadnej presji, a raczej wdzięczność. Jego suckesy są dla mnie motywacją, aby śmiało kroczyć naprzód. Tata wprowadził mnie w ten świat, otoczył właściwymi osobami, które mi pomagają. Zawsze nakierowywał mnie, abym „nie zboczył z kursu”.

A czy on osobiście pomaga Ci podczas przygotowań czy treningów?

Owszem, zajmuje się całym moim sprzętem. Stworzył dla mnie też specjalny program rozwoju, do którego się stosuję. Najbardziej doceniam jednak jego pomoc mentalną. Wpaja mi do głowy to, co najważniejsze. Pełni również rolę mojego osobistego mechanika, gdy osoba dedykowana do tej profesji jest akurat nieobecna.

Odpowiedz z ręką na sercu. Czy Twój tata niejako zmusił Cię do tego, byś zajął się żużlem i podążał jego śladem?

Absolutnie nie, nic z tych rzeczy. Ojciec do niczego mnie nie zmuszał. Chcę być taki, jaki mój największy idol, czyli właśnie Greg Hancock. Jestem pewien, że wspierałby mnie również wtedy, gdybym obrał zupełnie inną drogę w życiu.

Kiedy zatem po raz pierwszy miałeś do czynienia z motocyklem żużlowym?

Moja pierwsza przygoda z profesjonalnym motocyklem żużlowym miała miejsce w wieku siedmiu lat.

Co chciałbyś osiągnąć jeżeli chodzi o czarny sport?

Pewnie nie zabrzmi to zbyt oryginalnie, pewnie często słyszysz tego typu odpowiedzi, ale chciałbym po prostu być w tym najlepszy. Każdy sportowiec marzy, by to rywale oglądali się za nim, a nie odwrotnie. Chcę, by moje imię i nazwisko zostało kiedyś wygrawerowane na najważniejszych trofeach, jakie można zdobyć. To mój cel i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by go osiągnąć.

Fot. Kenny Lonngren

Tata rozpisał Ci szczegółowy plan kariery, a może jest jakaś nutka spontaniczności w tym wszystkim?

Wychodzimy z założenia, że nie da się wszystkiego dokładnie zaplanować. Konkretne etapy planujemy rokrocznie. Nie jestem w stanie przewidzieć, co się wydarzy za kilka miesięcy, kilka lat. Mam prawie 16 lat i całą karierę przed sobą. Mam nadzieję, że dopisze mi również odrobina szczęścia.

Masz jeszcze dwóch braci. Czy oni również zamierzają podążać żużlową drogą? Będziecie kiedyś ścigać się razem?

Bill, czyli drugi najmłodszy brat gra w piłkę nożną i jest w tym naprawdę dobry. Widać, że zależy mu, by coś w tym sporcie osiągnąć. Mam nadzieję, że mu się uda. Karl natomiast wydaje się uniwersalny, nie obrał jeszcze konkretnej ścieżki. Aktualnie chciałby być żużlowcem, piłkarzem, surferem, snowboardzistą oraz strażakiem jednocześnie. Przyjdzie czas, że sam rozgryzie to, w czym jest najlepszy (śmiech).

Oficjalnie Twój ojciec zakończył karierę sportową. Czy jednak zdarza mu się jeszcze wsiąść na motocykl żużlowy i odjechać trening? A może trenujecie razem?

Pewnie, że mu się zdarza, wciąż jest w dobrej formie. Śmieję się, że tata stał się testerem. Często sprawdza opony lub inne podzespoły. Ja ustawiam się obok niego i kręcimy sobie wspólnie kółka po torze.

Czy chciałbyś w niedalekiej przyszłości wystartować w polskiej lidze?

To pytanie jest retoryczne (śmiech). Jazda w Polsce to moje marzenie, które w przyszłości muszę zrealizować. Polska to mój drugi dom. Uwielbiam wszystkich swoich sympatyków, a właściwie wszystkich kibiców z Polski. Są absolutnie wyjątkowi. Tacy kibice to najlepsza promocja dla tego sportu. Macie tam wyjątkową atmosferę. Wiele innych krajów może wam tego zazdrościć.

Wspomniałeś, że Twoim największym idolem jest tata, co zrozumiałe. Czy poza nim, masz jeszcze jakiś wzór do naśladowania? A może kogoś, kogo po prostu lubisz, pasuje Ci jego styl?

Oczywiście, że nie ograniczam się tylko do mojego ojca (śmiech). Maciej Janowski jest dla mnie jak starszy brat. Wiem, że mogę na nim polegać w 100%. Gdybym zadzwonił w tygodniu, w środku nocy, wiem, że on odbierze telefon i mi pomoże, doradzi. Oprócz niego darzę sympatią wszystkich „Monster guys”, czyli Chrisa Holdera, Darcy’ego Warda oraz Taia Woffindena. To są luzacy, ale pozytywni luzacy (śmiech). Gdy jednak należy zachować powagę, są pierwsi do pomocy. Pamiętam, że gdy dostałem swój pierwszy motocykl, to Chris dorzucił mi błotniki oraz tarczę do koła.

Osiągnięcie tylu sukcesów, co Twój ojciec nie będzie łatwe. Cztery razy był najlepszy na świecie. Czujesz wewnątrz siebie pragnienie, aby powtórzyć lub przebić jego osiągnięcia?

Chcę jeszcze więcej (śmiech). Chwilę temu wspomniałem, że chciałbym być najlepszy. Skoro chcę być „the best”, to muszę pokonać tych, którzy już byli „the best”.

Założmy, że dostajesz ofertę startów w Polsce, Szwecji oraz Wielkiej Brytanii. Którą z tych ofert byś wybrał?

Wszystkie! Jeśli chcę osiągnąć wiele, to muszę ścigać się wszędzie i wygrywać z każdym, wszystko jedno na jakim terenie.

A może masz swój ulubiony klub, który darzysz największą sympatią?

Wydaje mi się, że wszystkie kluby, w których startował mój tata darzę szczególną sympatią. Wszędzie traktowali nas niczym złoto. Wokół taty zawsze byli dobrzy ludzie. Trudno takich nie lubić.

Fakt, że jesteś synem Grega Hancocka bardziej Ci pomaga czy może przeszkadza? Samo nazwisko może działać w ten sposób, że oczekuje się od Ciebie więcej…

Nie myślę o tym. Jestem Wilburem Hancockiem, a nie tylko synem Grega, czyli legendy. Gdybym myślał o sobie przez pryzmat bycia synem mistrza świata, wówczas pewnie by mi to przeszkadzało. Mam swoją własną kartę do zapełnienia.

Zmieniając nieco temat. Jak wygląda kwestia pozyskiwania sponsorów w Stanach Zjednoczonych? Żużel nie jest tam aż tak popularny. A może nazwisko Hancock otwiera więcej drzwi?

Najlepsze, co możesz zrobić to zacząć otaczać się właściwymi ludźmi. Wówczas zwiększysz swoją szansę na sukces. Wbrew pozorom to wcale nie jest takie trudne, aby tych „właściwych” odnaleźć. Po prostu wyjdź z przysłowiowego pudełka, otwórz się.

Teraz wirtualnie patrzę Ci w oczy… Czy któryś z polskich klubów już się z Tobą kontaktował?

Nie mam czego ukrywać (śmiech). Jestem w kontakcie z kilkoma klubami z Polski. Rozmawiamy o mojej najbliższej przyszłości. Gdy jakiś temat się pojawi, to z pewnością szybko się o tym dowiecie (śmiech).

Niedawno zadebiutowałeś w klasie 500 ccm. Jakie są Twoje pierwsze wrażenia? Podejrzewam jednak, że ten debiut był tym „oficjalnym”, a nieoficjalnie miałeś do czynienia z profesjonalnym motocyklem już wcześniej…

To był mój debiut, jeżeli chodzi o ściganie się na tym motocyklu. Ćwiczyłem jazdę na nim już wcześniej, od około trzech miesięcy, a więc taka zupełna nowość to nie była (śmiech).

Odczułeś dużą różnicę pomiędzy jazdą na motocyklu o pojemności 250 ccm, a 500 ccm?

Zwalniam sprzęgło i jadę (śmiech). Tu nie ma miejsca na rozmyślanie czy dopatrywanie się różnic. Trzeba iśc do przodu.

Zróbmy mały skok do Waszego domu. Czy żużel jest tematem numer jeden w domowym zaciszu?

Nie, staramy się oddzielać życie prywatne od toru. Uwielbiamy spędzać czas na plaży, widujemy się z przyjaciółmi, często urządzamy grilla. Żużel oczywiście jest obecny, ale poza nim też istnieje życie.

Czy Twoja mama nie ma jeszcze dosyć tego żużla, rozmów, analiz, strategii?

Nie, wbrew pozorom naprawdę nie rozmawiamy o tym aż tak wiele. Czasami coś analizuję z tatą, proszę o wskazówki. Oprócz tego jestem jednak normalnym dzieckiem, które potrafi cieszyć się zwykłym życiem, przytulić do mamy.

Czym lubisz zajmować się w wolnym czasie? Przykładasz się do nauki w szkole? A może zeszła ona na dalszy plan, siłą rzeczy?

O szkołę akurat dbają moi rodzice, aż za bardzo (śmiech). Gdybym nie przykładał się do nauki, to nie mógłbym uprawiać żużla i się ścigać. Staram się jak mogę, aby być uniwersalnym, czyli dobrym żużlowcem, pilnym uczniem, a także, a może przede wszystkim dobrym człowiekiem i przyjacielem.

Jakie zatem są Twoje największe zainteresowania, poza oczywiście czarnym sportem?

Uwielbiam jeździć na rowerze, pośmigać na desce surfingowej, a także spędzać czas z przyjaciółmi oraz rodziną. Zawsze staram się być aktywny.

Dziękuję za rozmowę. Życze Ci samych sukcesów.

Dziękuję bardzo. Pozdrawiam wszystkich kibiców z Polski.

Rozmawiał SEBASTIAN SIREK

One Thought on Żużel. Wilbur Hancock: Jestem w kontakcie z polskimi klubami. Tato robi za testera
    Slawek
    24 Feb 2021
     6:29pm

    Ciekawe czy młody Wilbur choć w jakimś procencie osiągnie to co jego sławny ojciec? Wzorzec ma jeden z najlepszych, czego może mu pozazdrościć nie jeden adept żużla, plus dostęp do dobrej jakości sprzętu, tunerów, mechaników, nowinek technicznych. Jak do tego dojdzie talent, pasja plus zdrowie, to kto wie..

Skomentuj

One Thought on Żużel. Wilbur Hancock: Jestem w kontakcie z polskimi klubami. Tato robi za testera
    Slawek
    24 Feb 2021
     6:29pm

    Ciekawe czy młody Wilbur choć w jakimś procencie osiągnie to co jego sławny ojciec? Wzorzec ma jeden z najlepszych, czego może mu pozazdrościć nie jeden adept żużla, plus dostęp do dobrej jakości sprzętu, tunerów, mechaników, nowinek technicznych. Jak do tego dojdzie talent, pasja plus zdrowie, to kto wie..

Skomentuj