Żużel. Wiktor Przyjemski: Wygrana z Falubazem jest możliwa. Chciałbym pojechać w bydgoskich barwach w PGE Ekstralidze (WYWIAD)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Wiktor Przyjemski błyskawicznie stał się ulubieńcem bydgoskich kibiców. W sezonie 2021 –  zaraz po rozpoczęciu przygody z ligowym ściganiem – udowodnił, że jest jednym z najzdolniejszych żużlowców młodego pokolenia. Na koniec rozgrywek był już najskuteczniejszym juniorem w eWinner 1. Lidze. W wywiadzie z naszym portalem zawodnik opowiada o swoim pierwszym sezonie, mówi, że nie chce prędko zmieniać klubu i ocenia zmiany w zespole Abramczyk Polonii.

 

Jest połowa stycznia, więc miałeś już trochę czasu na podsumowanie i ocenienie poprzedniego sezonu. Zadebiutowałeś w imponującym stylu, bo zdobyłeś 4 punkty w starciu z Orłem Łódź. W lipcu przywoziłeś już dwucyfrówki. Jesteś w pełni zadowolony z tego, jak poprzedni rok się dla Ciebie potoczył?

Raczej tak. Nie ma też co od razu narzucać na siebie nie wiadomo jak dużej presji, że te wyniki muszą być znakomite. Zdarzyło się kilka wpadek, jak chociażby w Rybniku, gdy jechałem na drugiej pozycji i zaliczyłem upadek. Większość występów w zeszłym roku mogę zaliczyć do udanych. Prezentowałem się dobrze w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów, w eWinner 1. lidze nie było źle, bo zostałem najlepszym juniorem. Pod koniec zdobyłem Łańcuch Herbowy, a na tą wygraną nawet nie liczyłem.

Tak dobre wejście w rozgrywki mocno Ci pomogło w dalszych startach?

Na pewno zyskałem sporo pewności siebie. Na początku obawiałem się rywalizacji z tymi starszymi, bardziej objeżdżonymi zawodnikami. Jak zobaczyłem, że da się z nimi wygrywać, to było już dużo lepiej. Parę wygranych z takimi zawodnikami też udało się zanotować.

Jak już wspomniałeś, nie było w rozgrywkach skuteczniejszego juniora od Ciebie. Byłeś też ważną postacią w drużynie bydgoskiej Polonii. Bywały już takie sytuacje, że to starsi zawodnicy podchodzili do Ciebie z zapytaniami co zrobić, aby lepiej pojechać w kolejnym wyścigu?

Takich pytań raczej jeszcze nie było. Ważna kwestia jest też taka, że ja jestem dużo mniejszy i lżejszy. Trudno więc brać ode mnie ustawienia, bo nie zawsze te same mogą przynieść zamierzony efekt. Każdy to u nas robił raczej indywidualnie.

Indywidualnie było świetnie, ale pod względem drużynowym z pewnością liczyliście na więcej. Skończyliście sezon na piątym miejscu. Czuliście zawód kibiców z powodu braku awansu do play-offów?

Na początku sezonu ja nie myślałem za bardzo o jeździe w play-offach. Dopiero później zaczęło się to nakręcać. Taki cel został postawiony i walczyliśmy o to, aby jechać dalej. Szanse mieliśmy właściwie do końca, bo w ostatnim meczu też mogliśmy ten awans wywalczyć. Zaprzepaściliśmy ją jednak i było niezadowolenie. Trochę czuliśmy je ze strony kibiców, ale przede wszystkim to my, zawodnicy, byliśmy niepocieszeni. Straciliśmy sporo okazji do jazdy. Bardzo tych play-offów chcieliśmy, ale ostatecznie się nie udało.

Co Twoim zdaniem poszło nie tak, że do tej czwórki nie udało się awansować?

Nie było zbyt wielu takich meczów, w których wszyscy zgralibyśmy się z formą. Nie do wszystkich spotkań mogliśmy też przystąpić w najlepszym możliwym składzie, a właściwie w większości byliśmy osłabieni. Bardzo pechowy sezon miał Grzegorz Zengota, poważniejszą kontuzję złapał też Adrian Gała. Zawodnicy wracający po kontuzjach też nie są zawsze pewni siebie i wpływało to na wyniki. Trochę szczęścia nam zdecydowanie zabrakło.

Po sezonie zapewne miałeś intensywny okres transferowy. Jak często musiałeś mówić przedstawicielom innych klubów, że zostajesz w Polonii?

Nie ukrywam, że często się to zdarzało. Miałem kontrakt na dwa lata, więc wiedziałem, że na pewno zostanę w Polonii. Uważam, że pozostanie w moim klubie jest dobrym wyborem. Nie ma co już na siłę pchać się do tej PGE Ekstraligi. W Bydgoszczy jest mój dom i chciałbym zostać tu jak najdłużej. W Ekstralidze chciałbym się ścigać w barwach bydgoskich.

Wiele klubów z PGE Ekstraligi się do Ciebie odezwało?

Było kilka ofert ekstraligowych, ale też pierwszoligowych.

Ty nie zmieniłeś klubu, ale sporo zmieniło się w Twojej drużynie. Formacja seniorska wygląda zupełnie inaczej. Jak Ty się zapatrujesz na skład, który został stworzony w Bydgoszczy?

Na pewno zmiany z sezonu na sezon są trudną sytuacją dla tych zawodników, którzy zostają w klubie. Ja osobiście takich zmian nie lubię. W naszej drużynie zostaliśmy właściwie tylko ja i Pan Daniel Jeleniewski. Wolałbym jeździć cały czas w podobnym składzie, ale wiadomo, że klub musi się wzmacniać. Mam nadzieję, że dobrze się zgramy z tymi zawodnikami, którzy do nas doszli. Ze sporą częścią z nich miałem już okazję porozmawiać podczas prezentacji. Ja lubię poznawać nowych ludzi i nowe punkty widzenia. Z Przemkiem Koniecznym, moim nowym partnerem z pary młodzieżowej, już się poznałem i mamy dobry kontakt. Wydaje mi się, że ta współpraca będzie dobra.

W opinii ekspertów to właśnie Wy i Stelmet Falubaz jesteście największymi faworytami rozgrywek. W Twojej opinii możecie ograć zielonogórzan?

W sporcie wszystko jest możliwe i ja głęboko w to wierzę. Nie chcę nic obiecywać, bo wiele rzeczy składa się na końcowy sukces. Na pewno chcemy wygrać z Falubazem i moim zdaniem jest to osiągalne.

Początek rozgrywek trafił Wam się w Landshut. Jak się zapatrujesz na takie spotkanie rozpoczynające sezon?

Z jednej strony dobrze nam się trafiło, bo zawodnicy z Landshut też mogą nie być do końca objeżdżeni na swoim torze. Może więc będzie trochę łatwiej. Te trudniejsze mecze dobrze mieć na początku rozgrywek niż na końcu. Słyszałem, że tor w Landshut jest specyficzny, ale rozmawiałem z Matejem Zagarem i on zapewnił mnie, że postara mi się tam odpowiednio podpowiedzieć.

Będzie mała zmiana dotycząca Twoich startów w przyszłym sezonie. Będziesz też startował jako gość w Rawiczu. Skąd taka decyzja?

To była taka nasza wspólna, teamowa decyzja. Chcieliśmy zaliczyć tych zawodów jak najwięcej, bo w moim wieku potrzeba dużo jazdy. W 2. Lidze też będę mógł porywalizować ze starszymi zawodnikami i jest to dla mnie ważne. Trochę wydarzyło się to przez przypadek, bo Pan trener Piotr Świderski zadzwonił i zapytał o te starty jako gość. Z miesiąc wszystko potrwało i trafiłem do tej drużyny. Mam nadzieję, że terminarz pozwoli mi na jak najczęstsze starty.

Przygotowania do sezonu trwają. Jak wyglądają one u Ciebie pod względem kondycyjnym i sprzętowym?

Wszystko przebiega podobnie jak w poprzednim roku. Dołożyliśmy z moim trenerem jeden trening więcej. W kwestiach sprzętowych nie chciałbym zbyt wiele zdradzać, ale mogę powiedzieć, że będę dysponował podobną liczbą silników.

Widać, że pracy – nawet poza sezonem – jest bardzo dużo. Jak zatem Ci idzie łączenie sportu ze szkołą, bo w przypadku młodych sportowców bardzo różnie to wygląda…

Na pewno w zimę łatwiej jest to wszystko nadrabiać i połączyć szkołę ze sportem. Przygotowania fizyczne mam cztery razy w tygodniu więc zaraz po szkole jest sporo pracy. Później nauka, odrabianie zaległości i prac domowych. Teraz nagłych wyjazdów jest jednak trochę mniej. Jest trochę łatwiej niż w sezonie.

W 2021 roku zostałeś najlepszym juniorem i 32. zawodnikiem całej ligi. Co zatem Cię ucieszy na koniec tegorocznych rozgrywek?

Ja raczej takich dokładnych celów wynikowych sobie nie stawiam. Myślę o nich w głowie, ale raczej zostawiam je dla siebie. Chcę się jak najlepiej zaprezentować pod względem indywidualnym i drużynowym. Dam z siebie 100 proc. O tym mogę zapewnić.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA