fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Wiktor Przyjemski, nowa nadzieja bydgoskiego speedwaya, podbija serca kibiców nie tylko w mieście nad Brdą. Junior Abramczyk Polonii licencję żużlową zdał w ubiegłym sezonie, ale na swój ligowy debiut czekał do 30 maja bieżącego roku. Polonia wygrała mecz z Orłem Łódź 48:42, a 16-latek już w pierwszym swoim starcie zdobył 3 punkty. Od tamtego momentu kariera Przyjemskiego cały czas się rozwija, a jego starty nie bez powodu przykuwają uwagę. – Muszę cały czas trenować – wyraźnie zaznacza pokorny młody żużlowiec.

 

Rafał Martuszewski: Notujesz świetny start swojej kariery. Jest o tobie głośno i przykuwasz uwagę. Spodziewałeś się tak dobrego początku?

Wiktor Przyjemski: Nie spodziewałem się tego, ale też staram się nie czytać tych opinii i komentarzy na mój temat. Cały czas staram się zachowywać chłodną głowę.

Jeździsz obecnie w najbardziej przebojowym zespole w eWinner 1. Lidze Żużlowej. Abramczyk Polonia Bydgoszcz jest coraz bliżej play-offów?

Na pewno tak. Zostały jeszcze dwa mecze, jeden u siebie, ten łatwiejszy, bo u siebie zazwyczaj jest łatwiej, drugi w Ostrowie i zobaczymy jak wyjdzie. Na pewno cała drużyna chce do tych play-off się dostać.

Ma dla ciebie znaczenie z kim stoisz pod taśmą? Umówmy się, lejesz też często bardziej doświadczonych rywali.

Gdzieś tam w program zawsze patrzę przed biegiem, ale to cały czas pod kątem poznawania innych zawodników. Wiem mniej więcej jak oni jeżdżą i jak mogą się zachować. Stąd patrzę w program, ale nie ze względu na analizę, czy ktoś jest mocniejszy, czy coś w tym stylu.

Notujesz bardzo dobre wyniki. Co trzeba zrobić, żeby podtrzymać tak dobrą dyspozycję?

Muszę cały czas trenować, na pewno tych treningów nie można odpuszczać. To jest mój początek, ci starsi, bardziej doświadczeni zawodnicy już mogą sobie odpuszczać, bo jeżdżą kilka lat, ale ja jeszcze dużo muszę jeździć.

Jak tak młody zawodnik czuje się w tak mocnej obecnie drużynie? Dogadujecie się?

Cała nasza drużyna się dogaduje. Tak naprawdę przez cały sezon mogliśmy mieć tak dobry skład, ale pojawiły się kontuje i mieliśmy po prostu pecha. Doszedł do nas pan Daniel (Jeleniewski – przyp. red.) i na pewno tez nam pomogło.

Unia Tarnów to może nie był rywal z najwyższej półki, ale przyjechałeś do Tarnowa i zdobyłeś 12 punktów z bonusem. Aż tak łatwo było?

Na pewno ostatni mecz w Tarnowie był łatwiejszy, może nie można tak mówić, że łatwy, ale specjalnie ciężki nie był. Rywale jadą równo, a dzisiaj akurat był mój dzień. Na początku może nie mogliśmy znaleźć tej prędkości, ale na końcu ją znaleźliśmy i zrobiłem dwie trójki.

A byłeś tam pierwszy raz.

W Tarnowie akurat pierwszy raz i na tak długim… w sumie też pierwszy raz.

Tak w ogóle to wolisz te długie tory, czy krótsze? W Bydgoszczy może i nie jest najkrótszy, ale są za to niesamowite ścieżki. 

A ja akurat lubię te dłuższe, długie proste, ostre wejścia, także może być.

Rozmawiał RAFAŁ MARTUSZEWSKI