Żużlowy sezon wkroczył w tę fazę, którą kibice kochają najbardziej. Z jednej strony na żużlowych owalach mamy decydujące rozstrzygnięcia, a z drugiej, pomimo iż rozgrywki jeszcze trwają, wiemy już kto z żużlowców gdzie wystartuje w przyszłym roku.
Uczestnicy półfinałów PGE Ekstraligi niespodzianką nie są. Przyznam, że liczyłem na niespodziankę w Grudziądzu. Wrocław jednak pokazał, że jak ma „nóż na gardle”, to potrafi nim podciąć tego, kto go przystawił. „Ja pier****!” mówił po spotkaniu i odpadnięciu z dalszych rozgrywek Robert Kościecha i niech to będzie jedynym komentarzem. Faktycznie, patrząc na pełen dramaturgii niedzielny wieczór mógł się wk… urzyć.
Jedni jeszcze jeżdżą po torach i zbierają punkty, drudzy po klubach i rozdają swoje oferty na kolejny sezon. Coroczny, żużlowy cyrk objazdowy. Dziś w Częstochowie powiem, że kocham Michała Świącika, a jutro w Gorzowie, jeśli ten zaproponuje więcej, iż zawsze marzyłem być chłopakiem ze Stali. Tak to wygląda. Co najsmutniejsze w tym wszystkim, co niektórzy z zawodników w tym szale kiedy złotówki latają im, czy ich „menadżerom”, przed oczami, kompletnie zatracają taką zwykłą, ludzką przyzwoitość.
Mocno zaskoczył się w ostatnich dniach Poznań. Jak to w Poznaniu, sportowo fajnie, ale tych sponsorów przydałoby się więcej. Stolica Wielkopolski to wszak „zagłębie” sporych firm. Biorą zatem „Excela” i liczą komu i ile można dać oraz jakie dany zawodnik miał w minionym sezonie wyniki. Propozycje finansowe ponoć adekwatne do wyników z minionych zmagań. Długo negocjowano z Łokatjewem. W lewo i w prawo. Ostatecznie ten z menadżerem pojechał prosto i skończył na ulicy Sportowej w Bydgoszczy, mijając jeszcze po drodze Częstochowe.
Sympatyczny Ukrainiec owszem końcówkę sezonu ma całkiem dobrą, ale cały sezon nie wypada już tak okazale. Nie dziwię się zatem, że wycenę umiejętności żużlowca przez jego menadżera uznano za wysoką. Biorąco pod uwagę oczywiście z całokształtem Anno Domini 2024. Koniec końców z Poznania odszedł i w „Pyrlandii” musieli szukać nowego lidera. Kwestie sprzed lat, kiedy to Sasza zamiast startować na żużlu pozostał na Ukrainie, a klub nie poprosił o zwrot przelanych środków nie miała już żadnego znaczenia przy ewentualnym „zejściu” z ceny. Żeby w tym wypadku też było jasne. Z tego co mi wiadomo, sam zawodnik niewiele ma do powiedzenia, gdyż swoją przyszłością nie rządzi on, a jego menadżer. Ot takie dziwne zależności.
Zresztą to nie odosobniony przypadek, jeśli o menadżerów chodzi. Jest wśród nich taki as, który pytany czemu zdziera taki procent na swoim zawodniku odpowiada, że rajder może jechać za złotówkę, menadżer ma, jak w piłce, zarabiać miliony. Jego podopieczny to „koń” do roboty na torze. Gdzie niektórzy, z na pozór inteligentnych zawodników, mają rozum wiążąc się z danymi osobami doprawdy nie wiem. Kończąc wątek. Zastanawiam się, co będzie jak Poznań jakimś cudem „strzeli” Rybnik, a Bydgoszcz „ogra” Ostrów i finale Ukrainiec pojedzie w Poznaniu przeciwko swojemu przyszłemu pracodawcy. Dla kogo będzie jechał? Dla starego szefa czy nowego? Jak sądzicie? To będzie jakieś istne kuriozum, choć idealnie pasujące do środowiska.
Swoją drogą interesuje mnie dalsza postawa ekipy Rybnika. Tam już niemal każdy zawodnik ma nowy klub lub go szuka. Wydzwania po klubach Jakub Jamróg, Brady Kurtz dogadany w Ekstralidze, Rohan Tungate blisko Rzeszowa. Krótko mówiąc, kolejny mecz lub mecze to będzie dla obecnego składu taki „last dance”. Po co oni w sumie mają jechać o awans i „zabijać” się na torze, jak za rok będą startowali w innych klubach, a wakacje tuż za rogiem? Są zawodnicy, są i prezesi. Tu też wesoło. Oni też mają swoje towarzystwa wzajemnej adoracji. Ten trzyma z tym, tamten z tamtymi. Jeden drugiego publicznie nazywa przyjacielem, zapewnia o swojej lojalności i zgodnie niczym Pawlak z Kargulem. W chwili zgody mówią, że my sobie zawodników podbierać nie będziemy. Za jakiś czas „przebija” ofertę i wyjmuje przyjacielowi zawodnika. Na końcu dzwoni do innego prezesa i się cieszy, że tamtego, którego nazywał przyjacielem zrobił w ch**. Macie typ kto to taki?
Jak o prezesach, to jeszcze parę słów o Piotrze Rusieckim. Współczuję. Od lat sporo serca swojego włożył w młode „kangury”. Jednego z nich „chował” jak dzieciaka swego, kontuzjowanego parę tygodni na plecach nosił i co? Nic poza faktem, że się przekonał, że jakiejkolwiek lojalności nawet w rodzinie nie ma. Kogo mam na myśli, to pewnie wiecie.
Skąd ów trzy miliony w tytule? Z prostej przyczyny. Aby pokazać jak mocno dziś się klika w sensację i rzutki tytuł. Kliki w ten felieton będą spore, choć tytuł nic wspólnego z treścią nie ma. To kolejny temat, ale dotyczący już nas dziennikarzy, choć siebie za niego nie uważam. Akurat tak się składa, że z paroma zawodnikami kontakt mam i dokładnie z określonych powodów wiem, ile sobie życzą od nowego, potencjalnego pracodawcy.
Jak się okazuje, jeden z portali lubuje się w podawaniu kwot, które nijak mają się do rzeczywistości. Jeden z zawodników spytał mnie, wysyłając linka, skąd ów dziennikarz bierze kwoty skoro ja sam wiem, że prawda jest zupełnie inna. – Robi ze mnie pazernego gościa, stawia w takim, a nie innym świetle, a później się dziwi, że nie chcemy z niektórymi z Was rozmawiać. Nie rozmawiamy, zaczynacie nagonkę i szukają byle jakiej sensacji, a później piszecie, że nie chcemy z Wami rozmawiać i jesteśmy nieprofesjonalni. A wy, macie lustro? – spytał. Nic dodać nic ująć.
Jest światełko w tunelu. Jak głosi komunikat, Google ma zmienić wkrótce pozycjonowanie wiadomości i wziąć pod uwagę tytuł i treść. Być może to sprawi, że zacznie być normalniej jeśli o media chodzi. I na koniec. Do tych których d*** „boli” i dzwonią z zarzutami, że przez udział w akcjach charytatywnych się promujemy. Jak też zaczniecie pomagać, to gwarantujemy, że napiszemy i popromujemy. Do następnego.
REKLAMA, +18
Żużel. Mrozek zakpił z komentatora! Nie boi się Polonii!
Żużel. ROW bliżej Ekstraligi! Perfekcyjny mecz Kurtza! (RELACJA)
Żużel. Spora kontrowersja w Rybniku! Buczkowski nie powinen być wykluczony?
Żużel. Zagar nie kończy kariery! Znów pojawi się na torze
Żużel. Były gwiazdor Wybrzeża wraca na tor! Namawiano również… Hancocka!
Żużel. Staszewski zdradza kulisy transferu Krakowiaka. Potwierdził też nowy klub Musielaka