Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kolejny weekend z żużlem za nami i w mediach społecznościowych napływ kibiców, którzy zamiast rozpływać się nad emocjami w poszczególnych meczach, dają upust swojej złości na to, co ostatnio dzieje się na torach żużlowych. Wielu z nich chwaliło się, że po pewnych wydarzeniach obejrzanych w TV szybko szukało pilota, aby transmisję wyłączyć i teraz musi odpocząć od żużla.

 

Ja akurat pilota szukać nie musiałem. W niedzielny wieczór trzymałem go bowiem w ręce i przełączałam kanały pomiędzy tym pokazującym niby najlepszą ligę świata, a kabaretem w Sopocie. 

Coraz więcej narzeka się na poziom sędziowania. Szef żużla w Canal+, Marcin Majewski, dziesięć razy wspominał, że już za momencik, już za chwilę Leszek Demski rozwiąże kontrowersje w Magazynie Żużlowym. Ja się pytam po raz kolejny i może ktoś będzie w stanie mi wytłumaczyć, dlaczego ja nie mam prawa – oglądając czy czytając medialne informacje z najdoskonalszej ligi świata – dowiedzieć się od samych bohaterów, co tak naprawdę myślą na temat danej sytuacji. Patryk Dudek na wizji twierdzi, że powiedziałby więcej, ale nie może. Przecież ludzie kochani! Ten chłopak słusznie śmieje wam się w twarz. Na wizji daje przekaz widzom, że chętnie powiedziałby więcej, ale ręce ma związane. Patryk Dudek czy choćby Martin Vaculik to naprawdę postacie, z którymi na wiele tematów można inteligentnie porozmawiać i nie tylko o żużlu.

Krzysztof Meyze, bohater niedzieli, ma swoje hobby. Doskonale działa w drewnie i produkty spod jego ręki robią furorę. Nie znajduję odpowiedzi, dlaczego sędziowie nie mogą wypowiadać się medialnie, zawodnicy nie mogą mówić tego, co chcą. Gdyby tak było, a jest w wielu „amatorskich” dyscyplinach poza Polską (vide „słaba” marketingowo Bundesliga), to i widzów byłoby zadowolonych więcej i szacunek do oglądających ze strony TV większy, gdyż najbardziej zainteresowani mogliby się szybko dowiedzieć, czemu rozstrzygnięcia przy sędziowskim pulpicie były takie, a nie inne. Niestety, ale dużo się tylko mówi o profesjonalizacji produktu żużlowego, a nic w kierunku poprawy jego atrakcyjności nie robi. Jakoś nie widzę, aby boksy zespołów, na które każda z drużyn wydała ponoć około 300 tysięcy złotych, diametralnie zwiększyły oglądalność i atrakcyjność widowiska. Przyczyna danej sytuacji jest prosta. Ani zarządzający, ani telewizja nie mają pojęcia, jak produkt się sprzedaje tak, aby sponsorów na 15 sekund w czasie transmisji meczowej mieć, a nie za nimi samemu dzwonić. I nie narzekajcie, drodzy kibice, na poziom wywiadów w TV. Prowadzący je niejednokrotnie mają w głowie pytania, których po prostu zadać nie mogą, a sami „lewoskrętni” wielokrotnie mówią co innego, aniżeli chcieliby w danym momencie odpowiedzieć. 

Nie rozumiem jeszcze jednej rzeczy w tym całym żużlowym cyrku. Dwa lata temu rundy finałowej w pierwszej lidze nie było, kluby otrzymały ponoć mniej środków finansowych od telewizji. Rok temu było larum, że trzeba pokazywać wszystkie mecze w pierwszej lidze. Dziś pytają mnie działacze z Landshut i Daugavpils dlaczego są dyskryminowani i transmisji od nich tyle, co kot napłakał? Odpowiedź prosta, panowie z Niemiec i Łotwy. Koszty, koszty. Jak się nie ma miedzi, to się w domu siedzi i ekipa reporterska robi marny show z Piły, a nie z Łotwy.

Nie wiem, jakie prawa działają w telewizji, ale po raz pierwszy słyszałem w sobotę, że zawodnik z Rzeszowa biegł po punkt już po zakończeniu biegu… Na szczęście długo nie musiałem czekać na info, że „kontuzjowany zawodnik odszedł z lekarzem na stronę”, a Markusowi Birkemosowi stało się to czy tamto. Ze stwierdzeniem, że Finlandia to w pełni Skandynawia też bym polemizował. Jak jeszcze sobie dodałem do tego, że za ten show Polonia Piła dostanie od telewizji aż… 13 tysięcy złotych, to nic dziwnego, że sobotnie popołudnie do najmilszych nie należało. Jakoś też nie widzę, aby transmisja tylko jednego meczu w najsłabszej lidze świata – czyli pisząc żartobliwie, drugiej – przyniosła tłumy na trybunach spotkań nietransmitowanych.  Tu jednak winni są sami prezesi, którzy podjęli taką, a nie inną decyzję.

Wróćmy na moment do sportu. Kolejarz Opole zadowolony po wygranej w Tarnowie. Ja jednak na miejscu Zygmunta Dziemby podchodziłbym z dystansem. Jak jest „strajk”, to tak się kończy. Swoją drogą smutno patrzy się na to, jak ten Tarnów się systematycznie stacza. Jeszce smutniej mi osobiście spogląda na tę „odradzającą” się Piłę, gdzie z tego co wróble ćwierkają, tango jest nie tylko w piosence. Mocno się media rozpisywały o konflikcie pomiędzy managerem Ryszardem Dołomisiewiczem, a Szwedem Jonassonem. My od paru dni nie możemy się dopytać managera, czy to pewna znajomość wśród osób mu najbliższych nie jest tak naprawdę podłożem konfliktu. Tam ponoć dyktatura taka, że sam manager chciał jeszcze niedawno poprowadzić media społecznościowe klubu, a to już mnie mocno zdziwiło. Ryszard Dołomisiewicz – człowiek orkiestra. Brawo. Ze świecą szukać takiego managera, byłego zawodnika, który dla klubu chce robić dosłownie wszystko. Pytanie tylko, czy ta orkiestra gra właściwe melodie, bo zawodnikom jakoś ochota na „umieranie” za Piłę bardzo szybko odchodzi. To akurat mocno niepokoi. 

No i na koniec prawdziwa kuchnia tego sportu. Zawodnik od paru miesięcy próbuje za pomocą komunikatora skontaktować się z klubem odnośnie zaległości finansowych. Prezes milczy. Budzi się i odzywa dopiero w jeden ze czwartków, wysyłając wiadomość, iż zawodnik ma stawić się w Polsce w sobotę albo „będzie niedobrze”. Inny z „szefów” nie zapłacił wszystkich należności za poprzedni sezon, ale jak zawodnik się upomniał i stwierdził, że w układzie mało sprzyjającym ekonomicznie porozgląda się za nowym klubem – wierzytelność wobec zawodnika spadła o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ot, prezes miał kaprys – wpisał sobie karę. Tak po prostu. Żużlowisko. 

Skąd pilot w tytule? Drodzy kibice, nie ma co na żużel się obrażać i piloty odkładać. Jest jak jest. Trzeba tylko mieć nadzieję, że jak najszybciej znajdą się piloci, którzy zdążą to i owo w samym żużlu, jak i jego wizerunku medialnym poprawić, zanim zrobi się już nie żużlowisko, a konkretne pośmiewisko.

ŁUKASZ MALAKA

2 komentarze on Żużel. Widziane zza Odry. Czy w żużlu leci z nami pilot?
    obserwator
    24 May 2022
     10:00am

    Dziwi mnie nieco brak wypowiedzi sędziów żużlowych, które były na porządku dziennym przed erą „najlepszej ligi żużlowej na świecie”. Jeszcze 15-20 lat temu kibic mógł się dowiedzieć o paragrafie i jego interpretacji, na podstawie którego sędzia podjął konkretną decyzję w meczu. A teraz wszechwiedząca wyrocznia, czyt. Leszek Demski tłumaczy pospolitym co się wydarzyło i jaka decyzja jest prawidłowa. A gdy padają pod jego adresem niewygodnie dociekliwe pytania, kontratakuje, nierzadko obracając kota ogonem lub wyśmiewając swojego rozmówce, wróć: owieczkę, nieznającą meandrów skomplikowanego regulaminu niezwykle skomplikowanej dyscypliny sportu. Daleko w przeszłości nie grzebiąc: na pytanie co zadecydowało o wykluczeniu Patryka Dudka z bodaj 13 biegu meczu Toruń-Leszno, wszechmocny zacytował ponoć wpis sędziego prowadzącego do protokołu w/w zawodów: „inna przyczyna”. Kto tu z kogo kpi?
    Co do kar dla żużlowców – pracowników: przykład idzie z góry. W Polsce gdy pracownik – podatnik podpadnie w jakimś paragrafie urzędowi, np. US, też musi się gęsto tłumaczyć, a najlepiej siedzieć cicho i płacić składki oraz okolicznościowe kary. O egzekwowaniu swoich praw może pomarzyć jeśli nie ma „oblatanego” prawnika. Zdaje się, że profesjonalizacji pierwszej ligi, czy jak akcjonariusze sobie zażyczyli: ekstraligi, nie służą szczere wypowiedzi zawodników, mogące poważnie nadszarpnąć kryształowy wizerunek tego tworu. Sędziowie najwyraźniej również powinni być cenzurowani, co może nie najlepiej świadczyć o ich elokwencji, kulturze osobistej, czy znajomości przepisów.

    Adam Pławski
    2 Jun 2022
     12:15am

    Już dawno przestałem mieć nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto weźmie to towarzystwo wzajemnej adoracji za twarz (by nie powiedzieć „klikę”) i wleje jakąś świeżość w serca zawodników i kibiców.
    Gwoździem upewniającym mnie w tej opinii, jest tegoroczny kalendarz rozgrywek ligowych.
    Pytanie – czy ktokolwiek z kibiców (starszych i młodszych ) pamięta aby sezon ligowy dla 7 polskich klubów kończył się 24.07 ? Tak,tak. Jak nie wierzycie , to sprawdźcie sami. Wiem że trudno w to uwierzyć, ale takich właśnie mamy decydentów. Jakby bubli było mało, to wymyślono play-off dla 6 drużyn, ale o tym długo nie wolno było głośno . Teraz nawet pan i władca w TV C+ nie jest w stanie uciszyć jazgotu na ten temat.
    Jednak żaden z naczelników speedwaya nie kwapi się odezwać. Myśli że sprawa przyschnie a jesienią znowu nie będzie można o tym mówić i pisać.
    W maju co niektórzy ogłosili otwarcie sezonu transferowego na sezon 2023 r. Czy kogoś to obchodzi, poza kilkoma redaktorami szukającymi sensacji ? A przecież to ostatni moment by wprowadzić uregulowania Szweckie, Duńskie czy „Japońskie” byle tylko cokolwiek uratować z tych emocji stadionowych , których z roku na rok jest coraz mniej.

Skomentuj

2 komentarze on Żużel. Widziane zza Odry. Czy w żużlu leci z nami pilot?
    obserwator
    24 May 2022
     10:00am

    Dziwi mnie nieco brak wypowiedzi sędziów żużlowych, które były na porządku dziennym przed erą „najlepszej ligi żużlowej na świecie”. Jeszcze 15-20 lat temu kibic mógł się dowiedzieć o paragrafie i jego interpretacji, na podstawie którego sędzia podjął konkretną decyzję w meczu. A teraz wszechwiedząca wyrocznia, czyt. Leszek Demski tłumaczy pospolitym co się wydarzyło i jaka decyzja jest prawidłowa. A gdy padają pod jego adresem niewygodnie dociekliwe pytania, kontratakuje, nierzadko obracając kota ogonem lub wyśmiewając swojego rozmówce, wróć: owieczkę, nieznającą meandrów skomplikowanego regulaminu niezwykle skomplikowanej dyscypliny sportu. Daleko w przeszłości nie grzebiąc: na pytanie co zadecydowało o wykluczeniu Patryka Dudka z bodaj 13 biegu meczu Toruń-Leszno, wszechmocny zacytował ponoć wpis sędziego prowadzącego do protokołu w/w zawodów: „inna przyczyna”. Kto tu z kogo kpi?
    Co do kar dla żużlowców – pracowników: przykład idzie z góry. W Polsce gdy pracownik – podatnik podpadnie w jakimś paragrafie urzędowi, np. US, też musi się gęsto tłumaczyć, a najlepiej siedzieć cicho i płacić składki oraz okolicznościowe kary. O egzekwowaniu swoich praw może pomarzyć jeśli nie ma „oblatanego” prawnika. Zdaje się, że profesjonalizacji pierwszej ligi, czy jak akcjonariusze sobie zażyczyli: ekstraligi, nie służą szczere wypowiedzi zawodników, mogące poważnie nadszarpnąć kryształowy wizerunek tego tworu. Sędziowie najwyraźniej również powinni być cenzurowani, co może nie najlepiej świadczyć o ich elokwencji, kulturze osobistej, czy znajomości przepisów.

    Adam Pławski
    2 Jun 2022
     12:15am

    Już dawno przestałem mieć nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto weźmie to towarzystwo wzajemnej adoracji za twarz (by nie powiedzieć „klikę”) i wleje jakąś świeżość w serca zawodników i kibiców.
    Gwoździem upewniającym mnie w tej opinii, jest tegoroczny kalendarz rozgrywek ligowych.
    Pytanie – czy ktokolwiek z kibiców (starszych i młodszych ) pamięta aby sezon ligowy dla 7 polskich klubów kończył się 24.07 ? Tak,tak. Jak nie wierzycie , to sprawdźcie sami. Wiem że trudno w to uwierzyć, ale takich właśnie mamy decydentów. Jakby bubli było mało, to wymyślono play-off dla 6 drużyn, ale o tym długo nie wolno było głośno . Teraz nawet pan i władca w TV C+ nie jest w stanie uciszyć jazgotu na ten temat.
    Jednak żaden z naczelników speedwaya nie kwapi się odezwać. Myśli że sprawa przyschnie a jesienią znowu nie będzie można o tym mówić i pisać.
    W maju co niektórzy ogłosili otwarcie sezonu transferowego na sezon 2023 r. Czy kogoś to obchodzi, poza kilkoma redaktorami szukającymi sensacji ? A przecież to ostatni moment by wprowadzić uregulowania Szweckie, Duńskie czy „Japońskie” byle tylko cokolwiek uratować z tych emocji stadionowych , których z roku na rok jest coraz mniej.

Skomentuj