Żużel. Waldemar Górski: Jak wygramy finał, to będziemy myśleć. Cel numer jeden to zatrzymanie trenera (WYWIAD)

Waldemar Górski. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Arged Malesa Ostrów Wielkopolski to bez wątpienia jeden z tych zespołów, które bardzo pozytywnie zaskoczyły w sezonie 2021. Ekipa ze stadionu przy Piłsudskiego przed rozgrywkami nie była typowana jako faworyt do awansu do fazy play-off, a zajęła drugie miejsce w tabeli i teraz wymieniana jest w gronie drużyn mających największe szanse na znalezienie się w PGE Ekstralidze. Waldemar Górski, prezes ostrowskiego klubu, podsumowuje rundę zasadniczą, przyznaje, że wielki udział w sukcesach drużyny ma trener Mariusz Staszewski i dość spokojnie wypowiada się o tym, co będzie jeśli ostrowski zespół wygra ligę.

 

W meczu z Abramczyk Polonią Bydgoszcz Pańska drużyna pokazała, że nieprzypadkowo znalazła się w play-offach. Dzięki wygranej przystępujecie do półfinałów z drugiego miejsca w tabeli. Po takiej rundzie zasadniczej musi Pana rozpierać duma z zespołu…

Ta runda faktycznie nie była najgorsza w naszym wykonaniu. Mieliśmy pechowy początek, pojawiły się dwie porażki na start, ale udało się odbudować i dobrze pojechać. Jesteśmy zadowoleni z tego, co udało się wywalczyć.

Drużyna świetnie weszła w mecz. Ponownie udało się zaskoczyć rywali torem. Co sprawia, że ta nawierzchnia w tym roku jest tak problematyczna dla Waszych rywali?

Mogę powiedzieć, że to nasza wspólna praca, podobnie jak w wielu innych elementach funkcjonowania klubu. Ja swoją cegiełkę też dołożyłem do tego, jak ten tor wyglądał, bo poświęciłem cały dzień na jego przygotowanie. Trener Mariusz Staszewski zawsze mówi, że tor trzeba robić pod siebie, a nie przeciwko komuś. Tak zrobiliśmy i to dało efekty. Dobrze pojechał Oli Berntzon i udało się ładnie ten mecz wygrać.

Budujące może być to, że tak, jak Pan wspomniał, z dobrej strony pokazali się zawodnicy, którzy do tej pory zawodzili. Oliver Berntzon i Nicolai Klindt będą pewnymi punktami zespołu w play-offach?

Myślę, że zwłaszcza w sytuacji Olivera to nie była jedna jaskółeczka. Proszę zwrócić też uwagę na fakt, że zawodnicy mają u nas komfort pracy. Chłopak się naprawdę stara i jest to dostrzegane. Trener nie wprowadza pochopnych zmian, nie prosi o transfery zawodników w jego miejsce. My nie kombinujemy i nikogo nie wypożyczamy. Jedziemy takim składem, jaki żeśmy sobie zmontowali podczas okresu transferowego. U nas jest bardzo spokojnie.

Bohaterem rundy można uznać Patricka Hansena. Zapytam więc, czyj to był pomysł, aby go ściągnąć z klubu z Rzeszowa? Wyszedł Wam transfer sezonu.

A zimą nikt nie mówił, że to może być transfer sezonu. Cały czas w gronie najlepszych zawodników U24 wymieniano Andreasa Lyagera czy Luke’a Beckera. Patrick ma naprawdę wyśmienity sezon. Jeździ przede wszystkim bardzo równo i możemy na niego liczyć. Do tego jest bardzo widowiskowym zawodnikiem i umie pomóc koledze z pary. Mówić o nim można więc w samych pozytywach. Namówienie go na transfer nie było trudne. Patrick mieszka w Ostrowie i ma mechanika z Ostrowa. Mariusz łatwo nawiązał więc kontakt i wszystko poszło bardzo sprawnie.

Aż tak dobrego sezonu w jego wykonaniu chyba nawet Wy się nie spodziewaliście…

(śmiech – dop.red.) Oczywiście, że tak. My to my, ale kibice to chyba nawet po kilku innych zawodnikach nie spodziewali się, że pojadą tak, jak jadą. Bardzo się cieszymy z tego, że wygląda to u nas tak, że zawodnicy potrafią się godnie zastępować. Niedzielny mecz nie był może najlepszy dla zawodników, którzy to tej pory byli świetni, ale odpalił Oli Berntzon i zanotowaliśmy pewną wygraną. Na tym polega drużyna.

Arged Malesa jest świetnym połączeniem doświadczenia z młodością. W składzie macie Grzegorza  Walaska i Tomasza Gapińskiego, czyli żużlowych weteranów, gdzieś pomiędzy jest Nicolai Klindt, a do tego dołożyliście mocną formację juniorską oraz duet Hansen-Berntzon. Przed sezonem właśnie taką ekipę chcieliście stworzyć?

Na Grześka i Tomka nie można mówić weterani. To są nasi juniorzy starsi. U nas dużo się poukładało nawet lepiej niż zakładaliśmy, ale właśnie na taki skład liczyliśmy. Grzesiek i Tomek ciągną ten zespół, ale wspomniany Patrick też lideruje. Młodzież mamy bardzo dobrą, ale wiadomo, że ona rządzi się swoimi prawami. Może być 10 punktów, a mogą być 2. Chłopaki dojrzeją i u nich ta powtarzalność też na pewno będzie. Kolejny raz muszę pochwalić Mariusza, bo on robi z młodzieżą świetną robotę. Bez tej pracy nie bylibyśmy na tak dobrym miejscu.

Przed półfinałami zawsze pojawia się dyskusja dotycząca tego, które zespoły w lidze są gotowe na awans, a które nie. Zapytam więc wprost – jak sytuacja wygląda w Ostrowie Wielkopolskim?

Ja odpowiem tak, że Ostrów szykuje się do półfinałów. Później zobaczymy czy jest się nad czym zastanawiać. My nie chcemy wybiegać tak daleko w przyszłość. Proszę zobaczyć jak wygląda faza play-off. To jest tylko mecz i rewanż. Jeden defekt może o wszystkim przesądzić. Niby jest blisko do wygrania tej ligi, a tak naprawdę daleko.

A szacował Pan sobie już to, jak duży budżet potrzebny by był na ewentualne starty w PGE Ekstralidze? Takie wyniki na pewno sprawiają, że gdzieś tam z tyłu głowy są te myśli o najwyższym szczeblu rozgrywkowym.

Sezon 2019 mieliśmy bardzo fajny. Jechaliśmy z Rybnikiem w finale. Zrobiliśmy lekkie korekty w składzie i rok temu ledwo żeśmy się utrzymali. Nie chcemy więc wybiegać w przyszłość, bo wiele może się wydarzyć. Rybnik jest mocną drużyną. Jak wygramy finał, to będziemy myśleć. Moim zdaniem przed Ekstraligą w każdej z tych czterech drużyn, które są w play-offach będą musiały zostać przeprowadzone korekty. Pewnie, że gdyby się udało, to Patrick myśli o PGE Ekstralidze, juniorzy na pewno też by z nami byli. Z tej czwórki nie bylibyśmy w najgorszym położeniu.

Zatem taka sytuacja, że wygrywacie ligę i odmawiacie startu nie będzie miała miejsca?

Mamy w takiej sytuacji parę dni na podjęcie decyzji. Myślę, że rozmowy ze sponsorami czy miastem, które nam bardzo pomaga, też by inaczej wyglądały. Jeśli by się powiedziało A, to później by trzeba powiedzieć B. Mamy jednak zadanie do wykonania w postaci półfinałów. Oby nam to się udało. Potem będziemy myśleć, co będzie dalej.

Beata Klimek, Prezydent Ostrowa Wielkopolskiego i Waldemar Górski

Teraz Arged Malesę czeka starcie półfinałowe. Do meczu 2.5 tygodnia, więc sporo czasu na przygotowania. Prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk planuje przykładowo sparingi z którąś z ekstraligowych ekip. Jak ten najbliższy czas będzie wyglądał w ostrowskiej drużynie?

Co dają te sparingi? Zrobimy sparing, przyjedzie przykładowo Bartek Zmarzlik, da nam po uchu i będziemy mieli dylemat, że jesteśmy słabi? Moim zdaniem to się nie sprawdza. Mariusz wie, co ma robić, ja mu nie będę podsuwał pomysłów, żeby robić jakieś wielkie sparingi. My jedziemy z drużynami, z którymi już żeśmy się spotkali w tym sezonie i na spotkanie z nimi się szykujemy.

Zewsząd słychać głosy pochwały dla tego, co się dzieje ostatnio w klubie. Wcześniej prowadził Pan klub wspólnie z Radosławem Strzelczykiem. Teraz jest Pan sam. Dużo się zmieniło w Pana życiu od tego momentu, gdy przyszło Panu prowadzić klub walczący o tak wysokie cele?

Owszem, pracy jest dużo, ale moja współpraca z wszystkimi osobami w klubie układa się bardzo dobrze. To naprawdę pomaga w dążeniu do tego, aby klub właściwie funkcjonował. Szczególnie cenię sobie współpracę z Mariuszem, który poza byciem trenerem potrafi zająć się też szeregiem innych spraw. To jest człowiek oddany temu, co robi. Jemu można powierzyć cokolwiek i on nie ma z tym problemu. Jeśli mówimy o tym, co będzie dalej, to pierwsze co muszę zrobić, to zatrzymać w drużynie trenera Staszewskiego. To on buduje sobie skład i układa te klocki. On przed tym sezonem wiedział tylko, jaki ma budżet i sam sobie wszystko dokooptowywał. Ja nie wchodzę mu w kompetencję i niech tak pozostanie.

Poza klubem prowadzi Pan też swoją firmę. Nie ucierpiała ona podczas okresu, gdy klub wymaga jeszcze większego zaangażowania?

Zdecydowanie nie. Dajemy sobie radę. Idzie to wszystko pogodzić. Jak się chce i robi się to, co się lubi, to wszystko może dobrze funkcjonować.

Wspomniany półfinał pojedziecie z rybniczanami. Patrząc na to, że w rundzie zasadniczej zdobyliście z nimi pięć punktów, to chyba lepszego rywala nie mogliście sobie wymarzyć.

Taki mecz, jaki miał miejsce w Rybniku w rundzie zasadniczej już się pewnie nie powtórzy. Mecz jest meczowi nierówny, a ROW jest mocną drużyną. Znów nawiążę do sezonu 2019. Wtedy w Rybniku przegraliśmy do 29. Drugi mecz przegraliśmy do 43. Dwa starcia nawet z taką samą drużyną na tym samym torze to są dwa różne tematy. Trzeba się skupić na tym, co będzie, a nie na tym, co było.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA