Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Trwa martwy sezon w żużlu, choć nadal jest o czym dyskutować. Znamy już termin rozprawy Maksyma Drabika i mam ogromną nadzieję, że ta męcząca telenowela w końcu się skończy. Z kolei Jarosław Dymek i jego powrót do Częstochowy uzmysłowił mi, za czym tęsknię.

Kojarzycie ten moment, kiedy wszyscy fani „Gry o Tron” przestali się ekscytować serialem i czekali tylko na jego zakończenie, aby poznać rozstrzygnięcie? Ci najwierniejsi mieli to najczęściej podczas ostatniego sezonu, który był beznadziejny jak polskie komedie romantyczne z Karolakiem. Sam się męczyłem i męczę się znowu, tym razem przez wątek około żużlowy. Darek Ostafiński z Interii napisał w piątek rano, że jest termin rozprawy Maksyma Drabika – 25 stycznia roku pańskiego 2021. Temat ciągnie się jak lasagne. Moje zmęczenie jest jednak niczym w porównaniu z dramatem, jaki przeżywa ten chłopak. Jest dla mnie jasnym jak słońce, że powinien być skazany. Doping to doping i jestem przekonany, że wyrok musi być dla niego niekorzystny. Gorzej, że dramat przeżywa jeszcze przed ewentualną karą.

To co działo się w końcówce sezonu 2020 i to co z pewnością przeżywa do tej pory powoduje, że zmienia się we wrak człowieka. Wokół niego toczy się gra o zabezpieczenie interesu klubu z Wrocławia, środowisko kłóci się o sprawiedliwość, a sam Torres walczy z tysiącami myśli. Mam tego serdecznie dość. Chciałbym końca jego gehenny, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że pod koniec stycznia uwolnimy się od tematu. Za dużo dziwnych rzeczy się dzieje przy okazji spraw.

Bardzo ucieszyłem się, gdy na WP Sportowych Faktach przeczytałem wypowiedź prezesa Andrzeja Witkowskiego, porównującego ewentualną dominację Polaków do stanu rzeczy, który obserwujemy przy okazji turniejów ice speedwaya. Kilka razy pisałem w mediach społecznościowych i na łamach naszego portalu Po Bandzie, że Polska musi przyjąć rolę przewodnika, który powinien przy okazji dbać o rozwój dyscypliny. Sezon 2020 pokazał to dobitnie. Większość turniejów u nas, wszyscy stanęli na wysokości zadania i udało się szczęśliwie dojechać do końca. W kolejnych latach musimy zadbać o to, aby 157 wielki sukces naszej reprezentacji nie zakończył się memami w stylu „kiedy odwaliłeś taką robotę, że sam sobie gratulujesz”. Pozdrowienia dla braci Golec.

A przy okazji ruchów transferowych przypomniałem sobie za czym bardzo tęsknię. Pamiętacie, budkę telefoniczną i zgłaszanie wyścigów nominowanych? Jasne, że kojarzycie. Kurczę, ale to było fajne! Jarosław Dymek, wracający na białym koniu do Częstochowy mówił „Panie sędzio, Jarek”. Był też „Jacek Falubaz”, który do tej pory wywołuje uśmiech. Niby pierdółka, ale brakuje mi tego. Przyklejanie nazwisk to już nie to. A jak się zawodnik zagotował to już w ogóle było „ciekawie”. Niby nie powinienem tego wrzucać, a już na pewno nie przed 22, ale takie kwiatki to też ciekawa strona naszej ukochanej dyscypliny.

No i na koniec – mój serdeczny kolega z Interii Przemysław Półgęsek podsunął mi ciekawe zakończenie. Takie fajne wsparcie konkuerncji, za które serdecznie dziękuję. Napisał na Twitterze o „Gambicie Królowej” (sztos!) i stwierdził, że o żużlu też by się dało nakręcić ciekawy serial. Jasne! Wszystko zależy od ciekawych postaci, tła, akcji i ciętego humoru. Jest jeden zawodnik, który idealnie się do tego nadaje. To rzecz jasna Tai Woffinden. Jego życie to fenomenalny scenariusz na film. To co wydarzyło się w jego rodzinie, droga do mistrzostwa, ojcostwo i huczne imprezy. Brytyjczyk sam opisywał w swojej książce, że lubił dać w palnik. Jakby któryś z ambitnych reżyserów wziął to na warsztat, odważyłby się rzucić w nas pikantnymi scenami to śmiem twierdzić, że wyszłoby coś zacnego.

KONRAD MARZEC

2 komentarze on Żużel. W Marcu jak w garncu (7): Zmęczenie materiału, rzecz o tęsknocie i serialu
    Mmm
    10 Jan 2021
     6:45am

    Po pierwsze…..mial to byc powazny portal o żużlu wiec nie posilkujcie sie tym błaznem pudelkowym który rozwalił sportowefakty niejakiegi Darka O. Po drugie „pozdrowienia dla braci Golec”…jaj ich widze to mnie krew zalewa bo tylko widze przed oczami sume 1.8mln zł. dotacji na k….a niby kulture….po trzecie kolega Półgęsek w sumie fajnje pisze ale jest niestety pod skrzydlami niejakiego Darka O. …..ludzie nie są glupi panowie redaktorzy……łatwiej jest stracic zaufanie niz je zdobywac

Skomentuj

2 komentarze on Żużel. W Marcu jak w garncu (7): Zmęczenie materiału, rzecz o tęsknocie i serialu
    Mmm
    10 Jan 2021
     6:45am

    Po pierwsze…..mial to byc powazny portal o żużlu wiec nie posilkujcie sie tym błaznem pudelkowym który rozwalił sportowefakty niejakiegi Darka O. Po drugie „pozdrowienia dla braci Golec”…jaj ich widze to mnie krew zalewa bo tylko widze przed oczami sume 1.8mln zł. dotacji na k….a niby kulture….po trzecie kolega Półgęsek w sumie fajnje pisze ale jest niestety pod skrzydlami niejakiego Darka O. …..ludzie nie są glupi panowie redaktorzy……łatwiej jest stracic zaufanie niz je zdobywac

Skomentuj