Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nic nie działa w Eltrox Włókniarzu Częstochowa, no może niewiele. Transfery złe, postawa liderów zła, no ewentualnie prezes (król?) dobry. I tak to się żyje pod Jasną Górą. Mirosław Jabłoński, komentujący mecz przekonuje z kolei, że potencjał ma Falubaz. Dość ciekawa teza, choć moim zdaniem… nie mająca zbyt wiele wspólnego ze stanem faktycznym.

Kojarzycie film „Pieskie popołudnie” z doskonałym Alem Pacino? Bohaterowie napadają na bank, w którym nie ma pieniędzy, a sprawna policja błyskawicznie ich otacza. Troszkę przypomina mi to sytuację Eltrox Włókniarza Częstochowa, gdzie plan może i był dobry, ale równie szybko wszystko zaczyna się walić. Transfery Woryny i Smektały to (na razie) ślepaki zamiast dobrych strzałów, a prezes Świącik postanowił skierować swoją irytację przede wszystkim w kierunku Leona Madsena i Briana Kargera. Coś mi się wydaje, że na razie nie będzie gotowania jajecznicy. Marek Cieślak wywołał na antenie nSport+ Franka Kimono i może wstrząs od niego byłby tu bardziej zasadny. Przydałaby się dzikość żółtej pantery. Swoją drogą – zawsze jest dobry moment na posłuchanie ponadczasowego przeboju.

Można rzecz jasna dywagować o torze, silnikach i tak dalej i tak dalej, ale pytanie jest inne – kto w ostatnich latach rozwinął się w Częstochowie i można o nim powiedzieć bez cienia wątpliwości, że ten progres zawdzięcza pobytowi pod Jasną Górą? Do głowy przychodzi mi w zasadzie tylko Jakub Miśkowiak. Nawet jeśli coś drgnęło u Pawła Przedpełskiego, to nie był to wystrzał armatni, raczej mozolne budowanie nieco wyższej średniej. A tak w ogóle to wychowanek toruńskiego klubu wybrał prawdopodobnie najlepszy moment na opuszczenie okrętu. W niedzielę na Motoarenie Apator podejmie Włókniarza i – na co chyba nikt by nie wpadł przed sezonem – będzie faworytem. Kilka miesięcy to cała wieczność. Nagle wydaje się, że to Miedziński i Przedpełski mogą zaoferować więcej niż Smyk z Woryną. A jeśli Lwy polegną w grodzie Kopernika? Nagle się może okazać, że ani play-offów, ani w kosmos nie polecą. A pamiętacie takie powiedzenie, że chytry dwa razy traci? Tutaj tylko spekuluję, nikogo nie oskarżam, ale wydaje mi się, że częstochowianie woleli jechać mecz ze Spartą w terminie, nie czekając na kibiców na trybunach. No bo w końcu tamci bez Woffindena. No więc, chytry dwa razy traci. A tak poza tym to uważam, że trzeba było przenieść całą kolejkę. Takie derby w Winnym Grodzie sporo by na tym zyskały…

Teraz Marwis.pl Falubaz Zielona Góra, który przez połowę derbów mógł się czuć królem województwa lubuskiego. Co kibice ekipy Piotra Żyto się pośmiali z odwiecznych rywali to ich, ale po spotkaniu mogli tylko ciężko westchnąć. Grzechów jest mnóstwo. Juniorzy ciułają punkty, choć wygrywają głównie z nieporadnymi rywalami z pozycji młodzieżowych, choć oddając faraonowi co faraonowe – w niedzielę jego ekscelencja Nile Tufft przyjechał przed Karczmarzem. Tutaj na moment stop. Komentujący mecz Mirosław Jabłoński stwierdził, że drużyna z Zielonej Góry nie jest słaba – przeciwnie – ma potencjał. Jak mniemam, opiera to m.in. na juniorach.

Odpowiedzmy sobie na proste pytanie – czy wierzycie, że ci chłopcy będą lada moment wozić seniorów rywali lub czołówkę juniorów, np. Miśkowiaka, Lamparta czy Cierniaka? Nie wydaje mnie się, cytując legendarnego Cześka z filmu „Chłopaki nie Płaczą”. Więc gdzie szukać tego potencjału? W Piotrze Protasiewiczu? Nie krytykowałbym komentatorów, którzy nadużywają w jego przypadku określenia „profesor toru”. Pan Piotr zapracował na takie określenie przez lata. Niemniej jednak każdy profesor musi kiedyś przejść na emeryturę i przekazać pałeczkę innym. „Protasowi” brakuje prędkości i zęba, nawet na własnym torze. Gdy patrzę na niego to kołacze się w mojej głowie myśl zarazem łatwa jak i trudna. To w tej chwili zawodnik pierwszoligowy. Na pewno nie perspektywiczny.

Jakiś tam potencjał drzemie we Fricke’u i Zagarze, a Patryk Dudek to wiadomo – cud, miód, ultramaryna. Nadal jednak mówimy o kilku czynnikach, które zgrane ze sobą mogłyby przynieść Myszom zaledwie utrzymanie. Uczulałbym komentatorów takich jak Mirosław Jabłoński – nazywajmy rzeczy po imieniu. Dziś Marwis.pl Falubaz Zielona Góra to najzwyczajniej w świecie drużyna słaba, której najprawdopodobniej podstawowym atutem w tym sezonie jest obecność w lidze ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz. Warto przy tym nadmienić, że Gołębie już mają cenne dwa punkty za mecz ze Spartą Wrocław. Bezwzględnie i bezdusznie wykorzystały krwawienie rywala. Nagle może się okazać, że Falubaz przez ten splot okoliczności może mieć problem nawet z grudziądzanami.

I jeszcze na koniec – chciałbym wspomnieć Patryka Wojdyłę. As na pozycji u24 Wilków Krosno udowadnia, że czasem zejście do 2. Ligi Żużlowej nie musi być niczym złym. To dla wszystkich tych, którzy uważają, iż zapewnienie młodym Polakom miejsca w składzie drużyny z PGE Ekstraligi czy eWinner 1. LŻ przy pomocy regulaminu jest niezbędne. Otóż miłe panie i mili panowie – nie jest.

KONRAD MARZEC

5 komentarzy on Żużel. W marcu jak w garncu (17): Pieskie popołudnie w Częstochowie. O nazywaniu rzeczy po imieniu
    niprawda
    12 May 2021
     12:42pm

    A teraz czekam na spamera „@Jawka”.
    Dasz radę coś napisać, choć jedno sensowne zdanie, czy tylko będzie atak na @Muchomorka i @Prawda?

      Babcia troskliwa
      12 May 2021
       3:38pm

      Muchomor ty taki ortodoks i się nie zalogowałeś? Buahaha. Nerwy puszczają i dobrze. My się bawimy, ty się wk… Buahahahaha.

Skomentuj

5 komentarzy on Żużel. W marcu jak w garncu (17): Pieskie popołudnie w Częstochowie. O nazywaniu rzeczy po imieniu
    niprawda
    12 May 2021
     12:42pm

    A teraz czekam na spamera „@Jawka”.
    Dasz radę coś napisać, choć jedno sensowne zdanie, czy tylko będzie atak na @Muchomorka i @Prawda?

      Babcia troskliwa
      12 May 2021
       3:38pm

      Muchomor ty taki ortodoks i się nie zalogowałeś? Buahaha. Nerwy puszczają i dobrze. My się bawimy, ty się wk… Buahahahaha.

Skomentuj