Żużel. „W Anglii by pojechali”, czyli jakiego żużla nie chcemy oglądać. Upadki, jazda gęsiego i błędy sędziowskie

Upadek Tate'a Zischke (fot. Taylor Lanning)

Pogoda torpeduje nadchodzące spotkania w polskich ligach, ale za to w Wielkiej Brytanii mimo ciężkich warunków bez dyskusji ścigają się na torze. Zauważając w jakich warunkach odjechano mecz w Leicester niektórzy nie mogli odpuścić porównań między tymi ligami dając pstryczek w nos polskim władzom. Czy jednak czarny sport w takim wydaniu chcemy oglądać w Polsce?

 

Z ponad trzydziestominutowym opóźnieniem wystartował wczorajszy mecz półfinałowy brytyjskiej Premiership pomiędzy Leicester Lions, a Ipswich Witches. Warunki, w których ścigali się zawodnicy nie przeszłyby w żadnej z polskich lig. Od pierwszych wyścigów kevlary jeźdźców były pokryte błotem, a w niektórych przypadkach ciężko było dostrzec kolor kasku! Warto też wspomnieć o problemach, które sprawiał tor na Beaumont Park Stadium.

Żużel. Trener Stali poirytowany po meczu. „Każdy jest mądry po fakcie”

Ofiarami padali głównie zawodnicy. Najpierw Jan Kvech ze względu na śliską nawierzchnie nie dał rady opanować swojej maszyny po tym, gdy zabrakło dla niego miejsca w pierwszym łuku, a chwilę później po lekkim kontakcie z Keynanem Rew na tor padł Tom Brennan. Sytuacja miała miejsce na pierwszym łuku, a sędzina Christina Turnbull postanowiła wykluczyć Australijczyka. Decyzja ta była bardzo kontrowersyjna, a swoje niezadowolenie pokazywali działacze zespołu z Ipswich. W szoku byli też komentatorzy Eurosportu 2. Podobne sytuacje miały miejsce w późniejszym etapie zawodów, jednak prowadząca zawody nie była konsekwentna co jeszcze bardziej potęgowało oburzenie zawodników i sztabu Witches.

Żużel. Ważne wieści od Woffindena! Starty niezagrożone?

Ostatecznie sytuacji, w których co najmniej jeden zawodnik leżał na torze było aż dziewięć! Warto wspomnieć też o Danie Thomsonie. Brytyjczyk nieźle radził sobie przez całe zawody, ale w czternastej gonitwie, gdy próbował gonić Luke’a Beckera starał się odjeżdżać od kredy, co poskutkowało, że z wielkimi problemami opanował motocykl, a jego jazda przypominała rodeo. Największym pechowcem zawodów był chyba Keynan Rew. Australijczyk czterokrotnie stawał pod taśmą i trzy razy został wykluczony. Mijanek oczywiście było jak na lekarstwo. Kolejnym problemem okazała się późna godzina końcówki zawodów. Od 23:00 w Anglii jest cisza nocna, a zawodnicy musieli odjechać ostatnie biegi chwilę później. Na szczęście ta sztuka się udała i dokończono kontrowersyjne spotkanie.

Żużel. Niemiecki talent zdecydował! Zmieni klub, menedżer dopiął kontrakt przy krewetkach

Dodatkowym czynnikiem budzącym emocje była stawka tego meczu. Ścigano się o awans do finału rozgrywek, a stan dwumeczu cały czas oscylował wokół remisu. Przed piętnastą gonitwą nadal utrzymywał się wynik remisowy, ale w nim Max Fricke i Sam Masters pokonali podwójnie parę gości wprowadzając w ekstazę miejscową publiczność. Po spotkaniu na brytyjskich portalach czy stronach klubowych można ujrzeć rozgoryczenie kibiców Witches. Narzekają oni na stan toru oraz na kontrowersyjne i niekonsekwentne decyzje Christiny Turnbull.

Żużel. Motor w bojowym nastroju przed rewanżem. „Jesteśmy w stanie to zrobić”

Mimo „fantastycznego” widowiska nie zabrakło wpisów, w których porównywano warunki jazdy w Wielkiej Brytanii do tych w Polsce. Zarzucono nawet, że we Wrocławiu, gdzie odwołano spotkanie jest dużo lepsza pogoda, a nawet nie podjęto prób napraw toru czy próbnych okrążeń. Wielu ludzi chcących, aby mecze w Polsce rozgrywano w takich warunkach zapewne nie widzi jak wyglądają spotkania właśnie w Premiership. U nas w kraju żużel jest sportem, który budzi ogromne zainteresowanie, a gdyby ciekawe mecze zamieniły się w jazdę gęsiego, walkę z torem czy festiwal upadków oglądalność czy ilość osób, które chcą poznawać czarny sport, by zdecydowanie spadła.

REKLAMA, +18