Bartosza Zmarzlika jako sportowca można określić wieloma pozytywnymi epitetami. Utalentowany, niezłomny, niezwykle wytrwały… to tylko kilka z nich, które zdecydowanie pasują do pięciokrotnego mistrza świata, który dziś obchodzi swoje 30. urodziny. Z tej okazji porozmawialiśmy z jego wieloletnim trenerem, Stanisławem Chomskim. Legendarny szkoleniowiec wspomniał początki Zmarzlika, ale także opowiedział o jego nieustannej pogoni za doskonałością, determinacji i o tym, co czyni go sportowcem wyjątkowym.
Nie jest tajemnicą, że Bartosz Zmarzlik od początku swojej przygody z żużlem, jeszcze w gorzowskiej szkółce, pokazywał się z dobrej strony. Przygoda dzisiejszego jubilata ze speedwayem zaczęła się jednak od pokazu szkółki w Barlinku, gdzie późniejszy wielokrotny mistrz świata poznał swojego pierwszego trenera – Bogusława Nowaka. W wywiadzie, którego szkoleniowiec udzielił nam w zeszłym roku, przyznał, że młodemu Zmarzlikowi na widok motocykli od razu zaświeciły się oczy i po sobotnim pokazie, we wtorek już był na treningu. Później rolę Nowaka w życiu Zmarzlika przejął nasz rozmówca – Stanisław Chomski. Potwierdził on słowa poprzednika. W swoim wychowanku widział to, że może on daleko zajść.
Żużel. Pierwszy trener opowiada o Zmarzliku w jego urodziny. „Nic się nie zmienił” (WYWIAD)
– Obserwowałem tych młodych chłopaków, którzy jeździli na minitorze obok Bogusława Nowaka, jego starszego brata i Bartka. Kiedy starszy brat chciał już jeździć na dużym torze, rodzice stwierdzili, że nie są w stanie „obsługiwać” jednego i drugiego, więc zwrócili się z prośbą, by obaj synowie mogli jeździć razem. Bartek nie miał jeszcze odpowiedniego wieku ani wzrostu, by usiąść na normalnym motocyklu żużlowym, ale ojciec zapewnił, że oni biorą odpowiedzialność na siebie. Można było podjąć decyzję, ale trzeba było mieć odpowiedni motocykl, dopasowany do wieku i wzrostu. Zgodziłem się na wstępie, ale powiedziałem, że musi jeszcze trochę podrosnąć – opowiada nam trener.
– Wtedy właśnie miała miejsce pamiętna historia z butami. Okazało się, że miesiąc, zaledwie miesiąc później, Bartek przyszedł i powiedział, że urósł. Postawiłem go pod słupem, by sprawdzić jego wzrost, i faktycznie osiągnął odpowiednią wysokość. Zaniepokoiło mnie tylko, że zawsze chodził w długich spodniach, podczas gdy inni chłopcy biegali w krótkich, bo już był czerwiec i ciepło. Później zwróciłem uwagę także na jego dziwne buty. Po chwili zauważyłem, że to były kozaki, które pożyczył od mamy. Rozbawiło mnie to. Powiedziałem mu, że kiedy tor będzie odpowiedni do jego poziomu, to pozwolę mu jechać. Kilkanaście dni później powiedziałem mu, że jeśli ma motocykl, to pozwolę mu jechać. Myślałem, że nie będzie go miał. Tymczasem, jeszcze dobrze się nie obróciłem, a on stał już przebrany z motocyklem – dodaje.
Zmarzlik błyskawicznie robił postępy. Gdy tylko wsiadł na motocykl, było widać, że ma w sobie duży talent i smykałkę do żużla. To właśnie wtedy trener Chomski postanowił dać mu szansę pracy przy najlepszych:
– Po trzecim wyjeździe na tor, pokonywał już całe łuki z pełnym gazem, płynnie i bezpiecznie. Było widać, że ma zadatki. Przydzieliłem go później do boksu Tomasza Golloba, aby pomagał w takich sprawach typu tankowanie czy wyprowadzanie motocykla. Po pewnym czasie zwrócił się do mnie Tomasz Gollob. Pytał, kto to ten mały, który ciągle się kręci. Odpowiedziałem mu, że to chłopak, któremu warto poświęcić trochę czasu, bo być może będzie kiedyś jego następcą. I tak to się wszystko potoczyło.

Dziś Bartosz Zmarzlik jest nie tylko ikoną polskiego żużla, ale jednym z najbardziej utytułowanych zawodników w historii tego sportu. Na swoim koncie ma pięć tytułów mistrza świata, jest wielokrotnym Drużynowym Mistrzem Polski, trzykrotnym Indywidualnym Mistrzem Polski oraz złotym medalistą Drużynowego Pucharu Świata w trzech kolejnych edycjach. Mimo tego dzisiejszy jubilat wciąż jest głodny kolejnych sukcesów i dalszego doskonalenia swojej jazdy. To według Stanisława Chomskiego jest jedną z cech jego mistrzostwa.
– Bartosz Zmarzlik jest takim typem człowieka, który ciągle nie ma dość. Zawsze szuka, dąży do doskonałości, bo doskonałość, jak to się mówi, jest nieosiągalna. Musimy jednak ciągle do niej dążyć, bo jeśli uznamy, że już jesteśmy najlepsi, zaraz pojawi się ktoś, kto w tej dziedzinie, w tym sporcie może nas pokonać. On jest typem poszukiwacza, który nie boi się nowych wyzwań, nowych rozwiązań, dlatego czasami przegrywa. Ale czasami trzeba przegrać, żeby potem móc wygrać – podsumowuje Stanisław Chomski.
W dniu jubileuszu naszego mistrza chcemy złożyć mu najlepsze życzenia. Dalszej wytrwałości w życiu sportowym oraz jeszcze wielu wspaniałych momentów, którymi będzie cieszyć się wspólnie z kibicami. Wszystkiego najlepszego!
Żużel. Pawliccy znów błysnęli! Przeciętny występ Zengoty
Żużel. „Wykonał genialne zagranie”. Były prezes wspomina „Tatarską Strzałę”
Żużel. Stał się mocnym ogniwem Unii. Junior ma jeden cel (WYWIAD)
Żużel. Ostrów się wzmacnia! Brytyjczyk na ratunek!
Żużel. Dobrucki zdecydował! Jest skład kadry na DME!
Żużel. Będzie rozbiór Stali? Prezes mówi o obecnej sytuacji!