KS Apator Toruń w ostatnich latach może mówić o sporym szczęściu, gdyż trzeci raz pod rząd – mimo przegranego ćwierćfinału – zdołali wejść do czołowej czwórki, jako „lucky loser”. Przed półfinałem z faworyzowanym Orlen Oil Motorem Lublin rozmawiamy z przewodniczącym Rady Nadzorczej KS Apatora – Adamem Krużyńskim. Działacz opowiedział między innymi o emocjach podczas meczu w Gorzowie czy też o absencji Wiktora Lamparta w najbliższym spotkaniu.
Któreś spotkanie wywołało w tym sezonie u Pana więcej emocji niż miniony rewanż ze Stalą?
Myślę, że te spotkania, które były na styku i finalnie przechylaliśmy je na naszą korzyść były równie emocjonujące, co mecz ze Stalą. Stawką był jednak awans do półfinałów i może ciężko jest cieszyć się z przegranych zawodów, ale faktycznie cały team, wszystkie osoby związane z klubem interesowały się wynikiem nie tylko naszego spotkania, ale też tego w Grudziądzu. Stąd te emocje były innego rodzaju. Wolałbym oglądać nasz zespół emocjonując się wynikiem na styku czy możliwością wygranej niż rozmiarami porażki, ale sport uczy pokory i trzeba brać te szanse, które daje los. Trzeci raz z rzędu ten los dał nam tą szansę i z tego skorzystaliśmy.
Jest Pan zaskoczony wynikiem w Grudziądzu?
Powiem szczerze, że osobiście spodziewałem się tam meczu na styku i wyniku, który mógłby być przesądzony przez Grudziądz na ich korzyść. Początek meczu był dla nas szokujący, kiedy śledziliśmy wynik ze stadionu w Gorzowie. Dał on nam sporo nadziei i staraliśmy się nie przekazywać informacji o tym naszym zawodnikom, żeby nie wprowadzać dodatkowej nerwowości czy presji. Mieliśmy i tak sporo swoich kłopotów wynikających z braku Emila czy też problemów Pawła ze sprzętem, a potem też nieszczęśliwy wypadek Wiktora. Kumulacja tych zdarzeń sprawiła, że sami staraliśmy się ten wynik z Grudziądza śledzić, ale nie przekazywać go zawodnikom.
Słyszałem, że Robert Lambert przed ostatnią gonitwą spytał o liczbę potrzebnych punktów i odpowiedzi nie otrzymał.
Tak, nie przekazaliśmy, bo nawet podczas biegu mechanicy Roberta stali blisko nas i dopytywali jaki musi być wynik. Tej świadomości zawodnicy nie mieli i piętnasty bieg Robert z Patrykiem pojechali najlepiej jak potrafili. Dobrze się tak stało, że niezbędne punkty udało się dowieźć i finalnie jesteśmy tu gdzie jesteśmy.
Nie da się ukryć, że w dwumeczu z Motorem to raczej lublinianie są faworytami. W czym upatrujecie swojej szansy? Chcecie czymś zaskoczyć rywali?
Myślę, że na tym etapie rozgrywek zaskakiwanie przeciwnika może być niemożliwe. Musimy po prostu uwierzyć w potencjał tego zespołu. Wierzę, że będziemy już startować z Emilem. Podjęliśmy decyzję odnośnie przygotowania zespołu przez treningi, dopasowanie sprzętu. Mam nadzieję, że Paweł skorzysta z zupełnie nowych jednostek. Będziemy się do tego meczu przygotowywać najlepiej jak potrafimy i myślę, że nie jesteśmy słabym zespołem, który nie może sprawić niespodzianki. Jeśli pojedziemy podobne zawody jak w zasadniczej części sezonu to wierzę, że wszystko jest możliwe. To jest tylko sport i czasami kopciuszek czy zespół skazywany na porażkę może sprawić niespodziankę. My nieraz udowodniliśmy, że potrafimy pojechać lepiej niż wszyscy przewidują. Chciałbym wierzyć, że tak będzie i też zrobimy wszystko w klubie, żeby takie zawody odjechać w Toruniu. Jak one będą dobre to mecz w Lublinie będzie oddzielną historią.
Obawiacie się, że punkty Pawła Przedpełskiego i Wiktora Lamparta mogą zaważyć o medalu lub jego braku w tym sezonie?
Oczywiście, że mogą. Cały sezon jechaliśmy z taką świadomością i obserwowaliśmy problemy obu zawodników. W niedzielę Wiktora z nami nie będzie i dlatego będziemy przygotowywali Andersa Rowe do tego meczu. Mam nadzieję, że będzie potrafił zaskoczyć, my mu pomożemy sprzętowo. Popracujemy też nad jego techniką jazdy na naszym torze. Co do Pawła to widzieliśmy jak bardzo się starał, ale ciężko mu było cokolwiek wykrzesać ze swojej jednostki w Gorzowie. Gorzej być nie może, więc jeśli zaryzykuje i postawi na nowy sprzęt to będę wierzył, że na swoim torze dowiezie zupełnie inny wynik.
Oczekiwał Pan więcej od juniorów w dwumeczu ze Stalą?
Na pewno podczas domowego meczu zdobycze Antka i Krzyśka były trochę rozczarowujące. Spodziewaliśmy się trochę lepszej jazdy. Na meczu w Gorzowie Krzysiek ujechał co mógł. Nie jesteśmy na ten moment w posiadaniu tak dobrze dysponowanych juniorów, żebyśmy myśleli o tym, żeby startowali jak równy z równym przeciwko Paluchowi. Musimy z pokorą przyjąć to co jest i wierzę, że najbliższych meczach Antek i Krzysztof mogą pojechać zdecydowanie lepiej.
Czy z perspektywy całego sezonu miejsce w czołowej czwórce jest dla Was sukcesem? Czy może brak medalu będzie uznawany za porażkę?
Na pewno naszym celem było znaleźć się w półfinałach, więc myślę, że nie będzie rozczarowania. Jest nawet trochę więcej niż nadzieja na to, że w tym sezonie jesteśmy w stanie sprawić sobie i innym niespodziankę. Nie da się ukryć, że ten rok był dla nas bardzo specyficzny, trudny, słodko-gorzki i chcielibyśmy, żeby jednak zakończył się pozytywnie, żebyśmy po raz kolejny, tak jak w poprzednim sezonie w końcówce pojechali zdecydowanie lepiej niż wynikało to w pierwszej części sezonu. Ja myślę, że ten potencjał jest. Jeżeli go uwolnimy i uwierzymy, że możemy pojechać dobre zawody to wszystko jest możliwe.
Rozmawiał NORBERT OBWIOSŁO
CZYTAJ TAKŻE
Żużel. Dobre wieści w sprawie Przyjemskiego! „Kostka jest tylko poobijana”
Żużel. Pawlicki potwierdza odejście! „Była inna umowa. Widocznie nie zadowoliłem wszystkich”
Żużel. Piotr Baron wierzy w swój zespół. „Pokazaliśmy, że można pokonać Lublin”
REKLAMA, +18
Żużel. ROW bliżej Ekstraligi! Perfekcyjny mecz Kurtza! (RELACJA)
Żużel. Spora kontrowersja w Rybniku! Buczkowski nie powinen być wykluczony?
Żużel. Zagar nie kończy kariery! Znów pojawi się na torze
Żużel. Były gwiazdor Wybrzeża wraca na tor! Namawiano również… Hancocka!
Żużel. Staszewski zdradza kulisy transferu Krakowiaka. Potwierdził też nowy klub Musielaka
Żużel. Poważnie podchodzi do sprawy. Znalazł klub w Polsce!