Maksym Drabik kapitanem ROW-u Rybnik. Zaiste. Niewielu się spodziewało. Piotr Żyto to jednak stary lis. Pono w składzie ma mieszankę wybuchową. Do tego… hm, napiszę – nieprzewidywalny Prezes. Czy Torres będzie panaceum na bolączki Ślązaków? Skoro trener tak uważa, to ja bym poczekał z ocenami. Fakt. Drabik junior nie ma najlepszego publicity. To jednak nie do końca jego wina.
Speedway to ogromne emocje, stres, adrenalina. Każdy radzi sobie z nimi jak potrafi. Torresowi przez pewien czas wyraźnie nie szło. Do tego negatywne opinie w mediach. Jest introwertykiem. Unika oficjalnych sytuacji. Prywatnie to zupełnie inny chłopak. Hejt Ostafa pospołu z Najmanem zrobił swoje. Poużywali sobie ci „mądrzejsi” i wszech wiedzący ile dało. A dało. Sam zawodnik też dołożył od siebie z rzadka publikując… nazwijmy to „niecodzienne” oświadczenia. Bywało, bardzo długo milczał, a to zrazu potęguje domysły. Być może Maksym potrzebuje kogoś od PR, ale nie podejmuję się doradzać, tym bardziej pouczać.
Rozstanie z ojcem było ważnym elementem tej układanki, czy jednak kluczowym? Slammer swoje za uszami ma, a konflikt w rodzinie musi mieć głębokie korzenie. Jeden i drugi niepotrzebnie „rozdmuchali” sprawę medialnie. Paradoksalnie zaczął Najman. Pociągnął z właściwą sobie delikatnością – Ostafiński. Sławek poszedł na nieszczęście wypłakać się Ostafowi w rękaw. Znowu publicznie i takoż zbędnie. Torres głównie milczał, czym potęgował niechęć kibiców (przynajmniej dużej części). W zestawie poszedł zjazd wyników sportowych i zawieszenie za wlew. Wystarczyło (niektórym) żeby Maksyma przekreślić jako żużlowca i człowieka. Zaufał mu Michał Świącik. Nie poszło jak obaj planowali. Boss zmuszony został przy tym do wyboru między dwiema rogatymi duszami – ojcem i synem. Wybrał syna – stracił obu.
Żużel. Prezes Góral przemówił! Mamy nowe wieści ws. jazdy Unii Tarnów! – PoBandzie – Portal Sportowy
Obniżenie (znaczące) dokonań Maksyma na owalu nie stanowi bodźca, motywacji. Raczej dołuje. Nawet największych twardzieli. Torres nadal próbuje. Próbuje przetrwać, a z czasem wrócić do dawnego, złotego okresu. Trzymam kciuki, bo wielu obdarzonych „tym czymś” od Bozi nie mamy. Być może spokój, powściągliwość szkoleniowca, przy tym z akcentem na fachowość tegoż, w pakiecie z nową rolą (kapitan), pozwolą Drabikowi wejść na właściwą drogę do powrotu.
Po trosze największych kłopotów narobił sobie sam. Uczciwość kazała mu nieroztropnie przyznać się do przyjęcia wlewu. Wówczas z psychiką Torresa zdecydowanie nie mogło być najlepiej. Gdyby jednak był nieco sprytniejszy, cwańszy – powiedziałby złapany za rękę, że to nie jego ręka i… sprawy by nie było. Bez przyznania się zainteresowanego, nie sposób wykryć wlewu. Spanikował. Poszedł w prawdę. Nieco naiwnie. Mógł nikomu nic nie wspominać. Mógł. A tak? Z powodu zawieszenia stracony rok. Czy tylko rok? Obawiam się, że znacznie więcej. Oby nie kariera.
27 lat – najlepszy wiek do zdobywania szczytów. Tyle Maksym kończy w tym roku. Praktyka uczy, że dawni czempioni pośród juniorów, w tym właśnie momencie zdobywają szczyty seniorskie (zazwyczaj), niezależnie od uprawianej dyscypliny. Fizycznie (wydolnościowo) są najmocniejsi, a przy tym jeszcze nie wyeksploatowani i świadomi potrzeb oraz możliwości. W przypadku młodego Drabika paradoksalnie „wystarczy” jeśli stopniowo wróci. Do ścigania i wyników jakich zapewne sam od siebie oczekuje. Maksym jest inny. Specyficzny. Jak ojciec, choć zupełnie inaczej. Czy to znaczy, że jest zły? Gorszy?
Moim zdaniem inność nie jest synonimem porażki. Drabik to sześciokrotny – powtórzę – sześciokrotny mistrz świata juniorów (4 razy w drużynie i dwukrotnie indywidualnie). Za gęsi tego nie dostał. Zapracował. I posmakował. Teraz to może działać jak rodzaj brzemienia. Większość ocenia Maksyma przez pryzmat tamtych osiągnięć. To z pewnością w obecnej sytuacji ciąży.
Na czym zaś polega rzekoma odmienność Drabika? Zna i prawidłowo używa słów oraz zwrotów, o istnieniu których pozostała większość żużlowej braci (nie robiłem badań, ale zaryzykuję), nawet nie ma pojęcia. Wielu kibiców zamieszczających oceny i komentarze (zważywszy treść tychże) również ma problemy z rozkminą „o co kaman” Torresowi. Czy to dyskwalifikuje? Na pewno nie. Jeśli będzie na topie nikt mu nie wypomni. Obecnie hejtują, bo w czołówce zdecydowanie nie jest. Niech więc Maksym Drabik pozostanie sobą. Dajmy mu „łaskawie” to prawo. Niech czerpie radość ze ścigania. Z życia. Niech cieszy się zaufaniem trenera i kolegów z zespołu. Stopniowo pójdą za tym dobre wyniki (bardzo bym chciał), a w ślad za nimi wróci uwielbienie ze strony kibiców. Czegokolwiek „mędrcy” na czele z Najmanem i Ostafińskim nie przeleją na papier. Tylko taki scenariusz dopuszczam, zdając sobie sprawę, że to optymistyczna wersja wydarzeń. Za dużo mamy „byłych”. Za dużo deprechy i gorzkich żali poniewczasie. Tym bardziej, iż przeca Torres to nie żaden huncwot. Czyż nie?
PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI
Żużel. Pech młodego żużlowca. Fani chcą mu pomóc
Żużel. Ależ słowa Zmarzlika o Motorze! Dlatego zostaje!
Żużel. Junior tłumaczy wybór Polonii. Jest zachwycony atmosferą
Żużel. Zagraniczny junior już za chwilę?! Są nowe szczegóły!
Żużel. Włókniarz nie dał rady Sparcie… bez czterech gwiazd! (RELACJA)
Żużel. Motor Lublin znów zadziwił całą Polskę! Oto nowe stroje!