Żużel. Tony Rickardsson: Cieszę się, że zakończyłem w jednym kawałku. W przyszłości chciałbym odwiedzić MotoArenę

fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tony Rickardsson to bezsprzecznie jeden z najlepszych zawodników w historii żużla. Karierę zakończył dość wcześnie, bo w wieku „zaledwie” 35 lat, a po zakończeniu startów na żużlu zajął się motocrossem i enduro, a obecnie jest miłośnikiem padla. Choć oczywiście o speedwayu nie zapomniał.

– Oczywiście, nadal śledzę żużel w telewizji, kiedy tylko mogę. Jeśli nadarzy się okazja, to chętnie obejrzę też coś na żywo, choć w minionym roku nie miałem do tego okazji. Nadal wspieram też dwóch zawodników, nie zajmuję się nimi na co dzień, ale jeśli potrzebują pomocy, to jestem – przyznał Tony Rickardsson w programie Łukasza Benza, This Is Speedway w telewizji nSport+.

Szwedzki mistrz świata zakończył karierę kilkanaście lat temu, ale nadal stara się trzymać formę. – Trzymanie zdrowego stylu życia jest ważne, nawet po zakończeniu kariery znajdowałem czas na ćwiczenia i sport. Przed kilka lat jeździłem na motocrossie i enduro, obecnie gram w padla i staram się być na tyle sprawny, na ile to możliwe – powiedział Szwed.

Co ciekawe, wiele dyscyplin towarzyszyło mu właściwie od zawsze, a na speedway postawił jako 16-latek. – Uprawiałem wiele dyscyplin w młodości, głównie dla zabawy, nie profesjonalnie – grałem w ping ponga, hokeja na lodzie czy piłkę nożną. Robiłem to, co sprawiało mi przyjemność. Jako nastolatek musiałem wybrać między hokejem a żużlem. I chyba nie wybrałem źle. Hokej mnie utwardził, a reszta ćwiczeń pozwalała na różnorodność. Karierę zakończyłem w stosunkowo młodym wieku, byłem ciekawy innych aspektów życia. Jestem szczęśliwy, jak ona się potoczyła, cieszę się, że zakończyłem w jednym kawałku – zaznaczył Rickardsson.

Rickardsson jest fanem motoryzacji, a ostatnio miał okazję poprowadzić szwedzką edycję programu Top Gear. – Oglądalność była obiecująca. Ponadto najmłodsza córka jeździ konno, a syn na motocrossie. A chyba najwięcej pracy mam obecnie przy otwarciu centrum padla w moim rodzinnym mieście. Gdy sfinalizuję ten projekt, będę miał więcej czasu na podróżowanie. Jeśli tylko będę miał wolny weekend od motocrossu, bardzo chciałbym odwiedzić toruńską MotoArenę i nowy stadion w Gorzowie Wielkopolskim – zdradził 6-krotny IMŚ.

Szwed wrócił również wspomnieniami do „starych” czasów, kiedy startował na żużlu. – Szanowaliśmy się, jako osoby, a jak zakładaliśmy kaski, to każdy ścigał się najlepiej, jak potrafił. Zawodnicy z moich czasów umieli rozdzielić życie prywatne i zawodowe. Wspólnie podróżowaliśmy, lataliśmy na zawody – było nam łatwiej się poznać i złapać kontakt. To też ważne dla prywatnej sfery. Nadal mam kontakt z zawodnikami, ucinamy sobie pogawędki. Ostatnio miałem okazję widzieć się z Nickim Pedersenem -powiedział Szwed.