Żużel. Tomasz Gollob: Mój kask we Wrocławiu uniósł się od wrzawy i radości. Magia Olimpijskiego jest odczuwalna

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Już dziś we Wrocławiu odbędzie się kolejna runda cyklu Grand Prix. Byłym zawodnikiem, który ma kapitalne wspomnienia ze Stadionu Olimpijskiego bez wątpienia jest Tomasz Gollob. Mistrz świata z 2010 roku do tej pory bardzo chętnie mówi o triumfie z sezonu 1999 i przyznaje, że dla Polaków występy w stolicy Dolnego Śląska są niepowtarzalne.

 

Gollob wygrywał we Wrocławiu dwa razy. Pierwsze zwycięstwo odniósł w 1995 podczas inauguracyjnego turnieju Grand Prix. Bardziej spektakularna była jednak wygrana cztery lata później. To właśnie wtedy bydgoszczanin przeprowadził jedną z piękniejszych akcji w historii czarnego sportu. Przez cztery okrążenia ścigał on Jimmy’ego Nilsena i po fantastycznym ataku na ostatnich metrach wydarł triumf.

– Wiele się zdarzyło na tym torze we Wrocławiu, na moim ulubionym torze. To był jeden z wielu torów, na których lubiłem się ścigać. Mam to w pamięci, jakby to było wczoraj. Tym oczywiście żyję i bardzo chętnie sobie odtwarzam. Teraz po latach jak to sobie przypominam, to łapię się za głowę i patrzę co wyczyniałem na tym motocyklu. Stadion wtedy rozgrzał wszystkich do czerwoności, a kask mi się uniósł od wrzawy i radości – wspominał Gollob w materiale nSport+.

Teraz Stadion Olimpijski wygląda znaczniej inaczej niż w końcówce lat dziewięćdziesiątych. Zdaniem legendy polskiego żużla na zmodernizowanym wrocławskim obiekcie również można poczuć magię wielkiego sportu. – Ta magia jest odczuwalna dla Polaków. Ten stadion, klimat, nawierzchnia, łuki. Teraz jest przebudowany, ma troszkę inne łuki, ale jest to tor pozytywny dla zawodników. Można znaleźć wiele dróg, ścigać się i wymijać – opowiadał drugi polski globalny czempion.

W piątek i sobotę wielki mistrz będzie oglądał z perspektywy kibica i eksperta. Gollob zgadza się z opinią, że faworytami imprezy są zawodnicy, którzy na co dzień ścigają się na domowym obiekcie Betard Sparty Wrocław.

– W Sparcie jeżdżą zawodnicy, którzy potrafią jeździć na żużlu i trzymać kierownicę. Mam tu na myśli Taia Woffindena, który jest trzykrotnym mistrzem świata i jeździ tam na co dzień. Drugą osobą jest Maciej Janowski, który jest liderem po Grand Prix w Pradze. Jedzie u siebie, ściga się tam od urodzenia. Następny zawodnik to Artiom Łaguta.  Jest więc paru faworytów do zwycięstwa – podsumował 22-krotny triumfator zawodów Grand Prix.