Tomasz Gapiński w rozmowie z Mariuszem Staszewskim. fot. materiały prasowe TŻ Ostrovii
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kibice Arged Malesy Ostrów Wielkopolski mogą być zadowoleni z postawy swoich ulubieńców we Wrocławiu. Ostrowianie przegrali wprawdzie piąty mecz z rzędu, ale wygrywali biegi na Stadionie Olimpijskim i długo stawiali się mistrzom Polski. Po zawodach Tomasz Gapiński przyznał, że był to najlepszy mecz wyjazdowy jego ekipy i opowiedział o atmosferze w drużynie po serii porażek.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA NA FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

Choć przed meczem zastanawiano się czy ostrowianie dobiją do 30 punktów, ekipa Dariusza Śledzia długo nie mogła odjechać rywalom. Osłabieni brakiem Grzegorza Walaska przyjezdni do jedenastego wyścigu tracili do spartan tylko sześć oczek. Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 54:36 dla miejscowych, a Gapiński wywalczył sześć punktów z dwoma bonusami.

– Na pewno jest to nasz najlepszy mecz wyjazdowy. Szkoda Grzesia, który zaliczył upadek i nie mógł dalej kontynuować zawodów. Z mojej strony też nie było dużej zdobyczy punktowej, ale na wyjazdach wcześniej lepiej nie pojechałem. Pierwszy i ostatni wyścig znów mi nie poszły, w Lesznie miałem to samo. Przestrzeliłem z przełożeniami. Chciałem polepszyć i poszło to w drugą stronę. Mechanicy mówią, że kolejny raz zrobiliśmy ten sam błąd – mówił nam po spotkaniu Tomasz Gapiński.

– Nie powinno mi się to zdarzyć, bo jestem doświadczonym zawodnikiem. Te moje nowe jednostki są szybkie, ale czasem robię złe decyzje odnośnie przełożeń i to się przekłada na jazdę z tyłu. Będziemy nad tym pracować. Oby to się już nie powtórzyło – dodał.

W osiąganiu coraz lepszych wyników żużlowcom beniaminka PGE Ekstraligi pomaga to, że w końcu mogą oni coraz częściej pojawiać się na domowym torze. Kalendarz imprez także robi się coraz bardziej napięty, a to sprzyja zawodnikom, którzy nie lubią długo odpoczywać od startów.

– W czwartek mieliśmy trening w Ostrowie, w środę byliśmy na eliminacjach do mistrzostw Polski, więc jest więcej jazdy i to pomaga. Ja jeszcze szukam startów w Szwecji, bo miałem kontrakt w Vetlandzie, ale wiadomo jak to się poukładało. Rozmawiamy, że właściwie regularnie zaczynam jeździć od połowy maja. Nie jest najgorzej, bo walczę i jestem w kontakcie. Ja jednak chcę wygrywać, jeździć na przedzie i do tego dążę – komentował kapitan ekipy Mariusza Staszewskiego.

Choć ostrowianie nie dopisali sobie jeszcze ani jednego punktu do tabeli, działacze klubu wciąż zachowują spokój i wspierają zespół. W drużynie wciąż jest wiara w to, że zacznie wygrywać spotkania i powalczy o utrzymanie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.

– Mamy piąty przegrany mecz i zdajemy sobie z tego sprawę, ale będziemy walczyć, żeby w końcu zwyciężyć. Dziś było założone 40 punktów, nie udało się, zabrakło czterech. Zbliżamy się do tej bariery. Mam nadzieję, że w końcu do tych dobrych wyników dojdziemy. Nie załamujemy się, będziemy się starać. W klubie jest fajnie, bo nie ma presji i nerwowych ruchów. Mam nadzieję, że w końcu to zaowocuje – podsumował Tomasz Gapiński.