Żużel. Żużel to (jeszcze) nie tylko Polska, czyli kilka słów o nowym regulaminie (KOMENTARZ)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Trudno doszukiwać się sensu i logiki patrząc na nowy przepis w Regulaminie Przynależności Klubowej na sezon 2021, który głosi, że zawodnicy jeżdżący w PGE Ekstralidze mogą występować tylko w jednej dodatkowej lidze poza Polską. Zamiast promowania speedwaya na arenie międzynarodowej mamy coś w rodzaju machania szabelką i próby marginalizacji wszystkiego, co jest żużlem, a nie pochodzi znad Wisły.

Wszyscy wiemy doskonale, że rok 2020 jest czasem trudnym dla wszystkich branż i sportów, dla żużla również. Nie wystartowały ligi w Anglii, czy w Danii, ta szwedzka, mimo że pojechała, to w bardzo ograniczonym formacie, również w innych krajach było bardzo mało speedwaya. Polska uratowała wiele imprez, to u nas odbywały się: zdecydowana większość cyklu Grand Prix, cały SEC, Speedway of Nations, a także kilka pomniejszych międzynarodowych imprez, jak np. finał IMEJ. Bez tego zaangażowania żużla na świecie nie byłoby w tym roku być może w ogóle. Ale czy tak musi być i w przyszłości?

Sięgnijmy na chwilę do… literatury. Stanisław Wyspiański w „Weselu” włożył w usta, nomen omen, Dziennikarza słowa następujące: Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna. To myślenie bardzo mi się kojarzy z przepisem dodanym do nowego Regulaminu Przynależności Klubowej. Nie jesteśmy naturalnie żużlową wsią, a metropolią i jedyną stolicą, jednak przebija się z tej decyzji kompletny brak zainteresowania sprawami międzynarodowymi. To u nas ma być show, pieniądze i telewizja, a inne kraje – cóż, mają się dostosować. Nie tylko zresztą kraje, zawodnicy też.

Upust temu dał Nicki Pedersen, pytając na Facebooku po decyzji głoszącej, że w 2021 roku jako zawodnik PGE Ekstraligi będzie mógł wystartować w maksymalnie jednej innej lidze: „Czy naprawdę Polska w ten sposób musi ustalać reguły i zasady? Gdzie jest współpraca i szacunek dla innych krajów?”.

Chciałoby się zapytać, co ma zrobić taki Pedersen, który pewnie nie zrezygnuje ze startów w Grudziądzu, zamierza startować w Danii, a gdyby nie pandemia wróciłby w tym sezonie do angielskiej Premiership? Najpewniej odpuści Anglię. Niechby do tego zrezygnowało jeszcze kilka gwiazd tej ligi, jak Jason Doyle czy Jaimon Lidsey. I, szczerze mówiąc, Anglia staje się ligą kadłubową. Pójdźmy jeszcze innym tropem – mamy w Ekstralidze, poza Pedersenem, jeszcze kilku Duńczyków: Bjerre, Michelsen, Madsen, dobijają się młodzi jak Jeppesen, czy Birkemose. Przyjmując, że wystartują w lidze u siebie, nie mogą ruszyć się nigdzie – ani Szwecja, ani Anglia, ani okazyjne starty w innych ligach. Czy w takiej sytuacji żużlowiec może rzeczywiście sam decydować o tym, w jakiej lidze chce startować?

Problem ma jednak głębsze korzenie, a nowy regulamin jest tylko elementem szerszej całości. W takiej Anglii, Szwecji, nawet w Rosji bez zawodników z Ekstraligi jakoś sobie poradzą. Może w mocno ograniczonej formie, ale liga pojedzie. Co jednak mają zrobić mniejsze kraje? Fantastycznie, że mamy w Grand Prix takich jeźdźców jak Martin Vaculik, czy Matej Zagar. Ale żeby wychować kolejnych mistrzów trzeba ściągać do słowackiej Żarnowicy, czy do słoweńskiego Krska (bo w Lubljanie, gdzie zaczynał Zagar tor żużlowy w tym roku przestał istnieć) obecne gwiazdy, chociażby sporadycznie. Nie wystarczą plany, jakie ma nowy promotor cyklu Grand Prix, czyli Eurosport, aby promować speedway na wielkich stadionach. Potrzeba konceptu jak uratować to, co zostało z małych ośrodków żużlowych – to wszakże na obiektach w Landshut, Terenzano, czy Pardubicach można wskrzesić, najpierw w dziesiątkach, a później oby w setkach, czy tysiącach młodych umysłów pasję do speedwaya. A Polska jako światowy lider, wcale nie musi jakoś specjalnie w tym pomagać. Ważne żeby nie przeszkadzała.

Zakończenie też będzie literackie. Mikołaj Rej pisał w XVI wieku: A niechaj narodowie wżdy postronni znają iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają. Owe postronne narody już dawno poznały, więcej, pogodziły się z tą myślą, że w Polsce są największe pieniądze, najlepsze stadiony i najjaśniej świecące gwiazdy. Nie trzeba im tego przypominać tworzeniem kolejnych przepisów. Autorowi tego tekstu marzy się jedynie powrót do czasów, wcale nie tak odległych, gdy w niedzielne popołudnie można było zobaczyć w telewizji polską Ekstraligę, w poniedziałkowy wieczór brytyjską Elite League, a we wtorek szwedzką Elitserien. I każde z tych widowisk gwarantowało solidny poziom. Żużel to (jeszcze) nie tylko Polska – i oby tak pozostało jak najdłużej.

JAKUB SZABUNIA

One Thought on Żużel. Żużel to (jeszcze) nie tylko Polska, czyli kilka słów o nowym regulaminie (KOMENTARZ)
    jugen07
    4 Nov 2020
     2:46pm

    Żużel to biznes a nie organizacja charytatywna. Jeden zawodnik – jeden klub. Chcesz mieć gwiazdę? Zapłać jej po gwiazdorsku. Chcesz wspierać żużel na Słowacji czy we Włoszech? To chyba rola FIM a nie PZM czy GKSŻ. I nie kosztem polskiego klubu. Podatki w stylu „janosikowe” nigdy mnie nie przekonają.

Skomentuj

One Thought on Żużel. Żużel to (jeszcze) nie tylko Polska, czyli kilka słów o nowym regulaminie (KOMENTARZ)
    jugen07
    4 Nov 2020
     2:46pm

    Żużel to biznes a nie organizacja charytatywna. Jeden zawodnik – jeden klub. Chcesz mieć gwiazdę? Zapłać jej po gwiazdorsku. Chcesz wspierać żużel na Słowacji czy we Włoszech? To chyba rola FIM a nie PZM czy GKSŻ. I nie kosztem polskiego klubu. Podatki w stylu „janosikowe” nigdy mnie nie przekonają.

Skomentuj