fot. Instagram Tai Woffinden
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tai Woffinden mógł być w chmurach, czyli w euforii, po swoim występie w SGP Czech w Pradze, w którym zajął drugie miejsce. Był też w chmurach w sensie dosłownym. Przeżył coś, o czym być może marzy wielu fanów.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

W poniedziałek przed turniejem trzykrotny brytyjski mistrz świata zdecydował się na skok ze spadochronem. Jak stwierdził, cytowany przez „Speedway Star”, potrzebował dodatkowego kopa.

– Potrzebuję adrenaliny i tego wszystkiego, czego człowiek doświadcza, skacząc z samolotu. Wyskoczyłem na wysokości 4000 m we Wrocławiu. Wylądowałem na lotnisku. Pierwszy kurs zacząłem już, kiedy urodziła się moja starsza córka Rylee. Wykonałem sześć skoków. Brakowało mi jeszcze jednego, by ukończyć kurs, ale ojcostwo zbytnio mnie pochłonęło i to nie było najważniejsze. Kiedy skończył się lockdown, zacząłem szukać w Google, czy mogę odbyć ten skok we Wrocławiu, w którego okolicach osiedliłem się w czasie pandemii – powiedział Brytyjczyk.

Tai Woffinden. fot. Taylor Lanning

Jak przyznał, sprawiło mu to wiele radości. – Bardzo lubię proces uczenia się czegoś nowego. Poranek przed skokiem spędziłem w tunelu aerodynamicznym, by poćwiczyć. Później wróciłem do domu, zjadłem obiad i skoczyłem, przekuwając to, czego się nauczyłem, w praktykę – zdradził Woffinden.

Nie jest to ostatnie słowo Brytyjczyka, jeśli chodzi o ten temat. – Teraz mam na koncie około 27 skoków, do licencji B brakuje mi 23. Dopóki nie zrobi się dwustu skoków, nie można używać GoPro. Po osiągnięciu dwustu skoków można skakać z klifów i innych tego typu miejsc. Do tego właśnie dążę. To nieco straszniejsze i bardziej niebezpieczne – zaznaczył. Będzie także szukał dalszych emocji.

– W Austrii mają naprawdę wysokie klify. Kupujesz bilet u rolnika, wspinasz się na klif i skaczesz – wytłumaczył.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Tai Woffinden (@twoffinden)

Początek sezonu nie należał do Brytyjczyka, który po trzech rundach zajmuje piątą pozycję w klasyfikacji generalnej, uważa jednak, że sytuacja ulega poprawie.

– Jednego dnia jeździsz Ferrari, drugiego Fiatem 500. Pnę się w górę, robię kroki, by rzeczy szły w prawidłowym kierunku. Mam nadzieję, że niedługo znów będę takim Taiem Woffindenem, jakiego wszyscy znają. Czuję się dobrze, choć początek sezonu był trudny. Zaczynałem od dolnej części tabeli, w Warszawie było ciut lepiej, a w Pradze udało mi się to powtórzyć – powiedział zawodnik Betard Sparty Wrocław.

Woffinden zdradził część swojego klucza do sukcesu. – Aby być szybkim, trzeba mieć dobre ustawienia. To prosty sport i jednocześnie bardzo trudny. Kiedy dzieje się dobrze-to świetnie. Ale jeśli nie jest dobrze, nie idzie. Między jednym a drugim jest bardzo duża różnica – zakończył Woffinden.