Tadeusz Zdunek. fot. wybrzezegdansk.pl
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zdunek Wybrzeże Gdańsk to jedna z najbardziej zagadkowych ekip przyszłorocznego sezonu. Gdańszczanie podczas ostatniej giełdy transferowej postawili na zatrzymanie trzonu drużyny i wzmocnienie słabszych pozycji. W opinii Tadeusza Zdunka, jego ekipa w kolejnych rozgrywkach będzie znacznie bardziej waleczna i może sprawić niespodziankę.

 

Do drużyny Wybrzeża w niedawno zamkniętym okienku dołączyli Adrian Gała, Wiktor Trofimow, Kamil Marciniec, Marcel Krzykowski i Thomas Joergensen. Spore nadzieje władze gdańskiego klubu wiążą szczególnie z pierwszymi dwoma zawodnikami. Mają oni sprawić, że trójmiejska ekipa będzie uznawana za zespół z charakterem.

– Hity były w zeszłym roku i zawodnicy, którzy byli bohaterami tych hitów zostali. Nie widzieliśmy potrzeby brania zawodników bardzo drogich. Według nas, mamy w swoich szeregach trzech mocnych żużlowców, czyli Kubę Jamroga, Wiktora Kułakowa oraz Rasmusa Jensena. Do nich trzeba było dobrać kolejnych. Doszli Wiktor Trofimow, który początek tego sezonu miał naprawdę dobry oraz Adrian Gała, który ma potencjał na robienie znacznie lepszych wyników niż do tej pory. On ma świetne zaplecze sprzętowe od Ryszarda Kowalskiego i liczymy, że je wykorzysta – mówi nam Tadeusz Zdunek.

– Naszej drużynie brakowało trochę takiego zęba. Jak tylko tor był cięższy, to pojawiały się problemy. Stąd postawienie na Gałę i Trofimowa. To są zawodnicy, którzy nie boją się wjechać w żadną, nawet najmniejszą przestrzeń. Chcemy mieć u siebie drużynę walczaków – dodaje.

Po ubiegłorocznych transferach zespół z Gdańska został uznany za jednego z głównych kandydatów do awansu do PGE Ekstraligi. Ostatecznie jednak sezon 2021 mógł być dla wszystkich osób związanych z Wybrzeżem sporym rozczarowaniem. Drużyna ledwo weszła do play-offów, a potem odpadła w półfinale z Cellfast Wilkami Krosno.

– Zostały wymienione najsłabsze ogniwa. Nie chcieliśmy się licytować o innych zawodników. Jak słyszę, że niektóre kluby jadą na budżecie sześciomilionowym w pierwszej lidze, to gratuluję. Ciekawe dokąd zaprowadzi to naszą dyscyplinę – komentuje szef gdańskiego klubu.

W pewnym momencie wydawało się, że do Wybrzeża trafi Adrian Miedziński. Oczekiwania zawodnika okazały się jednak zbyt wygórowane i wylądował on w Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Drugim krajowym seniorem został natomiast wspomniany Gała.

– Zostaliśmy przelicytowani i tak się sprawa zakończyła. Do tego analizowaliśmy każdego zawodnika i nie ma co ukrywać, że Adrian Miedziński to żużlowiec z dość pokaźną historią wypadków na torze. Rozmawialiśmy z dużą liczbą zawodników i ostatecznie podjęliśmy te decyzje, które są znane. My nie jesteśmy z tych, którzy liczą, że może przyjdzie trochę kibiców więcej i spłacimy tego czy tego zawodnika. Nie podchodzimy do żużla w ten sposób. Jedno bankructwo w Gdańsku już było i nam wystarczy – tłumaczy nasz rozmówca.

Dość spore poruszenie w gdańskim środowisku wywołało odejście Krystiana Pieszczka. Po transferze tego zawodnika do ROW-u Rybnik w ekipie prowadzonej przez Eryka Jóźwiaka nie ma już żadnego wychowanka.

– To była obustronna decyzja. Bardzo możliwe, że Krystian w innym środowisku pojedzie po prostu lepiej. On jest gdańszczaninem i miał sporą presję ze strony kibiców. Nie do końca sobie zawsze z tym radził. Życzymy mu jak najlepiej, bo to zawodnik stąd – podkreśla sternik Wybrzeża.

Gdańszczanie przed sezonem 2022 często nie są wymieniani nawet w gronie kandydatów do półfinałów. Szef klubu ma więc nadzieję na to, że trójmiejska ekipa powtórzy wyczyn Arged Malesy Ostrów Wielkopolski i okaże się lepsza od „papierowych” faworytów. –  W tym sezonie nikt nie stawiał na Ostrów. Teraz nikt nie stawia na nas. Liczymy, że sprawimy podobną niespodziankę – podsumowuje Tadeusz Zdunek.