Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W sobotni wieczór wielu kibiców zgromadzonych na stadionie w Gorzowie liczyło, że Szymon Woźniak powtórzy osiągnięcie Mateja Zagara i jako drugi zawodnik z dziką kartą w sezonie 2022 awansuje do półfinału rundy Grand Prix. Zmagania nie potoczyły się jednak po myśli żużlowca miejscowej drużyny i zakończył on turniej na 14. pozycji. Po zawodach 29-latek nie ukrywał, że liczył na lepszy występ, ale zaznaczał też, iż bardzo się cieszy z ponownego udziału w rundzie indywidualnych mistrzostw świata.

 

W piątej odsłonie tegorocznego cyklu Woźniak wywalczył cztery punkty. To rezultat gorszy od tego z 2018 roku, kiedy zawodnik z Tucholi otarł się o awans do dalszej fazy zawodów.

– Punktów mało. Na pewno chciałem zdobyć ich trochę więcej. Wiadomo, że żałuję, bo chciałem się lepiej pokazać tego wieczoru. Tak jak obiecałem, niezależnie od wyniku, będę po tym wieczorze zadowolony. Bardzo fajnie było znowu zmierzyć się ze światową czołówką. Trochę żałuję, że te warunki się pozmieniały, bo myślę, że mogłem się lepiej zaprezentować – mówił nam Woźniak.

Pogoda sprawiła uczestnikom turnieju dużego psikusa. Tuż przed zawodami nad stadionem pojawiły się ciemne chmury, z których spadło sporo deszczu. Zawodnicy byli przygotowani na zupełnie inne warunki torowe.

– Deszcz bardzo mocno namieszał. Mieliśmy trzy różne tory. Najpierw był bardzo śliski, potem zaczął się robić przyczepniejszy, potem znów twardszy. Bardzo trudne zawody. Nie podołałem temu wyzwaniu, ale w przyszłość z optymizmem. Liczę, że ja pokaże jeszcze w Grand Prix na co mnie stać, a dziś gratuluję moim kolegom ze Stali, którzy zrobili świetną robotę i mamy Stalowe podium – podkreślał indywidualny mistrz Polski z 2016 roku.

Wielu zawodników, jak Tai Woffinden czy Bartosz Zmarzlik wytknęło Philowi Morrisowi, odpowiadającemu za przygotowanie obiektu, to, że nie zdecydował się on na prace na torze zaraz po deszczu. Zawodnicy na początku zmagań musieli się ścigać na śliskiej nawierzchni.

– Nie chcę narzekać, bo byłem gościem i mi nie wypada. Myślę, że w obliczu tego, że deszcz przestał padać, to potrzebowaliśmy 10 minut, żeby zebrać to wszystko rotacyjną szczotką, którą mamy w Gorzowie. Ona daje świetne efekty. Poczekalibyśmy trochę i mielibyśmy zupełnie inne zawody – oceniał żużlowiec gorzowian.

W związku z niepokojącymi prognozami, zawody były toczone w bardzo szybkim tempie. Po niespełna 90 minutach zawodnicy szykowali się już do ostatniej serii rundy zasadniczej. Takie sytuacje w GP są rzadkością.

– Raczej wolę jak czasu jest trochę więcej. Rozumiem, że organizator chciał szybko i sprawnie te zawody przeprowadzić. Nie miałem z tym problemu, ale jeśli miałbym wybierać, to wolałbym trochę wolniejsze tempo. Jest wtedy więcej wypoczynku i możliwości na pracę przy sprzęcie – podsumował Woźniak.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Patryk Dudek: Życie zmienia się po trzydziestce. W finale zaryzykowałem – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Anders Thomsen: Współpraca z Krzysztofem Jabłońskim daje efekty. Jestem bardzo szczęśliwy – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)