Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po porażce u siebie z Abramczyk Polonią Aforti Start postawił twarde warunki w Bydgoszczy. Skazywani na pożarcie gnieźnianie pokazali, że drzemie w nich potencjał. Jednym z zawodników, którzy występ nad Brdą mogą uznać za udany jest nasz rozmówca Szymon Szlauderbach.  

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

 

Postawiliście się jednemu z faworytów rozgrywek. Jaka była recepta na taki rezultat?

W sobotę mieliśmy gorszy mecz, w niedzielę wyglądało to lepiej. Odnaleźliśmy dobre ustawienia wraz z całym zespołem. Wymienialiśmy się spostrzeżeniami. Troszeczkę zabrakło. Było blisko, ale nie zapominajmy, ze Bydgoszcz to bardzo mocna drużyna. Świetnie jadą i było ciężko, ale ogólnie wynik nie wygląda źle. Myślę, że pokazaliśmy fajny żużel.

Kolejny raz ma miejsce sytuacja, że wysoko przegrywacie u siebie, a na wyjeździe walczycie i pokazujecie się z dobrej strony. Jak można to wytłumaczyć?

Ciężko nam się jedzie na naszym torze. Nie wygrywamy startów, a to jest w żużlu bardzo ważne. W niedzielę nam zdecydowanie lepiej szło z tego startu i w trasie byliśmy dobrze dopasowani i wynik był o wiele lepszy. Nie było takiego złego meczu jak w sobotę, czy podczas spotkania z Krosnem, więc musimy jeszcze bardziej popracować na naszym torze. Może trzeba trochę zmienić ustawienia motocykli i różne inne rzeczy, które mają na to wpływ. Te najważniejsze mecze, które przed nami, mam nadzieję będą lepsze i kibice jak i cała drużyna wraz z zarządem na czele będą zadowoleni.

Na początku meczu zdobyłeś jedynkę, później były bardzo udane starty, bo dwa z bonusem i trójka, a na koniec jedynka i zero. Czy aż tak zmieniały się warunki na torze?

Według mnie nie zmieniał się aż tak mocno. W niektórych biegach może zabrakło mi trochę ostrzejszej jazdy, ale ogólnie oceniam ten wynik jako dobry. W ostatnim biegu mogłem troszkę inaczej pojechać na jednym okrążeniu, ale cały czas się uczymy i nie zawsze jest super. Mam fajną lekcję, bo wiem, że motocykl jechał bardzo dobrze, a to ja popełniłem błąd.

Czy kiedykolwiek zdarzyła Ci się taka sytuacja żeby w jeden weekend, dzień po dniu odjechać mecz z tym samym przeciwnikiem?

Pierwszy raz. Jechałem już mecze dzień po dniu, nawet 3-4 pod rząd, ale w weekend z reguły było tak, że był jeden mecz i na tym się kończyło. W niedzielę mieliśmy rewanż, w sobotę mieliśmy mecz u siebie. Im więcej jeżdżę tym pewniej czuję się na motorze i może to też zaprocentowało.

Czy fakt, że rywalizowałeś z tym samym rywalem miało jakieś znaczenie w trakcie przygotowań?

Nie, po prostu w sobotę pojechałem słabe zawody. W niedzielę obudziłem się z myślą, że jest nowy dzień i nowe wyzwanie przede mną. Z ostatniego meczu wyciągnąłem wnioski, ale starałem się nie myśleć o tym wyniku. Poszło mi lepiej, ale wiem, że trzeba jeszcze pracować żeby było jeszcze lepiej.

Rozmawiał TOMASZ MIERZWA