Szymon Szlauderbach. fot. Wilki Krosno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Metalika Recycling Kolejarz Rawicz początek sezonu może zaliczyć do bardzo udanych, ponieważ jak na razie wygrał wszystkie mecze i plasuje się w czołówce 2. Ligi Żużlowej. Jednym z liderów drużyny jest wychowanek Unii Leszno, Szymon Szlauderbach. W rozmowie z naszym portalem młody żużlowiec opowiada o celach drużynowych i indywidualnych, pobycie w Australii u legendy żużla Leigh Adamsa czy też o swoich początkach w sporcie żużlowym. Zapraszamy!

 

Kolejarz Rawicz bardzo dobrze wszedł w ten sezon i wygrał do tej pory wszystkie mecze. Na co stać tę drużynę i jakie są cele na ten sezon?

Zgadza się, wygraliśmy na razie wszystkie mecze, ale przed nami jeszcze bardzo dużo innych spotkań, w tym też wyjazdowe. Wiadomo, że chcemy wygrywać w każdym spotkaniu. Myślę, że każdy z nas daje z siebie tyle, ile może. Uważam, że jeżeli dalej tak pójdzie, to jesteśmy w stanie pojechać wiele dobrych spotkań i pokazać kawałek dobrego speedwaya. Co do celów – wiadomo, jesteśmy sportowcami i chcemy osiągnąć jak najlepszy wynik i też bardzo byśmy chcieli pojechać w tych play-offach, bo dzięki temu też pojedziemy więcej meczów. Nie mamy jednak na sobie żadnej presji na awans, po prostu mamy osiągać dobre wyniki i cieszyć kibiców naszą jazdą.

A jakie cele indywidualne na ten sezon ma Szymon Szlauderbach?

To jest mój pierwszy sezon jako senior, ten czas juniora bardzo szybko mi przeleciał, przejeździłem tylko rok w Ekstralidze. Postanowiłem zostać na ten sezon w Lesznie i jestem rezerwowym, ale też mam możliwość jazdy w Rawiczu. Dla mnie najważniejsze jest to, żebym się rozwijał, popełniał jak najmniej błędów i był jak najlepszym żużlowcem. Mam tutaj obok siebie bardzo dużo dobrych ludzi, sponsorów, trenerów, którzy służą radą, więc dla mnie najważniejsze jest to, żebym w każdych zawodach dawał jak najwięcej i żeby to pomagało mi stać lepszym żużlowcem.

Bardzo dobrze rozpocząłeś ten sezon w drugiej lidze, można śmiało powiedzieć, że jesteś jednym z liderów drużyny. Czy spodziewałeś się, że będziesz w takiej dobrej formie po przejściu z wieku juniora na seniora?

Powiem szczerze, że nie widzę innej opcji, bo musze po prostu robić dużo punktów. Chcę być jednym z liderów naszej drużyny. Wiadomo, że tutaj ta liga jest też bardzo ciężka, bo mamy tutaj mocne drużyny, ale na razie fajnie rozpocząłem sezon i te mecze mi wychodzą. Mam nadzieje, że utrzymam te swoje zdobycze punktowe i w kolejnych meczach też potwierdzę dobrą dyspozycję.

Ostatni twój mecz był trochę słabszy, co chyba sam musisz przyznać. Czy byłeś rozczarowany po meczu i co było głównym powodem takiego wyniku?

Początek był bardzo słaby i też mocno zastanawiałem co jest nie tak. Po zmianie motocykla było już lepiej i ewidentnie tutaj coś się stało z silnikiem, więc cieszę się, że ta końcówka dobrze mi poszła po zmianie motocykla. Dzięki temu wygraliśmy ten jeden wyścig na 5:1, objęliśmy prowadzenie i w tym 14. wyścigu z Damianem Balińskim również wygraliśmy 5:1 i przypieczętowaliśmy wygraną. Wiem, że tych moich punktów brakowało na początku i fajnie, że udało się wrócić na dobre tory. Pierwsze dwa mecze były super, ten był dobry, ale też wiem ze takie mecze będą się zdarzały. Mam nadzieje, że jak najrzadziej, ale po prostu też wiem, co było przyczyną i będę się starał, żeby to się już nie powtórzyło.

Jakie jest Twoje podejście do zespołów zagranicznych występujących w drugiej lidze?

Uważam, że jest to nic złego i bardzo się cieszę, że jest chęć tych klubów, aby wystartować. Wiemy, że niektóre kluby tutaj miały problemy mniejsze czy większe i musiały zrezygnować ze startu. Gdyby nie te kluby byłoby za mało drużyn i po prostu tych meczów byłoby mniej, więc fajnie ze te kluby się dogadały z polskimi władzami i dzięki temu na tym korzystają. Więcej meczów to jedno, ale też zdobywamy nowe doświadczenia, bo można jeździć na nowych torach. Wiadomo – na polskich to już wszędzie byliśmy, a zawsze człowiek coś tam więcej się nauczy, pozna jakieś inne tory, inną geometrię.

Co zyskujesz na tym, że jesteś w drużynie z dwoma legendami leszczyńskiego żużla – mam na myśli tutaj Romana Jankowskiego jako trenera oraz Damiana Balińskiego jako kapitan drużyny?

Oczywiście, że tak, bo będąc kiedyś kibicem czy chłopcem, który się interesuje żużlem, to oczywiście kibicowałem Damianowi Balińskiemu i był dla mnie bardzo dobrym zawodnikiem. Zresztą – do tej pory jest, a mając tutaj trenera Romana oraz rady Damiana, to uważam, że jest od kogo czerpać wiedzę i nic, tylko się uczyć. Tutaj wszyscy służą pomocą, tak jak i w pierwszym zespole, każdy chce jak najbardziej pomóc i to jest fajne, że w Lesznie mamy takie wsparcie.

Przejdźmy może teraz trochę bardziej właśnie w stronę Leszna. Czy masz cichą nadzieje na to, że uda ci wystartować w ekstralidze w barwach Unii Leszno w tym sezonie? Jesteś gotowy na starcia z najlepszymi już jako senior?

Wiem, że jestem gotowy jeszcze bardziej niż w tamtym roku, ale na tę chwilę nie liczę na to. Nie zastanawiam się nad tym. Nie życzę żadnemu chłopakowi kontuzji czy gorszych meczów, tylko kibicuję, żeby szło im jak najlepiej. W razie potrzeby jestem gotowy i po prostu wiem, że stać mnie na to, żeby osiągać dobre wyniki.

PGE Ekstraliga jest już w połowie rundy zasadniczej, wy natomiast w 2. Lidze rozegraliście do tej pory tylko trzy mecze ligowe. Czy ty czujesz się wyjeżdżony w ten sezon? Czy nie brakuje ci więcej jazdy?

Szczerze muszę przyznać, że brakuje mi jazdy. Przejechałem trzy mecze i tak jak mówię, gdy byłem juniorem miałem dużo zawodów młodzieżowych. Pomiędzy tymi weekendowymi meczami jeździłem w młodzieżówkach, jak i w innych zawodach juniorskich. Teraz mamy treningi i zawody drużynowe tylko w weekendy, więc na pewno tej jazdy trochę brakuje, jednak zbliża się teraz taki okres, gdzie te wszystkie przesunięte mecze się pokryją i jazdy będzie nieco więcej. Tak więc mam nadzieję, że ten głód jazdy zaspokoję i będę na dobrych torach cały czas.

Jak zareagowałeś na fakt, że Dominik Kubera i Bartosz Smektała odchodzą z Unii?

Dużo czasu z tymi chłopakami spędziłem, bardzo dobrze się znamy, fajnie się dogadywaliśmy i w sumie dogadujemy cały czas, ale wiadomo, że oni są powiązani i kojarzeni tylko z Lesznem, wiec szkoda, że tak się stało, ale takie jest życie, taki jest sport. Czasem takie zmiany są potrzebne, więc wiadomo, że jakiś tam szok mały był, ale tak jak mówię – tak to w życiu bywa i trzeba się z tym pogodzić.

Jak myślisz, Twoja kariera mogłaby być w innym miejscu, gdybyś nie trafił na okres dominacji Smektały i Kubery?

Gdy oni zaczęli jeździć w Ekstralidze, ja dopiero zdałem licencję, więc to było trochę późno, by tych chłopków dogonić. Na takie rzeczy nie mamy wpływu, nie można tak na to patrzeć. Ciężko było przebić się do składu, gdy mieliśmy w składzie tak świetnie dysponowanych Bartka i Dominka. Wiem, że gdybym wcześniej wystartował w tej ekstralidze, to może teraz byłbym w innym miejscu niż teraz, ale czasu się nie cofnie i trzeba pozytywnie patrzeć w przyszłość i robić po prostu swoje.

Dużym problemem Unii tym sezonie są juniorzy, którzy są jeszcze młodzi i niedoświadczeni. Ty na treningach i meczach masz z nimi stały kontakt. Który z nich ma największy potencjał?

Wszyscy chłopacy tutaj poczynili duże postępy w jeździe i na pewno wiem, że zaskoczą i będą przywozili ważne punkty. Jeszcze maja dużo czasu tego juniora i też muszą się rozjeździć i poznać te tory, a potem nabrać odpowiedniego doświadczenia. Uważam, że cała trójka jest na dobrym poziomie i jeżeli będą pracowali tak, jak pracują do tej pory to uważam, że w Lesznie będziemy mieli pociechę z tych chłopaków.

Rok temu zimę spędziłeś w słonecznej Australii u Leigh Adamsa razem z Jaimonem Lidseyem. Jak wspominasz ten pobyt i co konkretnie dało ci to szkolenie w kontekście żużlowego rzemiosła?

Oceniam ten pobyt w Australii wyśmienicie, był to piękny czas dla mnie. Poznałem bardzo trudne australijskie tory, których na pewno nie można spotkać tutaj w Polsce. Początkowo to ciężko mi się tam jeździło, z czasem jednak było mi już łatwiej, więc wyjazd na pewno na ogromny plus. Bardzo się cieszę się, że odważyłem się tam pojechać. Co prawda wiązało się to dużymi sprawami organizacyjnymi, ale dzięki prezesowi Rusieckiemu i Jaimonowi udało się dopiąć wszystko na ostatni guzik i ten wyjazd doszedł do skutku, więc naprawdę uważam, że spędziłem tam świetny czas. Udało się spotkać Leigh Adamsa, co było niesamowitym przeżyciem.

Szymon Szlauderbach wysłuchujący w Australii uwag Leigh Adamsa.

Jak oceniasz Leigh Adamsa jako człowieka?

Zawsze mu kibicowałem i byłem wielkim fanem, więc spotkać tę osobę po tylu latach, to naprawdę fajna rzecz. Zobaczyłem też australijski żużel, tam całkiem inaczej to wygląda niż u nas, jest to wszystko bardziej na luzie i nie dziwie się teraz, że jak ci chłopacy przyjeżdżają z Australii, to po prostu się nie stresują i nie martwią się różnymi innymi rzeczami, na które nie mają wpływu.

W zespole macie dużo zawodników właśnie z Australii. Jakie są twoje relacje z zawodnikami z tego kraju?

Z Jasonem Doylem, Jaimonem czy z Keynanem mamy super relacje, bo dobrze się z nimi dogaduję, często się widujemy i tutaj chłopacy są naprawdę świetnymi kolegami. Mam nadzieje, że będzie tak dalej, wręcz jestem pewny, że tak będzie.

Mimo iż nie jesteś już juniorem to jesteś wciąż bardzo młodym zawodnikiem. Powiedz mi jak wygląda twoje podejście do meczów teraz, a jak wyglądało na początku kariery. Czy zmieniło się coś np. w odczuwaniu stresu?

Teraz czuję się tak, że wiem po prostu, że na niektóre rzeczy nie mam wpływu, ale też już jestem taki bardziej „rozjeżdżonym” i doświadczonym zawodnikiem. Wiem już bardziej, o co w żużlu chodzi. Wiadomo, że stres jest zawsze i już zawsze z nami pozostanie, jedni przeżywają to trochę mniej, drudzy trochę więcej, ale dużej zmiany nie ma, może po prostu nauczyłem się trochę lepiej jeździć na tym motocyklu i cały czas brnę do tego, żeby było jeszcze lepiej.

Czyli czujesz się lepszym zawodnikiem niż rok temu?

Na pewno bardziej doświadczonym, a czy lepszym to się okaże na koniec sezonu.

Dziękuję za wywiad i życzę powodzenia na dalszą cześć sezonu.

Dziękuję.

Rozmawiał JAKUB PIETRZAK