Mateusz Świdnicki to bez wątpienia jeden z bohaterów niedzielnego starcia pomiędzy Moje Bermudy Stalą Gorzów, a Eltrox Włókniarzem Częstochowa. Młodzieżowiec Lwów zdobył 5 punktów z bonusem i znacznie przyczynił się do niespodziewanego zwycięstwa swojej ekipy. Po zawodach przyznał, że jego wynik to efekt ciężkiej pracy i bardzo się cieszył z pokonania Bartosza Zmarzlika.
Świdnicki od początku sezonu musi walczyć o swoje występy w PGE Ekstralidze. Formacja młodzieżowa Eltrox Włókniarza jest na tyle silna, że utalentowany zawodnik nie rozpoczął rozgrywek w składzie Lwów. W dwóch pierwszych kolejkach rolę drugiego juniora pełnił Bartłomiej Kowalski.
– Jestem naprawdę zadowolony ze swojej dyspozycji. Na pewno będę dalej ciężko pracował, aby ją utrzymać, bo jak wiemy w sporcie, jednego dnia możesz być na górze a następnego dnia na dole. Moje wyniki to przede wszystkim ciężka praca całego teamu. Od początku tego sezonu moim mechanikiem jest Darek Łapa, który posiada niezwykle duże doświadczenie i wiedzę w zakresie żużla, którą mi przekazuje i którą wykorzystujemy w trakcie zawodów – mówi Świdnicki w rozmowie z mediami klubowymi.
Starcie z gorzowianami nie otworzyło się dla juniora w wymarzony sposób. W gonitwie młodzieżowej zdobył on punkty głównie dzięki temu, że kapitalny atak przeprowadził Jakub Miśkowiak. Lider formacji młodzieżowej Lwów umiejętnie minął Kamila Nowackiego i zrobił miejsce koledze. Następnie Świdnicki już sam wypracował sobie trzy arcyważne oczka. Po znakomitym starcie kapitalnie bronił się przed atakami mistrza świata.
– Słyszałem Bartka cały czas za sobą, i widziałem go kątem oka szczególnie na wyjściach z łuku. Taktyką na ten bieg była jedynie jazda środkiem toru. Bardzo się cieszę, że dowiozłem “trójkę” w tym biegu – komentuje drugi najlepszy zawodnik Srebrnego Kasku 2021.
20-latek zdaje sobie sprawę również z tego, jak istotny w osiąganiu dobrych wyników jest odpowiednio przygotowany sprzęt. Świdnicki, podobnie jak chociażby liderzy Włókniarza, korzysta z jednostek ze stajni Flemminga Graversena. – Jestem również wdzięczny Flemmingowi Graversenovi oraz Darkowi Fijałkowskiemu, którzy przygotowują moje silniki – są one zawsze przygotowane na najwyższym poziomie i to dzięki tym silnikom mogę ścigać z najlepszymi – stwierdza.
Co ważne, junior ma świadomość, że nawet tak znakomity występ w meczu z gorzowianami nie da mu pewnego miejsca w składzie do końca sezonu. Świdnicki cały czas pracuje więc nad tym, aby trener regularnie na niego stawiał. – Jeżeli chodzi o mecz z Grudziądzem, to jeszcze nie ma decyzji czy w nim pojadę, ale jeżeli dostanę od trenera szanse, to mam już gotową taktykę na ten pojedynek – podsumowuje podopieczny Piotra Świderskiego.
fot. Kamil Woldański
Żużel. Niskie temperatury dały się we znaki żużlowcom. „Na szczęście miałem farelkę, którą wstawiłem sobie do boksu”
Żużel. Przed meczem zorganizowano mu helikopter. Zawody odjechał bez zdobyczy punktowej
Żużel. Odjechał dwa spotkania w jeden dzień. Teraz czeka go intensywny weekend
Żużel. Zaskakująca decyzja! Odpuszcza Anglię, by dać więcej GKM-owi
Żużel. Motor Lublin po raz kolejny zdominuje rozgrywki? „Nie można być zbytnio optymistycznym”
Żużel. Patrick Hansen pochwalił się nowymi uprawnieniami. „W zimie była nie tylko rehabilitacja”