Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mateusz Świdnicki to bez wątpienia jeden z bohaterów niedzielnego starcia pomiędzy Moje Bermudy Stalą Gorzów, a Eltrox Włókniarzem Częstochowa. Młodzieżowiec Lwów zdobył 5 punktów z bonusem i znacznie przyczynił się do niespodziewanego zwycięstwa swojej ekipy. Po zawodach przyznał, że jego wynik to efekt ciężkiej pracy i bardzo się cieszył z pokonania Bartosza Zmarzlika.

 

Świdnicki od początku sezonu musi walczyć o swoje występy w PGE Ekstralidze. Formacja młodzieżowa Eltrox Włókniarza jest na tyle silna, że utalentowany zawodnik nie rozpoczął rozgrywek w składzie Lwów. W dwóch pierwszych kolejkach rolę drugiego juniora pełnił Bartłomiej Kowalski.

– Jestem naprawdę zadowolony ze swojej dyspozycji. Na pewno będę dalej ciężko pracował, aby ją utrzymać, bo jak wiemy w sporcie, jednego dnia możesz być na górze a następnego dnia na dole. Moje wyniki to przede wszystkim ciężka praca całego teamu. Od początku tego sezonu moim mechanikiem jest Darek Łapa, który posiada niezwykle duże doświadczenie i wiedzę w zakresie żużla, którą mi przekazuje i którą wykorzystujemy w trakcie zawodów – mówi Świdnicki w rozmowie z mediami klubowymi.

Starcie z gorzowianami nie otworzyło się dla juniora w wymarzony sposób. W gonitwie młodzieżowej zdobył on punkty głównie dzięki temu, że kapitalny atak przeprowadził Jakub Miśkowiak. Lider formacji młodzieżowej Lwów umiejętnie minął Kamila Nowackiego i zrobił miejsce koledze. Następnie Świdnicki już sam wypracował sobie trzy arcyważne oczka. Po znakomitym starcie kapitalnie bronił się przed atakami mistrza świata.

– Słyszałem Bartka cały czas za sobą, i widziałem go kątem oka szczególnie na wyjściach z łuku. Taktyką na ten bieg była jedynie jazda środkiem toru. Bardzo się cieszę, że dowiozłem “trójkę” w tym biegu – komentuje drugi najlepszy zawodnik Srebrnego Kasku 2021.

20-latek zdaje sobie sprawę również z tego, jak istotny w osiąganiu dobrych wyników jest odpowiednio przygotowany sprzęt. Świdnicki, podobnie jak chociażby liderzy Włókniarza, korzysta z jednostek ze stajni Flemminga Graversena. – Jestem również wdzięczny Flemmingowi Graversenovi oraz Darkowi Fijałkowskiemu, którzy przygotowują moje silniki – są one zawsze przygotowane na najwyższym poziomie i to dzięki tym silnikom mogę ścigać z najlepszymi – stwierdza.

Co ważne, junior ma świadomość, że nawet tak znakomity występ w meczu z gorzowianami nie da mu pewnego miejsca w składzie do końca sezonu. Świdnicki cały czas pracuje więc nad tym, aby trener regularnie na niego stawiał. – Jeżeli chodzi o mecz z Grudziądzem, to jeszcze nie ma decyzji czy w nim pojadę, ale jeżeli dostanę od trenera szanse, to mam już gotową taktykę na ten pojedynek – podsumowuje podopieczny Piotra Świderskiego.

fot. Kamil Woldański