Skoro to felieton, forma luźnej dziennikarskiej wypowiedzi, nie będzie ani chronologicznie, ani tym bardziej obiektywnie. Nazbierało się marynarkom, a zamieszanie w kadrze przelało jeno czarę goryczy. Poniżej zanęta do przemyśleń i dołożenia… nie, nie granatowym – własnych spostrzeżeń. Mylę się? Jestem krytykancko nastawiony do władzy? Czego odkrywczego by nie dokonała, Sierak nie będzie kontent? A może zwyczajnie – głupota goni głupotę?
Zatem poczynajmy. DPŚ na Narodowym za Bóg zapłać. Nawrócili się na rzymski katolicyzm? Wszak wiara naszą siłą. Polacy nigdy tam nie wygrali, ale… W zamian dodatkowa stała dzika karta dla trzeciego Polaka w SGP oraz ekstra miejsca w eliminacjach dla Orłów, nie wspominając o gratyfikacji z funduszy FIM, za poprawę odbioru i splendor. Przerwa. Muszę się wyśmiać. Tak walnęli piąchą w stół, że aż im… siniak wyskoczył. Jak w starym dowcipie – żona pyta: I co byłeś u szefa? Byłem. Wygarnąłeś mu? Wygarnąłem Walnąłeś w stół? Walnąłem. I co On na to? Nie wiem. Nie było Go w gabinecie. I zaś przyszło przepraszać za niesubordynację. Oj już się nie gniewaj Armando. Tak się nam „wymskło” jak Walasowi. W ramach zadośćuczynienia postanowili granatowi uratować cztery litery FIM i przeprowadzić wspaniałomyślnie DPŚ na Narodowym. No brawo Wy! Ale żeby za frajer? To mi się adekwatne określenie przytrafiło – frajer. Nikt inny nie pozwoliłby się tak wycyckać. Do tego w imię nie wiadomo czego i bez bonusów.
Kolejny wątek. Zamykanie ust rajderom w pakiecie z „dotkliwymi” karami. Największy dotąd beneficjent – Walas. Czy zawsze miał rację nie szczędząc razów marynarkom w krótkich żołnierskich słowach? Pewnie nie. Tylko kary „zarabiał” bez względu na treść przekazu. Wspomniałem rzeczonego i następny kwiatek z tej łączki. Po meczu w mix zonie (jak ja nie cierpię tej nowomowy) jeden musi i… tyle. Sprzeda kilka banałów i… odklepane. Nie daj Panie jednakowoż odważyłby się który skrytykować miłościwie panujących. A już wyrzucić jak z kałasza wiadro pomyj w emocjach – niedoczekanie. Zrazu w trybie ekspresowo wyborczym zbiera się ważne gremium ładując szykanami jak z kapelusza. To też dobre wyrażenie. Z kapelusza.
Żużel. Chcą awansu, a rozdają juniorów! To pogrąży Unię? – PoBandzie – Portal Sportowy
Co dalej? Sędziowie chronieni przed publicznymi wystąpieniami bardziej od Papieża przed ekskomuniką. Zamykanie ust arbitrom jest faktem. Po co? Dlaczego? Ten jeden jedyny, zwany wyrocznią bierze bohatersko na klatę odium pretensji? Jakiś Mesjasz? Cierpiący za miliony? Nie widzę uzasadnienia. A piłkarscy rozjemcy pokazują, że można inaczej. Mikrofony przez cały mecz, a potem część nagrań udostępniana publicznie, reportaże, filmy dokumentalne „z wykorzystaniem”. Bywa, iż przedostanie się fragmencik do „wypikania”. To jednak oddaje emocje i pozwala uwierzyć, że ten dziad na wieżyczce, to również zwykły gość, który ma prawo do pomyłki, gorszego dnia, wybuchu. Taki swojski chłop. Można? Ano można. Wręcz należy. Dodatkowo jeszcze jeden smaczek. Autorskie rozwiązanie PZM. Uniemożliwienie (legalnej) konsultacji w trakcie spotkania (żużlowy VAR). Dlaczego arbiter ma zakaz konsultacji? Nie żebym optował za wydzwanianiem co wyścig, ale w sytuacji „kontrowersyjnej”? Dyżurny (inny sędzia) przed telewizorem, ogląda mecz, śledzi powtórki, a w razie „W” mogą się skonsultować. I tak odpowiedzialność bierze główny – czyż nie? Naturalnie wszystko po odrzuceniu zbędnego balastu. Po co arbitrom komisarze toru, całe zbyt liczne i zupełnie zbędne jury i takie tam… fanaberie. To tylko szlaka. Nie żadna wyższa matematyka ani teoria wielkich liczb.
Z wieżyczki wracamy na tor. I tu znowu „przypadkiem” trafiło się adekwatne określenie. Tor. On powinien mieć jedyny, decydujący wpływ na wyniki. Od stolików (kolor bez znaczenia) przechodzimy na arenę. Nominacje, a nie eliminacje (tendencja z subtelną nutą odwrotu). Ostatnio wygląda na to, że coach Dobrucki systematycznie próbuje naprowadzać granatowych. Musi być przy tym dyplomatą, by „nazywało się”, że marynarki same na to wpadły. Skoro koło i proch dawno wymyślono, nie ma powodu silić się na oryginalność w każdej dziedzinie. Ja tam wolę kiedy rozstrzygnięcia zapadają podczas rywalizacji a nie w gabinetach. Jest jeszcze sporo do naprawienia, a ściśle – przywrócenia. No i zdecydowanie jestem przeciwny „sprawiedliwości” w sporcie. Sensacje, dzień konia, katastrofy – to wszystko sól rywalizacji. Nie ma być i nie powinno „sprawiedliwie”. Kto to wymyślił? Czyli co? Stopniowo wracamy na tor, czy nadal z uporem godnym lepszej sprawy trwamy w głupocie nominując zza biurka? Tylko niechże na Boga w ostatecznej batalii biorą udział ci, którzy sobie ów finał wyjeździli, nie zaś pieszczochy systemu.
Teraz z innej beczki. Transparentność i samokrytyka na przykładzie procedur z Metalkas i krytyczną Marmą. Pamiętacie kiedy z dumą ogłoszono pozyskanie tytularnego Sponsora drugiego szczebla? Najbardziej obruszyła się wówczas Marta Półtorak. Z przekąsem mówiła o uzyskanej (jej zdaniem – mizernej) kwocie. Żałowała braku publicznej informacji o przetargu czy konkursie ofert, sugerując, iż Jej Firma gotowa była stanąć w szranki i zaproponować wyższe stawki. Co się zmieniło? Ano tyle, że po kilku miesiącach Marma (przedsiębiorstwo pani Marty) została tytularnym darczyńcą kadry. Za ile? Nie wiadomo. W jakim trybie? Ano… bez trybu. Ilu było konkurentów? No nie było, bo nie wiedzieli. Czyli co? Moralność Kalego? Skoro ośmieliła się imć Marta wbić szpileczkę marynarkom, te w ramach „zadośćuczynienia” odpaliły Jej kadrę. Przy okazji zamykając usta jedynej krytykującej poprzednie postępowanie raczej zaś jego brak. Popełnić błąd – nie grzech. Każdemu ma prawo się zdarzyć. Powielać ten sam błąd – to już głupota. No i owa „tajemnica” co do uzyskanej kwoty, takoż jej konkretnego przeznaczenia. Kiepsko. Bardzo kiepsko to wygląda.
Pora na branżowe konkrety. Odwodnienia liniowe – ile spotkań odbyło się po lub w trakcie opadów? Koszty? Gigantyczne. Czyj pomysł? No i tu zaczynają się schody. PZM nie ma zwyczaju imiennie przypisywać autorstwa epokowych wynalazków. Trzymajmy się zatem enigmatycznego określenia „federacja”. Otóż federacja wymyśliła, federacja narzuciła, federacja zmusiła w trybie nakazowo-rozdzialczym i federacja… umywa teraz ręce. Miliony poszły (nomen omen) w błoto. To zaś nadal ma się świetnie. Służą owemu „odwodnieniu” certyfikowane acz przeciekąjące plandeki. Na złączach – bagno. Przy wewnętrznej – bagno. Pozostała część toru, że tak to życzliwie nazwę – bardzo nierównomiernie nawodniona. I co mamy? No przeca już padło – bagno, aczkolwiek rozumiane nieco szerzej niźli dosłownie. Szwedzi czy Brytole są w tej dziedzinie znacznie skuteczniejsi. Owszem, bywa że próbują jechać na siłę, bo ściganie jest w takich warunkach mocno utrudnione, ale… . Oni tam mają zupełnie inną granulację nawierzchni. Mówiąc obrazowo – rodzaj keramzytu. No i ten sprzęt. Nie tylko ciągnik rolniczy z podpiętą szyną. To specjalistyczny sprzęt do robót drogowych. I żeby nie było. Nikt nie zmusza klubów do zakupu. Wystarczy parę razy do roku wypożyczyć na pół dnia. Koszty zdecydowanie niższe niźli w przypadku odwodnień liniowych i felernych plandek. Efekty zaś, zwyczajnie, oczekiwane. Oni tam potrafią się ścigać tuż po ulewie albo to w trakcie mżawki. U nas, mimo gigantycznych nakładów, nadal decyduje… pogodynka.
Żużel. Janowski podziękował kibicom! Otrzymał ogromne wsparcie – PoBandzie – Portal Sportowy
Kolejne „odkrycie”. Zachciało się, tradycyjnie nie wymienionemu z imienia i nazwiska racjonalizatorowi, ligi U24. Pomysł (a raczej zamysł) sam w sobie do przemyślenia. Konsultacji społecznych, dyskusji. No i do oceny po 4/5 latach od wprowadzenia. Nie wcześniej. Tymczasem. Tymczasem jak to u nas. Co nagle to po diable. Likwidacja U24 została przesądzona. W pakiecie z wprowadzeniem autorskiego „pomysłu” z zagranicznym juniorem w składzie. Toż to ewidentne zabijanie szkolenia. Jeśli my przestaniemy szkolić, to co zostanie z żużla na świecie. Marne widoki. A propos. Najlepsze widoki na Świecie są z Chełmna. Miasta zakochanych po drugiej stronie Wisły. I nie tylko na Świecie, ale na cały powiat świecki. Taki suchar. Nader skomplikowany system ekwiwalentów za wyszkolenie niczego nie zmienia. Kto by szkolił bez gwarancji powodzenia, jeśli na podorędziu masz gotowego chłopaka z obcym paszportem? Praktycznie beznakładowo.
Wreszcie następny gniot. Sny o potędze na przykładzie utrzymywania wbrew logice trzech szczebli rozgrywkowych. W pakiecie – uparte „przekonywanie”, że poszerzenie Ekstralipy nie może się opłacać. Chcę zobaczyć wyliczenia Stępniewskiego. Domagam się wiedzy. Jak? Z czego mają wynikać rzekomo jedynie koszty? A kwota? To ja rzucę, że zdaniem Sieraka owo poszerzenie przyniesie 50 milionów zysków. Bo tak obliczyłem. Ale nie ujawnię sposobu i szczegółów obliczeń. Komu wierzycie? Sierakowi czy Stępniewskiemu?. Dawno powinniśmy wrócić do dwóch szczebli. Nie zarzynać maluczkich na samym dnie (sorki) dole. Oni i tak mają ciężko. Dajmy minimum 10 a najlepiej 12 ekip do najwyższej ligi a pozostałe w jedynej drugiej. Będzie taniej, bo presja utrzymania mniejsza, więc siłą rzczy będzie taniej. Jedna wtopa u siebie nie przesądzi o porażce. Budżety klubów wytrzymają. A telewizja… Jeśli zapewni transmisje w otwartych kanałach – niech dyskutuje. Teraz nie zapewnia, doi kibiców i jeszcze stawia warunki. Zdrowe? Niekoniecznie.
Grzech zaniechania. To kolejna perełka. Z ligi U24 potrafiono się wycofać w tempie ekspresowym i nieusadnionym. Z innych „koncepcji” już nie. Komisarze zabijający walkę i atut toru. Komu i czemu służą? Jury zawodów służące rozmywaniu odpowiedzialności za decyzje, tak nawiasem, podejmowane w zupełnie innych miejscach. Komu potrzebne? Jeden arbiter, z otwartymi ustami i szerokim zakresem kompetencji. Można? Przykłady jeszcze istniejących rozgrywek w innych krajach pokazują, że można i należy. Dlaczego u nas nie ma przyzwolenia z góry? Bo to ich pomysły? Możliwe. Skro jednak wycofali się z U24…
Generalny zarzut pod adresem władz, to deficyt myślenia perspektywicznego. Brak koncepcji działania, że o rozwoju nie wspomnę. Zero programów szkoleniowych. Zero inwestycji w infrastrukturę. Zero wniosków o dofinansowanie budżetowe. Nie ma Pucharu Pokoju i Przyjaźni, nie ma czwórmeczów szkoleniowych U21 i nie ma… alternatywy. Mini tory powstają o ile miejscowi się skrzykną. „Władza” potrafi jedynie „wymyślać” obostrzenia i warunki zabudowy, wzorem certyfikatów UE, z nieospadającymi zakrętkami na czele. A jak już ktoś pokona trudności i stworzy – wspaniałomyślnie przyjadą granatowi przeciąć wstęgę i opowiedzieć o swej doniosłej roli w budowie. Że pokraczne? Ale jakie prawdziwe. A gdzie te małolaty mają poznawać arkana sztuki? Pytanie (niestety) retoryczne.
Dochodzimy wreszcie do gorącego tematu ostatnich miesięcy. Audyty i finanse klubów – deficyt zainteresowania, bądź sensownej interwencji. Czyżby należało coś wiedzieć i umieć? Być może. Jakiś lokaut? Salary cap? Inny pomysł na uzdrowienie z naciskiem na pilotowanie stanu finansów klubów w trakcie a nie tylko udawanie post factum? Udawanie ma się rozumieć, że wszystko jest w najlepszym porządku. Przeca licencje pozorowane „poszły”. Tylko kto i jak miałby zmusić marynarki do sensownego działania? Swoje rzekomo kadencyjne i wybieralne fuchy, traktują jak dożywotnie. Mylą się?
Samokrytyka – vide: IMP Krosno albo to obustronny walkower w Gorzowie. Pojęcie czysto teoretyczne, zaś dyskusja li tylko akademicka. Nie dopuszczają decydenci jakiejkolwiek pomyłki ze swej strony. Wszystko co zapodają nosi ich zdaniem znamione epokowego i odkrywczego, ocierając się wręcz o geniusz. Nie słyszałem, by którykolwiek działacz centrali wypalił; „Fakt, to nie był dobry pomysł. Przyjmuję zasłużoną krytykę”. Takie to trudne? Cały czas pokutuje myślenie, że żużel jest dla nich. Że bez nich dawno szlaka przestałaby istnieć. To ja się pytam (znowu tylko retorycznie) – to nos dla tabakiery, czy tabakiera dla nosa? Najpierw należałoby wymusić zmianę podejścia decydentów. Tego można by jednakowoż dokonać jedynie, gdy rzeczona wyżej kadencyjność urzędów nie byłaby tylko fikcją, żywcem wyjętą ze Spółdzielni Mieszkaniowych, nielicznego reliktu słusznie minionej epoki.
No i pora na ostatni punkt wypracowania. Arbitralne traktowanie życzliwej krytyki – wpisz własny przykład. Tyle. Zapraszam do dyskusji, miesznia z błotem… dowolnie Sieraka bądź władz, a przede wszystkim myślenia. Myślenia o przyszłości, perspektywach, nie jedynie utrzymaniu stołków
PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI
Żużel. Rysował Minionki i okładki Joy Division! Opowiada o żużlowym dziele!
Żużel. To będzie nowy trend?! Zmarzlik mówi o swojej nowince! (WYWIAD)
Żużel. To będzie złoty transfer GKM-u?! Miśkowiak mówi o dużych zmianach! (WYWIAD)
Żużel. Stal Gorzów pokazała kevlar! Już nie kopiują Motoru!
Żużel. Speedway Kraków czeka rok prawdy i wielki test. To będzie najważniejsze
Żużel. Awantura w Poznaniu, nie wszyscy zobaczyli mecz! Klub komentuje i przeprasza!