Żużel. Stanisław Chomski: Apetyty we Wrocławiu były większe. Rywal pokazał klasę przy słabości lidera

Stanisław Chomski FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niewiele zabrakło, a w meczu poprzedniej kolejki PGE Ekstraligi Moje Bermudy Stal Gorzów świętowałaby czwartą wygraną w sezonie 2022. Gorzowianie prowadzili przez część rywalizacji z Betard Spartą Wrocław, ale w ostatnich biegach to ekipa z Dolnego Śląska przesunęła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Stanisław Chomski wskazał przyczyny porażki i zdradził powody swojej decyzji o wprowadzeniu do meczu Wiktora Jasińskiego.

 

Do gonitwy dziesiątej to goście byli w znacznie lepszej sytuacji. Żółto-niebiescy mieli czteropunktowe prowadzenie. W kolejnych pięciu biegach jednak to mistrzowie Polski trzykrotnie okazywali się lepsi i ostatecznie mogli się cieszyć z dobicia do 46 oczek.

– 11 i 13. bieg były bardzo ważne. Zostały zrobione zmiany, które nie zafunkcjonowały też w kontekście późniejszych biegów nominowanych. Tor niby się nie zmienił, ale trzeba było szukać trochę więcej mocy. 14. wyścig faktycznie był języczkiem u wagi. Nasze apetyty na pewno były większe, ale rywal pokazał klasę nawet w momencie gdy lider Tai Woffinden miał problemy – mówił opiekun nadwarciańskiego zespołu.

To, co rzucało się w oczy przy spoglądaniu na punkty poszczególnych zawodników to zdobycze formacji, w których startują młodsi żużlowcy. Stalowcom brakowało oczek juniorów i zawodników U-24.

– Na pozycjach juniorskich przegraliśmy 6:2. Na pozycji U-24 z kolei przegraliśmy 6:4 i już mamy 12:6. Pozostali zawodnicy też mogą się potknąć w meczu z takim rywalem i stąd mamy różnicę punktową – komentował doświadczony szkoleniowiec.

Na duży plus w zespole Stali spisał się z kolei Szymon Woźniak. Długo nie było bowiem pewne to, czy zawodnik z Tucholi w ogóle będzie mógł się ścigać nieco ponad dwa tygodnie po kontuzji odniesionej w Gdańsku. Ostatecznie 29-latek wystąpił, popisywał się fantastycznymi startami i zapisał przy swoim nazwisku 9 punktów i bonus.

– Patrząc na punkty i styl jazdy Szymona, to trudno mieć pretensje. Nie siedział dwa tygodnie na motocyklu i po jednym intensywnym treningu, na pewno z dyskomfortem, pokazuje charakter. Ze zdrowiem i wysiłkiem zawodnika wszystkie decyzje trzeba podejmować odpowiedzialnie. Widać, że Szymon zdał ten egzamin – kontynuował trener dziewięciokrotnych mistrzów Polski.

W rywalizacji z mistrzami Polski kolejne szanse w tym sezonie otrzymał Wiktor Jasiński. Wywodzący się z motocrossu zawodnik zmienił Patricka Hansena, który po starciu z Taiem Woffindenem nie dysponował odpowiednim sprzętem.

– Patrick nie czuł się komfortowo na drugim motocyklu. Widać było, że z niego nic nie uciągniemy, a użyczanie go od innych zawodników na nieznanym torze mijało się z celem. U siebie bardziej można takie eksperymenty robić. Postanowiłem dać szansę Wiktorowi i w pierwszym wyścigu na dystansie wyprzedził bardzo fajnie jeżdżącego Kowalskiego. Trochę go to później przerosło. Czeka go praca, mam nadzieję, że to będzie owocować – podsumował Stanisław Chomski.