Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niedziela była udana dla Stanisława Burzy. Reprezentant Polski odjechał świetne zawody w Pradubicach i dzięki temu awansował do Grand Prix na długim torze w sezonie 2022. 44-latek przyznaje, że cieszy go zrealizowanie tegorocznego planu i szykuje się już na bardzo ważny sobotni turniej w Rzeszowie.

 

W niedzielę sprawił Pan, że polscy kibice będą jeszcze lepiej wspominać turnieje Grand Prix Challenge w sezonie 2021. Paweł Przedpełski i Patryk Dudek awansowali do indywidualnych mistrzostw świata w żużlu klasycznym, a Pan będzie stałym uczestnikiem Grand Prix na długim torze. Była wielka radość po tym turnieju?

Muszę przyznać, że tak. Celem na ten rok był awans do tego Grand Prix i udało się założony plan wykonać. Zawody w Pardubiacach nie należały do najłatwiejszych, ale ostatecznie skończyły się dla mnie bardzo dobrze. Teraz czekają mnie przygotowania do rzeszowskiego turnieju, a także do przyszłorocznych zmagań. Będzie poszukiwanie środków i sporo załatwiania spraw organizacyjnych. Jestem zadowolony, ale teraz będzie to wszystko musiało wejść na wyższy poziom.

Znakomicie rozpoczął Pan niedzielny turniej. W pierwszych trzech startach udało się wywalczyć 11 punktów. Po wpadce w czwartym biegu trzeba było się jednak napracować, aby ostatecznie znaleźć się w Grand Prix…

Tej pracy było bardzo dużo przez całe zawody. Turniej na pewno będę wspominał miło, bo było naprawdę dużo ścigania. Na długim torze, gdzie mamy pięciu zawodników, zazwyczaj dużo się dzieje, ale ten turniej był bardzo emocjonujący. Pojawił się w pewnym momencie problem techniczny, ale ostatecznie udało się go przezwyciężyć.

Warunki atmosferyczne podczas tych zawodów do najłatwiejszych nie należały.

Padał deszcz, ale dało się ścigać na tym torze. Przez warunki zawody trwały bardzo szybko. Tor należy uznać za bardzo dobry do walki. Ja miałem długą przerwę od startów, musiałem mocno przygotować się fizycznie, bo takie zawody są naprawdę wymagające. Wczoraj się udało i mogę być zadowolony.

Już w sobotę polscy kibice będą mieli kolejną okazję do zobaczenia Pana na torze w Rzeszowie. Jak wyglądają przygotowania do tych zawodów?

Przygotowania były dość mocno połączone z szykowaniem się na Challenge do przyszłorocznych mistrzostw. Bardzo ważne było to, że wsparło mnie wielu sponsorów, za co bardzo im dziękuję. Dzięki temu miałem komfort podczas przygotowań. Ja na zawody zawsze jeżdżę na luzie, ale przygotowuje się do nich najlepiej jak mogę, z największym wysiłkiem. Teraz ostatni etap przygotowań i zawody. Pogoda w Rzeszowie ma w tym tygodniu nie być najlepsza, więc miejmy nadzieję, że wraz z Adamem Skórnickim i Marcinem Sekulą uda się w potrenować.

W zeszłym roku odniósł Pan duży sukces. Jako zawodnik z „dziką kartą” zajął Pan trzecie miejsce w turnieju. Jakie wspomnienia wiążą się z tamtym wydarzeniem?

Nie da się ukryć, że bardzo dobre. Ten turniej napędził mnie do dalszych działań i startów. Myślę, że napędziłem tym też powstanie reprezentacji Polski właśnie na długi tor. Świetnie się ten turniej potoczył.

Co jest najważniejsze w przygotowaniach na rzeszowski tor? Na co trzeba zwrócić szczególną uwagę?

W przypadku jazdy na długim torze starty odgrywają niezwykle ważną rolę. Tutaj startuje się inaczej niż w żużlu i trzeba mieć to naprawdę bardzo dopieszczone. Liczymy więc, że uda się je potrenować przed zawodami.

Z jakim celem przyjedzie Pan na sobotni turniej?

Taki cel podstawowy to zajęcie miejsca na podium. Chciałbym znów się na nim znaleźć. Taki najwyższy to z kolei oczywiście wygranie zawodów. Zwycięstwo przed własną publicznością byłoby super sprawą.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA