Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Już 18 czerwca na torze w Rzeszowie rozegra się pierwsza runda FIM Long Track World Championship. Jako stały uczestnik cyklu zadebiutuje Polak, Stanisław Burza. Z tej okazji przeprowadziliśmy wywiad ze szkoleniowcem Unii Tarnów.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

Panie Stanisławie, niebawem rozpocznie się batalia o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata w long tracku. Jakie nastroje panują w Pańskim teamie?

Cały czas mam w świadomości, że to już nie jest zabawa czy jednodniowa przygoda, jak było do tej pory. Wywalczyłem sobie udział w cyklu i całą zimę poświęciłem na przygotowania sprzętowe, finansowe i  kondycyjne, by jak najlepiej się zaprezentować. Przygotowania do zawodów w Rzeszowie łączę z innymi obowiązkami, więc jestem troszeczkę zabiegany, natomiast mam nadzieję, że uda się wywalczyć tam dobry rezultat.

Będzie to Pański debiut jako stały uczestnik cyklu. Jakie cele wyznacza Pan sobie na ten sezon?

Nie można tutaj za wiele prognozować. Przede wszystkim cieszę się z tego, że zaczynamy od rundy w Rzeszowie. Tam mogę powalczyć, ponieważ jest to tor do żużla klasycznego, więc jest mi o wiele łatwiej. Miałem okazję pościgać się na prawdziwym długim torze w Herxheim i tam tak naprawdę przekonałem się, co to jest long track. Różnice w nawierzchni czy prędkościach są naprawdę kolosalne, tak że należy sobie wyrobić pewne nawyki, których rzecz jasna mi jeszcze brakuje. Ciężko zatem przewidzieć, na co będzie mnie stać w cyklu.

Mógłby Pan wyjaśnić na czym polegają różnice w sprzęcie pomiędzy żużlem klasycznym, a tym na długim torze?

Przede wszystkim mamy tutaj skrzynię biegów, która pomaga w rozwinięciu prędkości, czego nie ma w żużlu klasycznym. Poza tym, mamy wmontowany amortyzowany wahacz, który ułatwia prowadzenie motocykla przy wyższych prędkościach. Oczywiście większa jest także waga sprzętu i średnica tylnego koła oraz bardziej „agresywna” opona. Przy tak dużych prędkościach zauważalna jest także różnica w prowadzeniu motocykla.

O jakich prędkościach jest zatem mowa?

Na torach kilometrowych jak np. w Herxheim te prędkości sięgać mogą nawet do 180 km/h. Proszę mi wierzyć, że przy pierwszych wyjazdach „na zapoznanie”, to robi wrażenie. Jak już się do tego zawodnik przyzwyczai, to tak naprawdę już się tego tak nie odczuwa. W żużlu jest taka zasada, chcesz się ścigać – trzymasz gaz do końca. Prędkość wówczas nie robi na Tobie żadnego wrażenia.

Będzie to Pański czwarty występ w Rzeszowie, dwukrotnie zajął Pan trzecie miejsce. Chyba ma Pan stamtąd dobre wspomnienia.

Zawsze gdy przyjeżdzałem do Rzeszowa, podchodziłem do zawodów „na luzie”, ponieważ nic wówczas nie musiałem, chciałem się jedynie pokazać z dobrej strony. Do tej pory z każdymi zawodami na tym torze szło mi lepiej, więc zobaczymy jak będzie dziś. Wiadomo, każdy chce wygrać, lecz to jest tylko sport.

Wracając do zawodów w Herxheim, był Pan jedynym reprezentantem biało-czerwonych, któremu udało się pokonać rywala. Czy różnica pomiędzy takim torem, a np. torem w Rzeszowie, naprawdę jest tak olbrzymia?

Przede wszystkim nikt z nas nie miał doświadczenia w jeździe na tak długim torze. Pojechaliśmy tak naprawdę z marszu, a wielką rolę grają tutaj odpowiednie ustawienia i dobór silników. My startujemy na sprzęcie, który sobie przygotowujemy sami. Pierwsze biegi w naszym wykonaniu to było błądzenie z ustawieniami. Okazało się, iż amortyzacja w tych motocyklach jest szalenie ważna, ponieważ pierwszy motocykl, na którym jechałem nosił mnie po torze i męczyłem się niesłychanie. Później po dopasowaniu sprzętu i wprowadzeniu odpowiednich korekt wyglądało to o wiele lepiej i pozwalało na walkę. Na długim torze tych kombinacji ustawień jest o wiele więcej niż na żużlu klasycznym. Doświadczeni zawodnicy mają już odpowiednie zeszyty ze wskazówkami, jakie dobrać zębatki, jak ustawić skrzynię biegów itp. My w tej kwestii jesteśmy póki co laikami. Cieszy mnie natomiast to, że w tych zawodach wygrywałem starty, jest to jakiś punkt zaczepny. Każde kolejne zawody to dla mnie cenna lekcja i zebrane doświadczenie.

Czy ta odmiana żużla jest równie kosztowna co żużel klasyczny?

Powiedziałbym nawet, że bardziej kosztowna. Silniki wytrzymują maksymalnie jedne zawody. Ci doświadczeni zawodnicy mówią, że to ze względu na obciążenie i ilość kilometrów. Dodatkowo skrzynia biegów, amortyzatory i wiele innych elementów sprawia, iż ta „zabawa” jest bardzo kosztowna.

Kogo uważa Pan za faworyta do zwycięstwa?

Jest oczywiście dużo świetnych zawodników. Na pewno faworytem jest Romano Hummel, czyli aktualny mistrz. Poza nim są oczywiście Theo Pijper, Martin Malek i rzecz jasna Niemcy. Uważam jednak, iż jestem w stanie powalczyć o dobry rezultat.

W takim razie życzę Panu powodzenia i dziękuję serdecznie za rozmowę.

Ja również dziękuję.

Rozmawiał Jakub Mróz

Trwa sprzedaż biletów na pierwszy finał IMŚ na długim torze. Szczegóły w tym miejscu.