Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mało który kibic gorzowskiej Stali ma świadomość, że czterdzieści lat temu późniejsze gwiazdy żółto-niebieskich swoje umiejętności szlifowały przy ulicy Cichej. Właśnie tam powstał swego czasu mini tor liczący niespełna… 80 metrów.

 

– Ten tor powstał pod koniec lat 70. Zorganizowało się tam paru chłopaków – Rysiek Franczyszyn, Mirek Daniszewski, Wiesiek Sobolewski i paru innych. Z tych zawodników trzech lub czterech później zdało licencję żużlową. Najciekawsze jest jednak to, że tor powstał na terenie należącym do ojca Ryśka Franczyszyna. Było tam trochę niebezpiecznie, bo naokoło toru były drzewa. Tor przy Cichej miał jakieś 80 metrów długości. Chłopakom mechanikował nie kto inny jak Heniu Romański. Oni spotykali się tam po trzy razy w tygodniu. Każdy z nich miał swój motocykl. Nierzadko były to samoróbki na zasadzie – rama od „komarka”, silnik od motoru WSK. Chłopcy tak tam wtedy „dawali”, że w 1981 roku wziąłem ich do Stali. W 1982 roku zdali licencje, a w 1983 właśnie z Franczyszynem i Daniszewskim wywalczyliśmy mistrzostwo Polski. Tak naprawdę udało się to dzięki nim. „Franek” i Daniszewski to była wtedy niesamowicie dobra para. Jak chłopcy byli już w klubie, to tor przy Cichej zaczął naturalnie umierać. Nic się na nim już nie działo – wspomina Bogusław Nowak 

Bogusław Nowak udzielający rad zawodnikowi

W Gorzowie był również swego czasu mini tor przy samym stadionie gorzowskiej  Stali. Niestety szybko został zlikwidowany ze względu na protest jednej z mieszkanek. 

– Mini tor przy stadionie był od lat 80. do bodajże 1999 roku. Jedna z mieszkanek, której blok był przy komendzie policji obok stadionu  napisała skargę do ochrony środowiska w Gorzowie. W momencie otrzymania zawiadomienia, że nie możemy jeździć pamiętam, że odpisałem, że znajdę mieszkańców, którzy mieszkają bliżej, a hałas im nie przeszkadza. Niewiele to jednak wniosło do sprawy. Za każdy trening musielibyśmy wtedy płacić i koncepcja mini toru obok stadionu w Gorzowie upadła. Wtedy właśnie zrodziły się tematy mini torów poza Gorzowem. Był taki moment, że obok Gorzowa funkcjonowało jedenaście mini torów. Pojawił się Wawrów. Na początku zrobiliśmy go po swojemu, a później przy pomocy Janusza Woźnego staraliśmy się zrobić prawdziwy mini tor. Pamiętam, że zaangażowanych było w pomoc pięć lub sześć okolicznych tartaków i ich właściciele dali nam po dwa kubiki drewna. Nie było to łatwe, ale po rozmowach i polaniu „rozmownej” wody zgodzili się nam pomóc. Nawierzchnię na tor załatwialiśmy z Kostrzyna, a sprzęt ciężki użyczyła nam firma Koliber. Pierwsze zawody oficjalne odbyły się w Wawrowie w 2000 roku, o ile dobrze pamiętam – podsumowuje Bogusław Nowak. 

ŁUKASZ MALAKA, współpraca MARCIN KOZDRAŚ