W miniony weekend w Gorzowie działo się sporo i to nie tylko na torze. Dzień przed kolejnymi zmaganiami o tytuł indywidualnego mistrza świata spotkali się żużlowi weterani i przyjaciele speedwaya. Nie brakowało wspomnień i wzruszeń, a w hotelu Mieszko zawiadywanym przez byłego prezesa Stalowców – Lesa Gondora – zameldowało się wiele legendarnych postaci dla czarnego sportu.
Przed byłymi zawodnikowi z Gorzowa można chylić czoła. Nikt tak, jak oni nie potrafi się jednoczyć. Pomimo upływu lat, pielęgnują przyjaźnie, które narodziły się na torze. W piątek po raz kolejny można było zobaczyć mnóstwo żużlowych legend w jednym miejscu. Docenić należy zaangażowanie głównych organizatorów – Marka Towalskiego oraz Bogusława Nowaka.
– Bardzo się cieszymy, że kolejny raz spotykamy się w licznym gronie. To dla nas niezwykle ważne, aby podtrzymywać relacje między naszą żużlową bracią. Dziękujemy sponsorom wydarzenia, w szczególności firmie Enea, bez których takie przedsięwzięcie nie byłoby możliwe – mówił Marek Towalski.
Spotkanie zostało rozpoczęte przez Przemysława Sierakowskiego. Nie zabrakło chwili zadumy poświęconej tym, którzy odeszli do wieczności w ostatnim czasie. Zgromadzeni uczcili pamięć śp. księdza Andrzeja Szkudlarka, Krzysztofa Grzelaka oraz Ireny Nadolnej-Szatyłowskiej. Później rozpoczęło się biesiadowanie i wspominanie.
– Nie ma wielu okazji do takich spotkań i każda inicjatywa jest warta podkreślenia. W dzisiejszym świecie człowiek za wszystkim pędzi. Dziś mamy sentymentalną imprezę. Bardzo duże grono osób związanych z naszym ukochanym sportem zgromadziło się w Gorzowie. Wspominamy, rozmawiamy. Jest mi bardzo miło. Dziękuję organizatorom, bo robią coś wspaniałego – komentował Maciej Jaworek, jedna z legend zielonogórskiego Falubazu.
– Uważam, że taka impreza zawsze łączy i buduje nasz sport. Często się o niego ścieramy, ale dziś jest okazja do wspomnień, rozmów i spędzenia miłych chwil. Bardzo dziękuję za to, że kolejny raz mamy możliwość spotkania się w takim gronie – dodawał Wojciech Żabiałowicz, wybitna postać Apatora Toruń.
W tym roku towarzystwo na spotkaniu przyjaciół żużla było międzynarodowe. Swoją obecnością zaszczycił bowiem Egon Muller, czyli mistrz świata z 1983 roku. Niemiec kolejny raz pokazał, że jest w znakomitej formie. Niejednokrotnie wychodził na środek sali i z podkładem lub bez śpiewał przeróżne przeboje.
– Cieszę się, że mogę tu się zobaczyć z tyloma kolegami z toru. Wielu z nich nie widziałem przez lata, bo w Polsce byłem ostatnio ponad 20 lat temu. To świetna impreza i dobrze się tu bawimy. Stara żużlowa gwardia ma się bardzo dobrze – podkreślał niemiecki globalny czempion.
Znakomitą atmosferę i wspaniały klimat imprezy potwierdza fakt, że rozmowy i biesiadowanie zakończyło się grubo po północy. W imieniu naszej redakcji, patrona medialnego wydarzenia, jeszcze raz chylimy czoła przed tą inicjatywą. Panowie, róbcie to dalej, bo żużel bardzo takich spotkań potrzebuje.
Zużel. Patryk Dudek w dobrym nastroju przed rewanżem! „Jest duża szansa, żeby wjechać do finału”
Żużel. Tarcia w Rybniku! Grzegorz Walasek zły na trenera!
Żużel. PSŻ Poznań żegna kolejnego zawodnika!
Żużel. Sztab kryzysowy we Wrocławiu. Fatalne prognozy na żużlowy weekend!
Żużel. Koniec sagi! Jasna przyszłość Macieja Janowskiego!
Żużel. Łaguta włączył tryb play-off. Co za liczby!