Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W swojej karierze Szwed sześciokrotnie uczestniczył w finałach indywidualnych mistrzostw świata. Dwukrotnie, w Londynie oraz Geteborgu, stawał na podium. Mało kto jednak wie, że żużlowcem został tak naprawdę przez zwykły przypadek, a jego losy miały swój tragiczny koniec. 

 

– Był jednym z najlepszych zawodników, którzy ścigali się na Wyspach Brytyjskich w moich czasach. Zapamiętałem go jako doskonałego żużlowca. Był mistrzem świata w parach, drużynie, doskonałym zawodnikiem Belle Vue i z tego go pamiętam. Nie z tego, co się wydarzyło po zakończeniu jego kariery. Nie ma przesady w tym, że był moim idolem – mówi nam Chris Morton. 

Swojej przygody ze sportem Sjosten nie zaczął wcale o żużla. Szwed był bowiem doskonałym zapaśnikiem najniższej wagi. Podczas służby wojskowej wygrał parę turniejów, między innymi popularny w tamtych czasach Marine Cup. Drugą pasją Sjostena było wędkarstwo. Czas wolny lubił spędzać nad rzeką Esk, w której łowił ponad dziesięciokilogramowe łososie.  To właśnie zapasy, które były jego pierwszą miłością, postanowił zostawić dla żużla. 

– Po pięciu latach walki na macie i po paru sukcesach postanowiłem powiedzieć sobie dość i spróbować czegoś nowego. Tym czymś był żużel. W 1957 roku zacząłem trenować w klubie Folkare. Po zdobyciu tytułu mistrza juniorów w swoim kraju przeniosłem się do utytułowanej Vargarny, gdzie kapitanem był nie kto inny jak Bjorn Knutson – wspominał przed laty na łamach Telegraph, Sjosten. 

Sören Sjösten oraz Ivan Mauger

W 1961 roku Szwed został powołany do reprezentacji kraju na test-mecze w Anglii. W debiutanckim wyścigu podczas pierwszego meczu pokonał Ronniego Moore’a i zdobył dziewięć punktów. Nic dziwnego, że bardzo szybko znalazł zatrudnienie w zespole Belle Vue. W spotkaniu z Wimbledonem udowodnił, że „transfer” był trafiony. Zapisał na swoim koncie komplet piętnastu punktów. 

– Kiedy miałem chyba siedem lat po raz pierwszy byłem na Belle Vue. Nie pamiętam Petera Cravena, ale w pamięci utkwił mi właśnie Soren. On miał doskonały styl jazdy. Miał niesamowity balans ciała i dobrze myślał na torze. Jak ja dołączyłem do zespołu, to Soren jeszcze jeździł. Na pewno nauczył mnie dwóch rzeczy. Jego styl jazdy miał wpływ na to, jak ja później sam jeździłem. Negatywna rzecz to taka, że w pewnym momencie ciężko się oglądało jego walkę o punkty i to dało mi do myślenia, że lepiej wiedzieć kiedy z żużla odejść i być pozytywnie zapamiętanym – dodaje legenda Belle Vue, Chris Morton. 

W swoim debiutanckim finale na Wembley, w 1962 roku, 24-letni Sjosten zajął dziewiąte miejsce z ośmioma punktami na koncie. W trzecim starcie wśród najlepszej szesnastki świata w 1969 roku zajął trzecie miejsce, przegrywając bieg barażowy o drugą pozycję z Barrym Brigssem. Po raz drugi i ostatni stanął na podium indywidualnych mistrzostw świata w 1974 roku przed własną publicznością w Goeteborgu. Tytuł przegrał z Maugerem i niepokonanym tego dnia Michankiem, z którym z kolei w tym samym roku na stadionie w Manchesterze wywalczył tytuł mistrza świata par.

Sören Sjösten oraz Anders Michanek podczas MSP w 1974 roku

– Soren to był doskonały zawodnik. Miał nieco luźny, zabawowy charakter, ale i wielki talent do tego sportu. Myślę, że w finałach indywidualnych brakowało mu po prostu szczęścia. Blisko podium był bodajże też w Polsce w 1970 roku – wspomina byłego kolegę Anders Michanek. 

Co ciekawe, najwięcej Szwedowi w karierze pomógł nie kto inny, jak zmarły tragicznie w 1963 roku Peter Craven, z którym podczas startów w Belle Vue Szwed żył w zaprzyjaźnionych stosunkach.

– Podczas swojego pierwszego sezonu w Anglii spędziłem z Peterem wiele czasu. To był wielce utytułowany zawodnik i doskonały kolega. Dla mnie najlepszy żużlowiec obok Fundina. To on sprawił, że zacząłem w miarę szybko oswajać się z językiem angielskim, torami na Wyspach oraz techniką jazdy – tak Petera Cravena wspominał Sjosten w 1975 roku. 

Jednak w życiu Sjostena nie wszystko układało się tak dobrze, jak na żużlowym torze. Szwed angielskich pubów raczej nie omijał. To w jednym z nich spotkał swoją przyszłą żonę, Yvonne. Niestety po paru latach angielsko-szwedzkie małżeństwo rozpadło się. Kolejnym ciosem była dla zawodnika niespodziewana śmierć ojca. Wydarzenia te spowodował,  że Szwed coraz częściej przesiadywał w barze. Zdaniem wielu, to właśnie problemy prywatne miały największy wpływ na dalszą karierę Szweda. Po sezonie 1975 zawodnik z Belle Vue przeniósł się do Birmingham. W 1977 reprezentował barwy Wolverhampton, a rok później startował w plastronie zespołu z Bristolu. Z kariery żużlowej Szwed zrezygnował w 1979 roku, ze względu na śmiertelny w skutkach wypadek brata Christela podczas zawodów żużlowych w australijskim Brisbane.

– Soren to był „kawał” zawodnika. Mógł wygrać z najlepszym, ale i z każdym przegrać. Wyróżniał się swoją posturą, niezwykle szybkimi startami oraz tym, że potrafił walczyć na torze. Miał prawdziwie „dziki” styl jazdy. Tył swojego motocykla wysuwał na wirażach w bardzo charakterystyczny sposób. Rywale często mówili, że jeździ brutalnie. Na pewno prywatne wydarzenia miał wpływ na to, co się później z nim  stało. Lubił wypić, ale na pewno nie w dni meczowe. Z tego co słyszałem, to pod wpływem wsiadał do samolotu jak leciał do Australii po śmierci brata – wspominał Szweda Eric Boocock. 

Alkohol w ostatnich latach kariery dwukrotnego brązowego medalisty indywidualnych mistrzostw świata dawał coraz bardziej o sobie znać.

– Organizowaliśmy raz bilety lotnicze dla szwedzkich zawodników. Jednym z nich był Soren. W czwartek miał przylecieć do Anglii i wieczorem startować w zawodach. Wylądował w Londynie, ale nie mógł sobie poradzić z tym, aby wsiąść w pociąg do Ipswich. Wysłaliśmy kogoś po niego. Nasz pracownik odnalazł go na dworcu śpiącego na walizce w nie najlepszej kondycji. Zawieźliśmy go do Ipswich i jeszcze wystartował w zawodach – wspomina były pracownik biura Travel Plus. 

Podium IMS Geteborg 1974. Mauger, Michanek, Sjosten

Po paru latach od zakończenia kariery w Anglii, Sjosten powrócił na stałe do Szwecji. W ostatnich latach pobytu w Manchesterze obrazek byłego zawodnika Belle Vue z butelką alkoholu w ręku czy śpiącego na ławce nie stanowił sensacji. Pojedynku z alkoholem Soren nie wygrał. W 1999 roku zmarł na skutek zatrucia alkoholowego w wieku 61 lat. 

– Soren na stałe wpisał się do historii żużla. Sam nigdy nie oczekiwał, że będzie w tym sporcie coś znaczył. Jak sam często mówił, na żużlu zaczął jeździć dla zabawy, aby mieć co robić w weekendy. Był fajnym kolegą w zespole, jak i poza torem. Na pewno to, co zdarzyło się prywatnie miało wpływ na jego życie. Bardzo sobie cenił znajomość z Peterem Cravenem. Długo przeżywał fakt, iż w 1965 roku złodzieje ukradli mu motocykl, który otrzymał od Cravena właśnie. Nie mógł zrozumieć dlaczego skradziono motocykl, a zostawiono samochód, który był dla niego zdecydowanie mniej cenny – wspominał Szweda legendarny Ivan Mauger 

Wykorzystano materiały Telegraph, Backtrack