We wtorkowe popołudnie poznaliśmy wyrok w sprawie złamania przepisów antydopingowych przez Maksyma Drabika. 23-latek do 30 października 2021 nie będzie mógł uprawiać sportu żużlowego. Rufin Sokołowski, były prezes Unii Leszno, a obecnie żużlowy ekspert, przyznaje, że cieszy się, iż młody zawodnik ma już długi proces za sobą.
Sprawa Maksyma Drabika miała początek 23 września 2019 roku. Właśnie podczas meczu finałowego PGE Ekstraligi 2019 Maksym Drabik – reprezentujący wówczas Betard Spartę Wrocław – przyznał się do przyjęcia kroplówki w ilości pięciokrotnie większej, niż jest dozwolona.
– Najwięcej mówiło się o każe od dwóch do czterech lat, więc faktycznie ten roczny wyrok może być pewnym zaskoczeniem. Dla mnie pozytywną informacją jest przede wszystkim to, że ten chłopak ma już zdecydowaną większość tej sprawy za sobą. Już mogliśmy zaobserwować, że to zawodnik bardzo wrażliwy oraz, że źle znosił tę sytuację. Dobrze więc dla niego, że tak to się kończy. Moim zdaniem, jeśli dostałby wspomniane cztery lata, to byłoby to równoznaczne z końcem żużlowej kariery – mówi nam Rufin Sokołowski.
Były sternik leszczyńskich Byków jest również zdania, że przeciągający się proces nie był intencją samego Drabika. W opinii naszego rozmówcy, w otoczeniu żużlowca pojawiło się grono doradców, których działania przyniosły dla niego niekorzystne skutki.
– Dla mnie ta sytuacja od początku była nieco niezrozumiała. Ja jestem zdania, że Maks to ofiara tej sytuacji i ostatni winny w tej sprawie. Nie chcę wychodzić na zwolennika teorii spiskowych, ale uważam, że od samego startu sprawy ktoś go w niej pilotował. Nikt mi nie wmówi, że on był inicjatorem tego wszystkiego. Nie będę wskazywał na nikogo, bo nie chcę nikogo oskarżać, ale takie są moje osobiste odczucia. Pojawiały się tysiące wniosków formalnych, sprawę przeciągano, teraz mamy dość łagodny finał – dodaje.
Ekspert wierzy w to, że dwukrotny indywidualny mistrz świata juniorów będzie wstanie wrócić do swojej najlepszej dyspozycji po odbyciu kary. Podkreśla on jednak, że tak szeroko komentowany proces na zawsze zostanie w pamięci żużlowca.
– Maks na pewno tej sprawy z głowy się nie pozbędzie. Pewnie z czasem coraz mniej, ale przez złośliwców będzie mu to wypominane. Oby on w ogóle wrócił do uprawiania żużla. Ja chcę żeby ten chłopak jeździł, bo nie ma co ukrywać, ma on wielki talent. Jak już mówiłem, dla mnie on w tej sytuacji był ofiarą i już doświadczył przez to wielu negatywnych konsekwencji – kontynuuje.
– Na koniec dodam, że dziwi mnie trochę brak konsekwencji. W podobnych tego typu sprawach słyszeliśmy wyższe wyroki. Wiem, że wcześniejsze przypadki trzeba było karać „dla przykładu”, ale jest to na pewno zastanawiające – podsumowuje Sokołowski.
Warto podkreślić, że 12 miesięcy zawieszenia to nie musi być ostateczny wyrok w wyżej wspomnianej sprawie. Zarówno zawodnikowi, jak i Polskiej Agencji Dopingowej przysługuje możliwość odwołania się wyższej instancji.
Patrząc na te dwie sorawy, Drabika i Łaguty, widać jaka jest przepaść pomiędzy Rusko a Mrozkiem. To zupełnie dwie inne ligi, to jak NBA i podwórka liga koszykówki.
Pan Andrzej działał po cichu, bez krzyku, bez konferencji prasowych a skutecznie.
Różnica jest taka, że Mrozek to zwykły głupek, a Rusko to oszust dużego kalibru.
Witamy Maks w Wielkim Motorze gdzie zostaniesz dominatorem.W tej śmiesznej Sparcie tylko się cofa w rozwoju.
Czesto piszą do mnie psychiczne muchomory
Żużel. To będzie jego przełomowy sezon? Ma szansę zaistnieć w Polsce
Żużel. Sajfutdinow zaakceptował to, co jest. Wciąż chce zrealizować marzenie z dzieciństwa
Żużel. We Wrocławiu wykreował się lider Falubazu? Hampel: Chciałbym tak jechać cały sezon
Żużel. Rzutem na taśmę wygrali mecz! Wyrównane spotkanie w Fjelsted
Żużel. Fatalny upadek zawodnika Kolejarza Opole! Duńczyk trafił do karetki na noszach!
Żużel. Łotysz udowadnia fenomenalną formę! Zainaugurowano kolejną ligę w Europie