Fot. Rafał Piotrowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W dobrym humorze kończył sobotni mecz Eltrox Włókniarz Częstochowa – Marwis.pl Falubaz Zielona Góra reprezentant gospodarzy, Bartosz Smektała. Lwy wygrały 49:41, a „Smyk” zapisał na swoim koncie dwucyfrówkę.

Po porażkach z Fogo Unią Leszno i Motorem Lublin (oba po 41:49), we Włókniarzu Częstochowa dało się wyczuć napięcie. Spotkanie z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra również nie należało do łatwych. Goście solidnie postawili się faworyzowanym Lwom. Ostatecznie jednak dwa punkty zostały pod Jasną Górą i duża w tym zasługa Bartosza Smektały, który zdobył 11 punktów. – Potrzebowaliśmy tych punktów. Cieszymy się z wygranej. Chciałbym podziękować całej drużynie za współprace. Już w Lublinie było super. Rozkręcamy się – powiedział „Smyk”, przepytywany przez Anitę Mazur z Eleven Sports.

Tym razem Smektała zaczął od dwóch jedynek. Był progres względem pierwszych biegów w 1/4 IMP oraz starcia w Lublinie, ale znów Polak musiał poszukać lepszej dyspozycji. W sobotni wieczór druga część zawodów była perfekcyjna – trzy trójki.

Czytaj też:

– Coś trzeba znaleźć na te pierwsze biegi. Szukam rzecz jasna w sobie, aby ta forma była lepsza. Mam jakieś swoje przemyślenia, ale na razie nie chcę się nimi dzielić – powiedział wychowanek Unii Leszno przed kamerami Eleven Sports. – Zapłon, a nie zębatka – odpowiedział z uśmiechem Patryk Dudek, który siedział obok w mix zone.

Przebudzenie Bartosza Smektały i Ferdrika Lindgrena (13 punktów z Falubazem) to dobry sygnał dla Piotra Świderskiego. Niestety na drugim biegunie jest Kacper Woryna, który w sobotę przywiózł do mety zaledwie punkcik. Bez lepszej formy drugiego z nowych nabytków Włókniarza, ekipie z Częstochowy będzie ciężko walczyć o medale. 2 maja Lwy wybierają się na trudny mecz do Moje Bermudy Stali Gorzów.

KONRAD MARZEC