Żużel. Sławomir Drabik: Zakonnice w bikini i zamiłowanie do księży, czyli Ostatnie Pytanie #9

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Gościem dziewiątej odsłony cyklu Ostatnie Pytanie był Sławomir Drabik, legenda polskiego żużla. Slammera zapytaliśmy tradycyjnie o czynności wykonywane w ostatnim czasie. Przygody z radiowozem, polityczne trzęsienie ziemi oraz zakonnice w bikini to tylko garstka tematów poruszonych w poniższej rozmowie.

Slammer, kiedy po raz ostatni ktoś poprosił Cię o autograf?

Kurde no wiecie, w okresie zimowym trochę rzadziej, a latem codziennie. Nie wiem kto, dają to podpisuję. Często znajomi proszą mnie żebym coś im podpisał, bo na prezent czy z innej okazji. Ja zawsze szanowałem i szanuję do dziś tą naszą publikę z Czewy. Oni szanowali mnie, nawet gdy nie szło, nie usłyszałem złego słowa na swój temat. Dlatego też piątkę zawsze zbijemy, autograf machniemy i jest git.

Czy często ktoś Ci doradza w różnych sprawach? Sugerujesz się opinią innych osób?

Mądrego zawsze miło posłuchać. Gdy ktoś sensownie gada i chce dobrze to dlaczego miałbym się wypiąć? Pewnie, że mi doradzają, a ja czasami posłucham.

Kiedy ostatnio byłeś na wakacjach? I gdzie?

Wakacji nie pamiętam, wiecie o co chodzi… Łapałem się na rozmaite wyjazdy kilkudniowe, czasem w góry, czasem nad morze. W sezonie wiadomo, jest ciężko bo trzeba być na miejscu i doglądać spraw. Ale tak jak mówię, coś tam pojeździłem, wakacjami tego nie nazwę, ale chwila oddechu jak najbardziej.

Czy zdarza Ci się jeszcze uprawiać jakiś sport/trening? Jeżeli tak, to jak te ćwiczenia wyglądają?

Kurde, zeszło to na boczny tor, przyznaję się. Nie ruszam się, osiadłem na tyłku. Nie ma siłowni, nie ma biegania. Brakuje kogoś, kto dałby mi kopa w d***. Może sam się zmotywuję, gdy wywali mi brzuch. Na ten moment waga się zgadza, bęben nie odstaje więc powiedzmy, że nie jest tak źle ze mną.

foto: Jarek Pabijan [email protected] tel +48 601 83 62 58

Kiedy po raz ostatni miałeś przyjemność skorzystać z komunikacji miejskiej?

Teraz tory w alejach remontują, to tylko w korkach stoję. Ale szczerze, ostatnio pamiętam, że jechałem radiowozem. Może być?

Jasne, że tak. Autobus czy radiowóz, co za różnica…

Zatrzymali mnie koledzy, ci w mundurkach, a ja byłem po tym tym… Mówię im, że chciałem zgłosić kradzież roweru „Wigry 2”. Zaczęła się dyskusja, zawinęli, a potem pojeździłem trochę po rondzie.

Ostatnia piosenka, jakiej słuchałeś to?

Marek Grechuta, przyjacielu… „Tyle było dni”.

Czy zdarzyło Ci się kiedyś przekląć na wizji? Umyślnie bądź nie…

Coś tam krzyczałem w parkingu, ostatnio to dość modny slogan o zabarwieniu politycznym, ale nie wiem czy się nagrało, chyba nie. Kamery były porozstawiane, ale chyba nikt ich nie włączył. To jednak zostawmy, polityki nie ruszamy (śmiech). Raczej nie przypominam sobie żeby na wizji mnie „wypikali”. Nie jestem aż tak wyrywny, żeby się wydzierać czy zachowywać w sposób niekulturalny. No chyba, że mnie ktoś sprowokuje, wtedy chętnie.

Kiedy ostatnio zrobiłeś sobie zdjęcie z kimś sławnym?

Nie pamiętam kiedy, ale mam fotkę z Antonim Macierewiczem, to jest mój wielki faworyt (śmiech).

Czy w ostatnim czasie zdarzyło Ci się w jakiś sposób zranić/zrobić sobie krzywdę?

Dawno temu, nawet dokładnie nie pamiętam. Dość mocno się uszkodziłem i nawet rozważałem wycieczkę na pogotowie. Coś tam grzebałem w garażu, ręka była mokra, a wtedy różne przedmioty z łatwością się wbijają. Przez moment wyglądało to niebezpiecznie, ale opanowałem krwawienie. Niczym Rambo, wziąłem igłę i sobie zszyłem. Szkoda czasu, odpalać auto i jechać na pogotowie, po co?

A może udało Ci się w ostatnim czasie coś wygrać?

No i tu mnie zaskoczyłeś. Kiedyś graliśmy z kumplami w Pokera, ale na drobne kwoty, żaden hazard. Zresztą zazwyczaj przegrywałem. Nie mam szczęścia do gier. Dawno temu w Anglii, jeszcze za czasów, gdy jeździłem na zawody, wygrałem w kasynie 300 funtów. Stare dzieje, ale to chyba moja jedyna wygrana. Szybciej znajdziesz złotówkę niż ją wygrasz…

foto. JAREK PABIJAN [email protected] tel. +48 601 83 62 58

Kiedy ostatnio czegoś się bałeś? Czy Sławomira Drabika jest w stanie cokolwiek przestraszyć?

Kurczę, trzęsienia ziemi.

Mówisz o zjawisku naturalnym czy znowu wkraczamy w politykę?

Mówię o trzęsieniu, które góra nam proponuje.

Czy zdarzyło Ci się kiedyś przez pomyłkę wysłać wiadomość do kogoś innego aniżeli planowałeś?

Chyba nie. Jest taka złota zasada… Gdy idziesz „dać w beret” to zostaw telefon, albo chociaż go nie używaj. To bardzo ważne.

Kiedy ostatnio byłeś w kościele?

Kościół do mnie przyjechał… Coś ze skrzyni na podjeździe wyciągałem, podjechał ksiądz. Zapytał się mnie czy go wpuszczę… Ja odpowiedziałem, że nie jestem przygotowany, ksiądz podejrzewam, że też nie. No i ten ksiądz zapytał się mnie kiedy ostatnio byłem na mszy… Powiedziałem, że jak załatwi zakonnice w bikini i kadzidło nabite ziołem, to wtedy przyjdę. Chyba spanikował, bo do dziś nie mam odzewu z jego strony.

Zdarza Ci się czasami zwrócić uwagę na jakąś atrakcyjną kobietę?

Nie, ja zdecydowanie wolę facetów, a zwłaszcza księży. Kręcą mnie.

Kiedy i w jakich okolicznościach po raz ostatni przywdziałeś garnitur?

Mało tych okazji ostatnimi czasy. Po raz ostatni, wydaje mi się, że było to na gali PGE Ekstraligi w Warszawie w 2019 roku. Nie mówię, że garnitur wytrzymał do końca imprezy, absolutnie. Tam było grubo kurczę…Były nawet jakieś straty, bo zadzwonili do mnie z Ekstraligi, że muszę zapłacić za pokój.

Czy oglądałeś w ostatnim czasie jakiś godny polecenia film?

Na te nowe produkcje szkoda słów. Nie ma co oglądać. Dzisiejsze filmy „zamulają mózg”. Wolę po raz setny obejrzeć „Jak rozpętałem II wojnę światową”, „Chłopaki nie płaczą” czy też „Poranek kojota”. Teraz zazwyczaj oglądam sport, byle jaki, ale wolę to niż filmy. Co prawda mam telewizor, który muszę regulować widelcem, ale wciąż działa.

Kiedy ostatnio brałeś jakieś tabletki? Czemu miały one służyć?

Ja i tabletki, ale nie mówisz o „koksie”? A tak na poważnie, raczej nie biorę leków. No chyba, że za mocno „dam w palnik” to wtedy ruszam do apteczki żeby wziąć coś na ból głowy i funkcjonować dalej.

Zgubiłeś kiedyś jakiś cenny przedmiot?

Kiedyś zgubiłem łańcuszek, który przywiozłem z dalekiej Rosji. To było białe złoto, podobał mi się skurczybyk. Gdzieś go zapodziałem, najpewniej na basenie albo na saunie. Pamiętam, że było mi szkoda, naprawdę był elegancki, no i sporo wart.

Kiedy ostatnio ugotowałeś obiad dla rodziny?

Tutaj zaskoczę. Przez tego wirusa dość często zdarza mi się spędzać czas w kuchni. Nie jestem żadnym wirtuozem, ale radzę sobie z prostszymi potrawami. Spaghetti, jakaś krewetka czy naleśniki wychodzą mi całkiem nieźle. Nawet placki ziemniaczane potrafię zrobić.

Kiedy ostatnio na coś się wkurzyłeś, coś Cię zdenerwowało?

Kuźwa, no i znowu ta polityka. Niesamowicie denerwuje mnie to, że kobiety wychodzą na ulice. Żeby była jasność, nie chodzi mi o to, ze ich nie popieram. Denerwuje mnie, że w kraju podejmowane są takie decyzje, które zmuszają kobiety do publicznych protestów. To nie powinno mieć miejsca. Z kobietami tak się nie pogrywa.

Czy ktoś w ostatnim czasie był dla Ciebie niemiły?

Tutaj chyba ci w żaden sposób nie odpowiem, bo po prostu nie kojarzę takich akcji. Na pewno w ostatnim czasie niczego podobnego nie przerabiałem. Nie będę szukał na siłę.

A może Tobie zdarzyło się kiedyś kogoś okłamać?

To jest podstawa. Znajdź mi człowieka, który nigdy nie kłamie to ci coś postawię (śmiech). Na kłamstwie się bazuje. Im więcej kłamiesz, tym bardziej ruszysz do przodu. Można słynne 27 do 1 przekuć w sukces? Można…

Rozmawialiśmy o nerwach, strachu… A może coś Cię w ostatnim czasie zaskoczyło w sposób pozytywny?

Zdziwiło mnie, że wstaję rano i widzę śnieg za oknem. Musiałem „dymać” po łopatę, a kompletnie nie byłem na to przygotowany. Wyjazd z podwórka zajął mi 40 minut. Swoją drogą był to dobry trening, trochę się chociaż poruszałem.

Czy w ostatnim czasie złamałeś jakieś prawo?

Za kierownicą to chyba zbyt oczywista odpowiedź (śmiech). Pojechałem na wstecznym pod prąd na jednokierunkowej ulicy. Kurczę, no nie pomogę, nie przypominam sobie. Być może coś zrobiłem, ale jeszcze o tym nie wiem.

Jaka byłaby ostatnia rzecz, którą byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że jutro nastąpi koniec świata?

Zostawmy już tą politykę! Żartuję. W beret dać to żadna przyjemność na koniec… Ciężko przewidzieć, co by mi strzeliło do głowy. Musiałbym się w takiej sytuacji znaleźć, aby ci odpowiedzieć.

W porządku. Dziękuję zatem za rozmowę.

Dzięki. Pozdrawiam.

Rozmawiał SEBASTIAN SIREK

5 komentarzy on Żużel. Sławomir Drabik: Zakonnice w bikini i zamiłowanie do księży, czyli Ostatnie Pytanie #9

Skomentuj

5 komentarzy on Żużel. Sławomir Drabik: Zakonnice w bikini i zamiłowanie do księży, czyli Ostatnie Pytanie #9

Skomentuj