Witold Skrzydlewski. Foto: JAREK PABIJAN
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W ostatnich dniach możemy zaobserwować wymianę uprzejmości na linii Ostrów Wielkopolski – Łódź. Witold Skrzydlewski pomógł ostrowianom w spełnieniu wymogu licencyjnego dotyczącego rezerwowemu stadionu, a Waldemar Górski podziękował mu za wsparcie w mediach społecznościowych. W opinii głównego sponsora łódzkiego klubu, zespół Arged Malesy nie skorzysta jednak z Moto Areny.

 

Ostrowianie w ostatnich dniach chwalili się postępami prac na swoim stadionie. Do historii przeszedł już park maszyn, do którego uwagi mieli przedstawiciele PGE Ekstraligi podczas wizytacji. Niebawem mają ruszyć prace nad wprowadzeniem odwodnienia liniowego.

– Klub, żeby otrzymać licencje musi mieć stadion rezerwowy. Postanowiliśmy pomóc i to jest normalne zjawisko. Myślę, że w Ostrowie wyrobią się jednak ze stadionem. Tam trwają prace i klub zrobi wszystko, żeby zdążyć. Kibic z Ostrowa zapełni tamten stadion, a nie nasz – mówi nam Witold Skrzydlewski.

Władzom beniaminka bardzo zależy na wyrobieniu się z pracami do pierwszego domowego meczu, który jest zaplanowany na 10 kwietnia. Nie dość, że będzie pierwsze starcie ostrowian na najwyższym szczeblu po 24 latach, to jeszcze może być to jedno z kluczowych spotkań w kontekście o utrzymanie w rozgrywkach.

– Terminarz został tak ułożony, że mają ważny mecz na samym początku. Tym bardziej jestem pewien, że z tego naszego stadionu nie będą musieli korzystać. Myślę, że to pierwsze spotkanie w Ostrowie może przynieść klubowi 350 tysięcy złotych wpływów, a to nie są małe pieniądze – komentuje sponsor łódzkiego klubu.

Skrzydlewski pozytywnie ocenia działania Waldemara Górskiego podczas okienka transferowego. Skład zespołu na ekstraligowe zmagania będzie podobny do tego, który wywalczył awans. Nowymi twarzami w zespole są Chris Holder i Matias Nielsen.

– Chylę czoła przed osobami, które zarządzają tym klubem. Mogliby wydać masę pieniędzy i być właściwie w takim samym miejscu, w którym są teraz. Jeśli im się nie uda, to sześć milionów w kasie i tak będzie. Dobrze, że się nie gorączkowali po awansie, bo w klubach bywa z tym różnie – kontynuuje nasz rozmówca.

Wielu ekspertów podkreśla, że sporym atutem ostrowian może być formacja juniorska. W opinii łodzianina istotną bronią beniaminka będzie natomiast domowy tor. – Plusem tej drużyny może być to, że mają tor, na którym niewiele ekip jeździło. Mój serdeczny przyjaciel Janusz Ślączka, który teraz pracuje w Grudziądzu, pewnie by na kolanach do Częstochowy poszedł, żeby tylko ten meczu odbył się u nas w Łodzi, a nie w Ostrowie – podsumowuje w swoim stylu Witold Skrzydlewski.