Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Starsi kibice żużla kojarzą z pewnością Simona Crossa. W 1989 roku z reprezentacją Anglii zdobył Drużynowe Mistrzostwo Świata. Przez lata był podstawowym zawodnikiem zawodnikiem zespołu Creadly Heath. Dwukrotny uczestnik jednodniowych finałów mistrzostw świata w Polsce w 1992 roku bronił barw zespołu z Gniezna. 

– Parę swoich startów  w Polsce wspominam dobrze. W każdym spotkaniu dawałem z siebie wszystko, ale chyba nie do końca zadowoliłem działaczy. Wystartowałem tylko trzy razy. Prawda jest też oczywiście taka, że wtedy nie byłem w swojej normalnej dyspozycji. Odczuwałem skutki kontuzji. Pojechałem parę spotkań i się przygoda z polską skończyła. Ja już nie byłem w swojej najlepszej dyspozycji – wspomina Simon Cross. 

Były zawodnik pytany o swoje największe sukcesy wymienia dwa zwycięstwa. Jedno w finale zamorskim (1988), drugie to triumf w tradycyjnym turnieju Golden Hammer w 1990 roku, który był rozgrywany przez wiele lat na torze Cradley Heath.

– Trudno wymieniać swoje największe sukcesy, bo tak naprawdę jakichś spektakularnych sukcesów nie miałem. Dla mnie każde zawody to była praca. Najmilej wracam do wygranego finału zamorskiego i turnieju Golden Hammer. Wtedy, aby dojść do finału światowego, trzeba było przejść ciężkie eliminacje. Uważam, że dziś łatwiej jest uczestnikom Grand Prix wywalczyć tytuł. Mają parę rund, aby nadrabiać stracone punkty i wciąż jadą o tytuł. Kiedyś rewelacyjny sezon można było skończyć na jakimś pechowym półfinale – kontynuuje Simon Cross.

Uczestnik finału indywidualnego w Amsterdamie przyznaje, że obecnie z uwielbieniem patrzy na jednego zawodnika, który imponuje mu opanowaniem motocykla.

– Nikt w tym momencie nie panuje tak nad motocyklem, jak Bartosz Zmarzlik. Jest w tym elemencie niesamowity. Zmarzlik ma takie władanie nad motocyklem jak dobry jeździec nad wierzgającym rumakiem – podsumowuje Cross. 

Mieszkający od siedemnastu lat w Anglii Cross przeżył na żużlowych torach również smutne momenty. Był jednym z uczestników biegu Drużynowych Mistrzostw Świata w Bradford w 1989 roku, podczas którego zakończyła się kariera jego klubowego kolegi z Cradley Heath, Erika Gundersena. To właśnie motocykl Simona Crossa zahaczył o ten prowadzony przez  Duńczyka. Anglik w kolizji odniósł obrażenia twarzy, a jak wspominał po latach w szpitalu, do którego zawodników przewieziono, był naocznym świadkiem reanimacji klubowego kolegi. Simona Crossa zapytaliśmy, czy po tym wypadku w Bradford nie myślał o zakończeniu swojej kariery. Odpowiedź nie przychodzi mu łatwo. 

– (chwila namysłu) Powiem tak. Nie miałem nigdy takich myśli, że po tym, co się tam stało, powinienem zakończyć karierę. To jest trudne pytanie. Muszę wrócić pamięcią do tego zdarzenia, a przyznam się, że przez lata robiłem wszystko, aby wyprzeć je w jakiś sposób ze świadomości. Taka jest prawda. To już się stało i nikt z nas czasu nie odwróci. Można żałować, że tego biegu nie można pojechać jeszcze raz… Erik. Tu słowa nie oddadzą tego co myślę. To jest człowiek, jaki zdarza się raz na milion. W zeszłym roku dostałem SMS-a od Erika. Pytał, czy będę we Francji na zawodach na długim torze. Odezwał się po wielu, wielu latach. Odpisałem, że tak. On na to, że fajnie że musimy się spotkać. Skończyło się tak, że wraz z Marcelem Gerhardem siedzieliśmy w trójkę w knajpie dobrych parę godzin i wspominaliśmy stare, żużlowe czasy. Piliśmy piwo i mile spędzaliśmy czas. Jeśli pytasz w domyśle czy Erik nie ma żalu, to to jest najlepsza odpowiedź. On imponuje mi tym, że bierze wszystko tak, jak życie daje, a humorem, energią mógłby obdzielić wiele osób. Żużel, jakim jest sportem wiemy. Zawsze jak stajesz pod taśmą, jest procent ryzyka, że coś pójdzie nie tak. Tak niestety było wtedy w Bradford. Po wyjściu spod  taśmy wszystko potoczyło się szybko i nie tak, jak powinno – podsumowuje Simon Cross

5 komentarzy on Żużel. Simon Cross: Z Erikiem pijemy piwo. Zmarzlik jest niesamowity
    TomekM
    17 Nov 2020
     8:43pm

    Za wyjątkiem wypadku Erika, to był wspaniały sport w tamtych czasach. Chodź GP miało zwiększyć zainteresowanie, to dzisiejszy żużel nie ma nawet 30% popularnosci z tamtych lat.

    krzysiekanglia
    17 Nov 2020
     9:18pm

    Macie rewelacyjne materiały. Trafiłem po raz pierwszy i szok. Normalne tytuły i normalne komentarze. Czyli można. Brawo

    Gullyspeedway
    19 Nov 2020
     8:36pm

    Małe sprostowanie do wypadku Erika. To nie motocykl Crossa zahaczył Gundersena. Cross jadąc czwarty nie miał pola manewru i niestety wpadł na Erika plecy co widać dokładnie na filmie.

Skomentuj

5 komentarzy on Żużel. Simon Cross: Z Erikiem pijemy piwo. Zmarzlik jest niesamowity
    TomekM
    17 Nov 2020
     8:43pm

    Za wyjątkiem wypadku Erika, to był wspaniały sport w tamtych czasach. Chodź GP miało zwiększyć zainteresowanie, to dzisiejszy żużel nie ma nawet 30% popularnosci z tamtych lat.

    krzysiekanglia
    17 Nov 2020
     9:18pm

    Macie rewelacyjne materiały. Trafiłem po raz pierwszy i szok. Normalne tytuły i normalne komentarze. Czyli można. Brawo

    Gullyspeedway
    19 Nov 2020
     8:36pm

    Małe sprostowanie do wypadku Erika. To nie motocykl Crossa zahaczył Gundersena. Cross jadąc czwarty nie miał pola manewru i niestety wpadł na Erika plecy co widać dokładnie na filmie.

Skomentuj